Dziękujemy.
Krótko gwoli wyjaśnienia pewnej kwestii Darczyńcom.Choć nie widzę tutaj-że Ktoś tego ode mnie żąda.Ale to kwestia dość ważna.
Kiedy ponad 4 lata temu wzięliśmy dodatkowe koty-pod swoja opiekę-z tego terenu-jest Szarusia -która dzisiaj pojechała na zabieg-początkowo skala tego problemu nas przerosła.
Potrzebowaliśmy środków na odrobaczenie-jakiś puszek i kocy dla kotów.Chcieliśmy też wiedzieć- czy dostaniemy wsparcie w postaci transportu w kwestii sterylizacji tych kotek.Jak i pokazać cały ogrom problemu -jaki tam zastaliśmy-stado 74 kotów w tym masa kociaków i żadna kotka nie była wysterylizowana.
Przyjechał wtedy Inspektor wraz z Prezes Tozu.Prezes porobiła zdjęcia wymiocin kocich glist-aby mieć podstawę do wydania mi środków do zakupu fenbenatu.Sami nie byli w posiadaniu.Przywieziono nam potem trochę jedzenia-trochę suchej karmy i głównie psie puszki i jakieś posłania.Ostatnio bodajże ponad trzy lata temu.
W poruszonej kwestii sterylizacji otrzymałam odpowiedz-że niestety transport nie jest możliwy-bo mają tylko jeden interwencyjny samochód-który stale jest na wyjeżdzie.Odradzono mi również wtedy sterylizację kotek w Tozie.Wyrażnie mi powiedziano-że maja często kontakt z pp i ryzyko jest duże.Jeśli zatem mam możliwość sterylizacji -gdzie indziej-abym wybrała ten drugi Gabimet.
W tym samym roku-jesienia kociaki stamtąd zabrane miały kk.Zadzwoniłam do nich z pytaniem-czy mogę liczyć na bezpłatne leczenie w ramach pomocy.Otrzymałam odpowiedz-że moge przyjechać.Ale nikt mi wtedy nie powiedział -ze maja akurat pp.Pojechałam.Długo nie trwało zanim zobaczyłam w domu objawy.
Kiedy zabieraliśmy te kociaki spod gruzu-bo tam miały gniazdo-były wychudzone i prawie ślepe.Kupę kasy wydałam wtedy latem na antybiotyki i krople do oczu.Moja Wetka je uratowała.Jesienią-był czas kiedy gorzej było ze środkami.Poniekąd posłuchałam się tutaj wskazówek i pojechałam.
Do dzisiaj żałuje tej decyzji.Nigdy z żadnego Gabinetu a nawet schroniska nie przywiozłam pp.Kto chce niech ryzykuje.