Biochemia była, zawsze jest. Wszędzie na zielono, nie ma się do czego przyczepić choćby na siłę. Nawet płytki krwi poprzednio „na minusie” teraz idealne. Jest kolosalna różnica w wynikach. Nie wiem czy to bólowe, to jest wycie typu- ja chce koniecznie być w centrum uwagi. Przy wszelkich dolegliwościach ona nie wychodzi z sypialni, kładzie się przy mojej głowie lub tuli
to jest urocze, ale zapala mi się lampka, że też jest coś nie tak.
Zapalenie światła nic nie daje- dzisiaj przetestowałam. Wstałam aby zapalić w całym mieszkaniu i przybiegła uradowana tak samo jak za każdym razem gdy wołam lub wstaje. Jak się położyłam i zakopałam pod kołdrą wróciła do poprzedniego zajęcia czyli wycia do łazienki. Nie w salonie, nie w innym miejscu tylko zawsze w piekielnej łazience. Wrzaski się skończyły o 8:00 jak oficjalnie wstałam, bo nie było sensu nawet próbować dalej spać. Ona wyszła na balkon i tyle ją widziałam. Pare razy się pokazała przy poidelku i misce. Jakby koniecznie potrzebowała mojego wynurzenia się z sypialni.
Ząbki się wygoiły. Są takie ładne, bez kamienia aż miło zaglądać
pupa też. Nie boli, nie wyglada aby coś się zbierało.
Wzrok i słuch na pewno w porządku. Sprawdziłam, bo skojarzyłam za drugim razem, że pies na starość też wył w nocy i trzeba było wstać i go przyprowadzić jak już gorzej widział i słyszał. Gubił orientacje w ciemności po prostu. Ona nie gubi. Funkcjonuje tak jak wcześniej. Lata z piłkami jak wcześniej, omija bez problemu przeszkody. Oprócz nocnych wrzasków jest tym samym kotem. Całe dnie na balkonie, wraca pod wieczór domagając się uwagi. Jak zawsze w sezonie letnim.
A ja nie mam żadnego punktu zaczepienia skąd i dlaczego się to wzięło.
Zrobimy jonogram i B12.
Oprócz tych dwóch da się zrobić coś jeszcze ? Na wynikach jest napisane, ze u ok 2% kotów dobre wyniki nie świadczą, że z tarczyca jest wszystko w porządku i wierci mi to dziurę w głowie.