Blue pisze:Kotka nie dostaje solonych produktów?
Absolutnie, normalna karma dla kotów. Monge, bo to tutaj dominujące, RC Hairball, bo długowłosa, zgodnie z tabelkami, że tak powiem.
Co do kontaktów między kotami - dlaczego je rozdzielasz?
Kotka jest pewnie w dużej mierze niewidoma, nie wiadomo czy potrafi bawić się z innymi kotami - te jej zabawy mogą być na początku nieco nieporadne, trochę dziwne, zaskakujące dla drugiego kota - który też jednak jedynak jak rozumiem mimo jego sympatii do innych kotów - gdzie je widuje?.
Kocurek, zanim do mnie trafił, został zgarnięty w młodym wieku (kilka mies.) z "kociej kolonii", jakich tu wiele. Następnie przebywał przez jakiś czas w domu tymczasowym, gdzie został również w swoim czasie wykastrowany. Dom tymczasowy był u pani, która ma kilka kotów i po okresie kwarantanny i izolacji kocurek był z nimi zapoznany, żyli w zgodzie, bawił się z nimi. Wiem, bo widziałam na własne oczy, kiedy pojechałam go "zapoznać". On też jest u mnie stosunkowo niedługo, czwarty miesiąc, chciałam kuć żelazo póki gorące, zanim zapomni, że był towarzyskim kotem i zanadto wyrośnie. A, jak wspomniałam chyba, a może nie, on od początku był pozytywnie zainteresowany kotką, chodził pod jej pokojem, gruchał, ocierał się, pierwsze kontakty przebiegały raczej z pozytywnym zainteresowaniem z jego strony, teraz ją omija. Co do kotki - dotychczasowa opiekunka również miała drugiego kota, ale jak twierdziła, tamten nie był zainteresowany kontaktami.
Ale więcej szkody w tym może zrobić przerywanie za każdym razem takiego kontaktu gdy nic się nie dzieje. Oczywiście to tylko taka moja ogólna uwaga na podstawie Twojego opisu. Mogłabyś nakręcić filmik z takiej sytuacji? Co się zadzieje jeśli tego kontaktu nie przerwiesz?
Przerywałam, bo ona była bardzo "dynamiczna", a on okazywał wyraźny dyskomfort - wycofywał się, chował do pudełka, oblizywał. Nie chciałam, żeby zestresował się nią na amen i zaczął ją źle kojarzyć. Do tego, jak napisałam, jej język ciała i ogólnie zachowanie odbiega nieco od innych kotów, które znałam, łącznie z niewidomymi. Dzisiaj podjęłam kolejną próbę, chcąc wytrzymać dłużej i zobaczyć, jak się to rozwinie. Zaczęła go stopniowo coraz mocniej gonić, wreszcie regularnie bić łapami, on położył uszy i się cofał. Nie chciałabym doprowadzić do regularnego starcia.
Jednak przede wszystkim zdiagnozowałabym dziewczynę.
I gdy tylko będzie wiadomo że można to bezpiecznie zrobić - wykastrowałabym ją.
W sobotę jedziemy do większej kliniki i będziemy oglądać na wszystkie strony.