Czy to mogą być powikłania po narkozie?

Od kilku lat mieszkam na wsi. U pani u której kupuję jajka kastrowałam kocurka.
To już czwarty kot, z czego drugi podrzucony. Kot jest wychodzący. Wszystkie koty sterylizowałam za własne pieniądze. Pani jest bardzo honorowa i nie zgodziłaby się na to żebym kastrowała za swoje pieniądze, więc użyłam fortelu i za każdym razem mówiłam, że fundacja pokryje koszty sterylki. Wcześniej jak Panią zagadnęłam o sterylki, powiedziała mi że dla niej to bardzo duży koszt. Kocurek o którego się martwię był kastrowany na początku lutego tego roku. Ma nieco ponad rok. Końcem stycznia zaczął już włóczyć się i znikać na dwa, trzy dni. Uznałam, że nie ma co czekać i pojechałam go zawieść na zabieg. Pierwszy raz kastrowałam kota w tym gabinecie. Kota odebrałam po pięciu godzinach. Odebrałam go i pani powiedziała mi że siedzi już na przednich łapkach tzn, że jest wybudzony. Wyglądał dobrze. W drodze powrotnej, po przejechaniu z nim około 3 kilometrów na sygnale wręcz wracałam z nim do gabinetu. Kocurek nie reagował, ruszałam nim a on był bardzo, bardzo senny i myślałam, że umiera.
W gabinecie pani weterynarz powiedziała że panikuję i że koty po znieczuleniu tak mogą się zachowywać i że jak chcę to ona da mu jeszcze zastrzyk na odwrócenie znieczulenia. Dała ten zastrzyk, siedziałam tam około 30-40 min i kot zrobił się żywszy. W drodze powrotnej zauważyłam, że kocurek ma drobne drżenia całego ciała, więc znowu przestraszona wróciłam do gabinetu. Tam znowu mnie uspokojono i ponownie usłyszałam że panikuję.
Poprosiłam że może jakąś kroplówkę powinien dostać. Powiedziano mi że dostał już wcześniej.
Ostatecznie wrócił do siebie. Jeszcze dwa dni pani trzymała go w domu, wieczorem dostał tylko pić a rano normalnie już jadł.
Od zabiegu kocurek jest bardzo senny. Za każdym razem kiedy tam jestem, jest w domu i śpi.
Nie ma ochoty wychodzić, leży i śpi. Pani żartuje, że podczas zabiegu chyba wszczepili mu coś na sen, że on w ogóle nie chce wychodzić. Sama widzę, że się zmienił i zaczynam się niepokoić.
Czy to mogą być jakieś późne powikłania po zabiegu?
To już czwarty kot, z czego drugi podrzucony. Kot jest wychodzący. Wszystkie koty sterylizowałam za własne pieniądze. Pani jest bardzo honorowa i nie zgodziłaby się na to żebym kastrowała za swoje pieniądze, więc użyłam fortelu i za każdym razem mówiłam, że fundacja pokryje koszty sterylki. Wcześniej jak Panią zagadnęłam o sterylki, powiedziała mi że dla niej to bardzo duży koszt. Kocurek o którego się martwię był kastrowany na początku lutego tego roku. Ma nieco ponad rok. Końcem stycznia zaczął już włóczyć się i znikać na dwa, trzy dni. Uznałam, że nie ma co czekać i pojechałam go zawieść na zabieg. Pierwszy raz kastrowałam kota w tym gabinecie. Kota odebrałam po pięciu godzinach. Odebrałam go i pani powiedziała mi że siedzi już na przednich łapkach tzn, że jest wybudzony. Wyglądał dobrze. W drodze powrotnej, po przejechaniu z nim około 3 kilometrów na sygnale wręcz wracałam z nim do gabinetu. Kocurek nie reagował, ruszałam nim a on był bardzo, bardzo senny i myślałam, że umiera.
W gabinecie pani weterynarz powiedziała że panikuję i że koty po znieczuleniu tak mogą się zachowywać i że jak chcę to ona da mu jeszcze zastrzyk na odwrócenie znieczulenia. Dała ten zastrzyk, siedziałam tam około 30-40 min i kot zrobił się żywszy. W drodze powrotnej zauważyłam, że kocurek ma drobne drżenia całego ciała, więc znowu przestraszona wróciłam do gabinetu. Tam znowu mnie uspokojono i ponownie usłyszałam że panikuję.
Poprosiłam że może jakąś kroplówkę powinien dostać. Powiedziano mi że dostał już wcześniej.
Ostatecznie wrócił do siebie. Jeszcze dwa dni pani trzymała go w domu, wieczorem dostał tylko pić a rano normalnie już jadł.
Od zabiegu kocurek jest bardzo senny. Za każdym razem kiedy tam jestem, jest w domu i śpi.
Nie ma ochoty wychodzić, leży i śpi. Pani żartuje, że podczas zabiegu chyba wszczepili mu coś na sen, że on w ogóle nie chce wychodzić. Sama widzę, że się zmienił i zaczynam się niepokoić.
Czy to mogą być jakieś późne powikłania po zabiegu?