Kot ze schroniska

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw maja 11, 2023 12:37 Kot ze schroniska

Kochani, szykuję artykuł o adopcjach kotów (przede wszystkim kotów), ale też psów ze schroniska. Sama mam takiego cudownego delikwenta i choć wcześniej nie byłam przekonana co do tej formy pozyskania przyjaciela, dziś uznaję to za najlepszą decyzję, jak kiedykolwiek w życiu podjęłam. Choć nie obyło się bez psychologicznych komplikacji (wszystkie jednakże z happy endem).
Jeśli możecie się ze mną podzielić tymi pierwszymi dniami po adpocji, z dylematami (lub nie) i jak to w ogóle było, to może uda mi się stworzyć obraz, który pomoże też innym futerkom, które czekają na swoją szansę.
Z góry dziękuję za pomoc.

Sigrid

 
Posty: 5241
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Czw maja 11, 2023 21:32 Re: Kot ze schroniska

Nie miałam ze schronu. Miałam z tymczasu który był wzięty ze schronu. Liczy się ?

Chikita

 
Posty: 6441
Od: Śro cze 28, 2017 18:05
Lokalizacja: Białystok /Suwałki

Post » Czw maja 11, 2023 21:36 Re: Kot ze schroniska

Feliks, mój pierwokotny, jest ze schroniska, brany jako dorosły, bez problemów było, od razu się czuł jak u siebie, tyle że właził na każde ludzkie kolana, które akurat były dostępne :) Skrobnę więcej chętnie, ale nie w tej chwili…
Wątek o Bajce, która dołączyła do Feliksa: viewtopic.php?f=46&t=176799
Wątek o Bezdomniaczce, która się stała Domniaczką Bezią: viewtopic.php?f=46&t=186711
Wątek przedprzedostatni, całego tercetu: viewtopic.php?f=46&t=208290
Nasze Kocie Wierszyki: viewtopic.php?f=8&t=208424

Nul

 
Posty: 11239
Od: Śro lis 02, 2016 17:23
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw maja 11, 2023 22:56 Re: Kot ze schroniska

Ja też nie miałam, wszystkie były z łapanek. Ale w tytule napisałabym "Kto miał kota ze schroniska", moze wejdzie więcej osób.
Aha, kotem ze schroniska była Babunia z Pamiętnika Babuni - chyba Ci to wysyłałam? Może Ci się przydać jej historia, a zwłaszcza to, co na miau pisała o niej Anka zaraz po przyjeździe Babuni do Grańska i po roku, gdy kotka odeszła za TM (tego nie ma w książce).
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60393
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt maja 12, 2023 21:50 Re: Kot ze schroniska

Ja mam jedną ze schroniska, wzięłam na tymczas zupełną dzikuskę żeby oswoić, tak się oswoiła,że jest ze mną 4 lata. :D
Żadne niebo nie będzie niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.

Myszorek

 
Posty: 4812
Od: Czw sie 08, 2019 8:34

Post » Sob maja 13, 2023 6:19 Re: Kot ze schroniska

Później albo dopiero jutro napiszę. W niedzielę adoptowaliśmy drugiego (Kokoszek przeżył z nami niestety jedynie 10,5 miesiąca), a w mojej rodzinie są jeszcze dwie kocice. Wszyscy ze Schroniska w Lublinie.
Kota ['] 12.12.2015 | Krzyś ['] 21.10.2019 | Niunia ['] 24.01.2022 | Chrapek ['] 3.02.2022 | Kokosz ['] 17.02.2023

Zarejestruj się na FaniMani, rób zakupy i wspomagaj przy okazji fundacje!

Katia K.

