Mój Rudolf jest bardzo silny, jest dużym i masywnym kotem.
Tylko przy ostatnim pobieraniu wyjęłam go z transportera, natomiast przy poprzednich pakowałam go w najmniejszy transporter jaki miałam,
u weta błyskawicznie zdejmowałam górną pokrywę nie pozwalając kotu wyjść z transportera - to warunek podstawowy.
Błyskawicznie przyciskałam go kocem, sprawna wetka - to jest też podstawa szybko kłuła kota.
Osobiście uważam, że pobranie krwi da się zrobić na żywca takiemu kotu.
Gorzej z badaniem, które trwa dłużej a kot musi jako tako spokojnie leżeć.
edit: u mnie kiedyś drużyna z 4 rosłych, silnych wetów i techników nie sprawdziło się kompletnie.
Bali się go bardziej niż drobna techniczka, która zdecydowanie trzymała.
Drużyna zgłupiała jak Rudolf zaryczał jak lew, usłyszałam (wyszłam z gabinetu sądząc, że zostawiam go w dobrych rękach)
tylko "co teraz robimy" ?
Wpadłam do gabinetu, położyłam się na kocie a oni pobrali krew.