Avatar użytkownika
 
Posty: 12385
Od: Wto kwi 18, 2006 19:17
Lokalizacja: Lublin

Post » Nie maja 14, 2023 17:48 Re: Kot ze schroniska

No to tak:
Dojrzałam do decyzji o kocie. Tak, miał być ze schroniska, miał być dorosły i czarny. Na stronie schroniska był czarny kot nazwany Dymek, było też napisane, by najpierw odbyć kilka wizyt, a dopiero potem adoptować, ok, dobrze. Pewnego sierpniowego dnia pojechałam poznać Dymka. Jednak nie było mi to dane - nie wiem, czy schronisko aktualizuje koty na stronie… Pani z recepcji na pytanie o Dymka wprowadziła mnie do pomieszczenia z kotami i kazała wybierać… I nikogo czarnego tam nie było. No ale nic, rozglądam się, przykucam, by zerknąć na koty pod najniższą półką, w tym momencie ktoś buru pręgowany mi włazi na kolana i zaczyna mruczeć. Sam mnie wybrał… Pani mówi: kocur, około pięciu lat. No to „mój ci on”.
Mówię do pani, że przyjadę po niego następnego dnia, bo teraz to taka zapoznawcza wizyta i nie mam transpirtera…. A pani ba to „ale kotów nie rezerwujemy!” O rany, to po co piszą na stronie, by się najpierw zapoznać??? No ale trudno, może mi go nikt nie podbierze… Następnego dnia byłam chyba jedną z pierwszych odwiedzających. Kot jeszcze był, naprawdę dorosłe burasy rak szybko amatorów nie znajdują… W papierach mu zapisano, że ma sześć lat i że jest zdrowy. Chętnie wszedł do transportera - czyżby chciał się wyrwać z tego miejsca?

I teraz już pietwsze moje chwile z nim sam ba sam. Najpierw autobus i tramwaj - zero problemów, siedział cicho, rozglądał się. W domu - od razu wszystko zwiedzał, żadnych wpadek kuwetowych, wszystko ok. Jedyne co, to że ledwo suadałam, a on się pcgał ba kolana… Do dzisiaj jest pieszczochem. Tego pierwszego dnia przyszły moje kocie sąsiadki, obejrzeć niwego kota w budynku - to samo, kot od razu na kolanach. Po jakichś trzech miesiącach była wizyta PA, bo miałam wziąć kotkę od ewar - to samo, kot siedział na dziewczynie wizytującej… Taki typ. Pierwsza noc w nowym domu - od razu wiedział, że śpi się w łóżku…

A czego nie wiedział? W dzień firanka była odsunięta, by mógł wskoczyć na parapet. No ale na noc wszystko zasunięte, a mieliśmy wtedy foranki do ziemi… Nad ranem pierwszej czy drugiej nicy obudził nnie hałas i miauk… Kocisko cgciało na oarapet i się zaplątało w „przeszkodę” i razem z tą firanką utworzyło kłębowisko na podłodze, bowiem firanka go nie utrzymała. Pewnue się przestraszył. A my wymieniliśmy firanki na krótkie.

Czego się do dziś nie pozbył? Jedzenia „na zapas”. Jakoś na drugi czy trzeci dzień stracił apetyt, kupki były nie halo, pani wetka powiedziała, że to noemalne po takiej życiowej zmianie. Potem już było ok.
Wątek o Bajce, która dołączyła do Feliksa: viewtopic.php?f=46&t=176799
Wątek o Bezdomniaczce, która się stała Domniaczką Bezią: viewtopic.php?f=46&t=186711
Wątek przedprzedostatni, całego tercetu: viewtopic.php?f=46&t=208290
Nasze Kocie Wierszyki: viewtopic.php?f=8&t=208424

Nul

 
Posty: 11239
Od: Śro lis 02, 2016 17:23
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon maja 15, 2023 9:05 Re: Kot ze schroniska

Po odejściu Astra Felicjan tak podupadł na zdrowiu (psychicznie), że postanowiliśmy go nieco rozruszać i adoptować ze schroniska kota - miał być dorosły, bo Felicjan już senior. Upatrzyłam sobie Bakusia, kilkulatka na diecie suchej. Akurat był dzień otwarty, pojechaliśmy i Bakusia już nie było - okazało się, że został adoptowany dosłownie kwadrans wcześniej. Gdyby nie korek, może by się udało. Wolontariuszka pokazała nam koty w pokoju - były bure kocice, rudy kocurek i niebieski pseudo brytek. A na szczycie drapaka siedziało biało-bure niewielkie "coś", darło się: "mnie! mnie!" i wyciągało łapki. Okazało się, że to "coś" ma na imię Onyks i ponoć ma 1,5 roku. Trochę młody. Ale jak wzięłam na ręce, to się wczepił w bluzę i rozmruczał. Posadziłam znowu na drapaku, małżon odwrócił się na pięcie, żeby pójść do auta po przenoskę, a to leci za nim z zadartym ogonem. Jak było go nie wziąć?!
W domu poszedł do izolatki, jako że Felicjan nie powitał go zbyt wylewnie i okazało się, że młody ma spore problemy z trawieniem. Co zjadł, to natychmiast przelatywało. I drapał się po głowie do krwi. W badaniu wyszły giardie i uczulenie na karmę. Leczenie wraz z kąpielami zniósł bez szemrania, uczulenie po zmianie karmy też znikło. Felicjan zaczął go tolerować, chociaż nie przepada za napadami zza węgła, ale dzielnie się odgryza. I faktycznie odzyskał trochę wigor.
Jedyne, co mnie wkurza, to kopanie w ziemi w doniczkach - wszystkie teraz mam osiatkowane.
Ostatnio edytowano Wto maja 16, 2023 5:19 przez miszelina, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13512
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

Post » Pon maja 15, 2023 10:59 Re: Kot ze schroniska

Kiedy odeszła nasza pierwsza kotka, rodzice nie byli od razu przekonani do kolejnego kota, jednak po kilku miesiącach temat się pojawił. Siostra szukała w sieci, na olx i innych portalach, ostatecznie miała być ruda kotka z fundacji. Ale ja zasugerowałam schronisko i czarną kotkę, bo jednak ciągle pokutuje chyba przekonanie, że czarne zwierzaki mają najtrudniej (choć teraz jestem skłonna stwierdzić, że raczej nie ma reguły). W marcu 2016 zamieszkała z nimi czarna Zmorka (wg książeczki wtedy ośmiomiesięczna). W schronisku spędziła ok. 5 miesięcy. W domu zaaklimatyzowała się szybko, choć do dzisiaj nie stała się typowym przytulakiem, nakolankowcem. Były problemy ze zdrowiem (plazmocytarne zapalenie dziąseł, dziś nie ma już prawie wszystkich ząbków), ale do opanowania. Od początku kapryśna przy jedzeniu, nie miała syndromu pustej miski.
Obrazek
Kiedy moja siostra wyprowadziła się z domu rodzinnego, we wrześniu 2018 postanowiła się zakocić. I tu już postawiła na swoim: w schronisku była akurat rudo-biała półtoraroczna kotka. Mulina nie siedziała długo w schronie, ok. 2 miesiące i to w izolatce, nie trafiła na boksy (miała usuwaną przepuklinę i jakieś drobniejsze problemy ze zdrowiem). W domu od razu poczuła się jak u siebie, do tej pory jest bardzo towarzyską, radosną kotką. Problemy ze zdrowiem są, a jakże: jelita (podejrzenie IBD). No i cały czas je jakby na zapas...
Obrazek
U nas na początku zeszłego roku w ciągu 10 dni odeszły nasze staruszki: Niunia, po niej Chrapek. Myślałam, że, jak zawsze wcześniej, tak i teraz "coś" wejdzie mi pod nogi (wszystkie moje wcześniejsze koty, też tymczasy, były "z ulicy"). Ale zdecydowaliśmy się nie czekać i postanowiliśmy, że to będzie kot ze schronu. Wybrać kota w schronisku? Bardzo ciężka sprawa :( Choć i tak rok temu było łatwiej, niż teraz... W kwietniu 2022 zamieszkał z nami prawie pięcioletni Kokosz. W schronie spędził rok i 10 miesięcy, trafił tam z ulicy. U nas po wyjściu z transportera od razu poszedł schować się za lodówkę i to był pierwszy i ostatni raz, kiedy próbował nas przekonać o swojej nieśmiałości ;) To był kot idealny: spokojny, ale wesoły, nie rozrabiał, był prawie w pełni obsługiwalny, a leków nabrał się mnóstwo, u weterynarza bywał co chwilę. Wszystko znosił cierpliwie (także naszą bardzo nerwową przeprowadzkę w listopadzie). A podobno kiedy trafił do schroniska, na początku pandemii to było, wcale nie przedstawiało się to tak różowo. Praca wolontariuszek doprowadziła do tego, że z siedzącego w kacie "dzikuska" stał się prawdziwym przytulakiem. We wrześniu dowiedzieliśmy się o poważnej wadzie serca, nie dawano nam nadziei. Po tej diagnozie żył jeszcze niecałe 5 miesięcy :(
Obrazek
Tydzień temu, w niedzielę adoptowaliśmy Nemka (w lecie skończy, wg książeczki, 4 lata). W schronie od lipca zeszłego roku - 10 miesięcy. Trafił tam po tym, jak został wyrzucony z czwartego piętra bloku. U nas szybko poczuł się jak u siebie, chyba już zapomniał o schronisku. O ile w przypadku Kokoszka jakieś tam zainteresowanie było, nawet trafił do jakiegoś "domu" (na kilka godzin, tłumaczenie, dlaczego od razu zwrócili kota, było mętne), to o Nemka nie zapytał nikt. Myślałam przez pierwsze dni, że będę miała pierwszy raz w życiu niejadka, ale nie, jednak lubi sobie pojeść ;) Walczy też zażarcie o swoją suwerenność przy podawaniu specyfików do oczu, gdzież mu do potulnego Kokoszka... Ale podobno był z tym też problem w schronie, może dlatego odpuścili leczenie?
Obrazek
Wszystkie koty, o których piszę, od razu zaczęły korzystać z kuwet, u nas jest to kuweta kryta. U Kokosza pojawiły się z tym problemy, ale to dopiero w styczniu, kiedy już zdrowie bardzo się pogorszyło. We wszystkich przypadkach kupy były brzydkie, jednak po kilku dniach to się normowało.

Jeszcze parę lat temu nie byłabym chyba skłonna wziąć kota ze schronu. Może dlatego, że zawsze trafiały do mnie koty z ulicy. Ba, pierwszy raz odważyłam się pójść na kociarnię chyba ze 3 lata temu dopiero. Wydaje mi się, że koty schroniskowe owiane są złą sławą. Uważane są za gorsze. Chyba w styczniu odwiedziłam koleżankę, niby kociara, ma trzy koty, jedna kocica kupiona, dwa adoptowane z jakichś fundacji. Na wiadomość, że nasz Kokosz ze schroniska jest bardzo chory, z przekąsem zapytała, czy nie mogłam poszukać jednak jakiejś fundacji. Mam jednak nadzieję, że to tylko odosobnione przypadki takiego myślenia.
Kota ['] 12.12.2015 | Krzyś ['] 21.10.2019 | Niunia ['] 24.01.2022 | Chrapek ['] 3.02.2022 | Kokosz ['] 17.02.2023

Zarejestruj się na FaniMani, rób zakupy i wspomagaj przy okazji fundacje!

Katia K.

Avatar użytkownika
 
Posty: 12385
Od: Wto kwi 18, 2006 19:17
Lokalizacja: Lublin

Post » Śro maja 17, 2023 10:37 Re: Kot ze schroniska

Dziękuję Wam za Wasze historie. Tymczasy też się liczą, zwłaszcza, że one chyba nawet mają w pewnym sensie trudniej. Zdaje im się, że to prawdziwy dom, a to "tymczasowy". I lepiej, i gorzej.
Obserwuję schroniskowego Marlona jak psychiatra ;) W zasadzie to zapisuję zmiany, jakie dokonują się w jego zachowaniu. Jak jest regres, to nie wkurzam się, że kot zgłupiał, tylko zastanawiam się co poszło nie tak (owszem, moja dzisiejsza spuchnięta po podrapaniu ręka mnie wkurza strasznie). Tymczas-Aramis z Fundacji ma znacznie lżejsze życie i to widać. Luzak. Ale też młodziak jeszcze.
Swoją drogą ciekawe - czy faktycznie są kolory, ktora "idą" lepiej? Rudy "maine coon" siedział w schronisku 7 miesięcy. Czarne gorsze? A krówki? Albo burasy? Wiadomo, że najlepszy "whiskas" albo niebieski. Ale chyba nie tylko kolor decyduje...

Sigrid

 
Posty: 5241
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Śro maja 17, 2023 13:10 Re: Kot ze schroniska

Podobno oryginalne, kolorowe i puchate mają najlepiej. Ale, tak, jak napisałam, z moich kilkuletnich obserwacji kociarni w lubelskim schronisku wynika, że reguły nie ma. Chyba liczy się poryw serca, chęć pomocy albo fakt, że ma się sentyment do jakiegoś umaszczenia. Nie jest też najważniejszy wiek, widzę, że maluszki idą na równi z kotami kilku- albo wręcz killkunastoletnimi. Zdarzają się przypadki, że ktoś chce rudego maluszka i kropka. Ale chyba takich sytuacji jest mniej. Myślę, że ważniejsze jest zachowanie, to, czy kot jest towarzyski. Choć w kwietniu adoptowana została bura wycofana i nieufna kocica (trafiła do schroniska po śmierci opiekuna, spędziła tam nieco ponad rok) - w nowym domu nastąpił przełom i zmiana o 180 stopni :) A nieufna szylka z przedłużonym włosem siedzi już 5 miesięcy. Na pewno wszelkie "plusy" są przeszkodą dla wielu. Mamy w schronie pięknego, przemiłego płomiennego rudzielca, niestety, plus przy FeLV potwierdził test PCR - chętnych brak. Zdarzają się adopcje felvków, ale rzadko :( Ale przecież są też koty, których choroba jest widoczna od razu, "gołym okiem" np. takie z zaburzeniami neurologicznymi - "kiwaczki" czy z niesprawnymi łapkami. Na takie też zdarzają się chętni.
Mam nadzieję, że ktoś, kto decyduje się wziąć kota ze schroniska, sprawę dogłębnie przemyślał i wie, że może być różnie, pobyt w klatce czy nawet w tzw. boksie nie pozwoli na pełną ocenę zachowania kota, który w domu może być zupełnie inny. Wiadomo też, że z diagnostyką, leczeniem może być w schronisku różnie, więc mogą wyjść od razu czy po jakimś czasie problemy ze zdrowiem adoptowanego kota. Do schronisk przychodzą zupełni laicy, osoby, które chcą dla siebie pierwszego w życiu kota (do takich ludzi trafił ponad 2 lata temu Zuzyk, chyba najbardziej promowany kot, kilkuletni felvek, który spędził w schronisku 4,5 roku, niestety, w domu, w którym zaaklimatyzował się od razu, żył tylko 5 miesięcy, tak jak u naszego Kokoszka dało znać o sobie serduszko), ale też wytrawni kociarze. Szkoda, że też osoby, które pozbywają się kota po krótkim czasie, jak w przypadku pięknego dużego biało-rudego Urugwaja adoptowanego w kwietniu, a znalezionego po kilku dniach błąkającego się po ulicy w kiepskiej kondycji. Wrócił do schroniska, wiem, że niedawno z powrotem trafił do boksu. Nikt nie przewidział, że tak to się skończy.
Na zdjęciu Zuzyk:
Obrazek
Kota ['] 12.12.2015 | Krzyś ['] 21.10.2019 | Niunia ['] 24.01.2022 | Chrapek ['] 3.02.2022 | Kokosz ['] 17.02.2023

Zarejestruj się na FaniMani, rób zakupy i wspomagaj przy okazji fundacje!

Katia K.

Avatar użytkownika
 
Posty: 12385
Od: Wto kwi 18, 2006 19:17
Lokalizacja: Lublin




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 510 gości