Hej!
Mam wyniki mykologii i okazało się, że "
Badanie mykologiczne dało wynik dodatni. W posiewach stwierdzono wzrost pojedyńczych kol. kom. Candida sp. Szczep wrażliwy na":
lekooporność AG 729/04
1. Miconazole (+++)
2. Clotrimazole (++)
3. Ketoconazole (++)
4. Natamycin (
0)
5. Ciclopirox (
0)
6. Amphotericin B (
0)
7. Nystatin (++)
8. Fluorocytosine (
0)
9. Griseofulvin (
0)
10. Flukonazole (
0)
11. Econazole (
0)
12. Isoconazole (+)
13. Itraconazole (++)
14. Terbinafine (+++)
Objaśnienia
+++ wrażliwy
++ średnio wrażliwy
+ słabo wrażliwy
0 oporny
- brak krążka
Widać, że to niestety grzybica
Byłam już u weta i zalecił na grzyba podawać kotu
1/4 ketokonazolu dziennie przez 6 tygodni. Jeśli zwierzątko będzie dobrze na ten lek reagowało, to po kuracji trzeba jeszcze raz zrobić badanie mykologiczne. O innych badaniach, niestety, nie wspominał. Nie poinformował też o skutkach ubocznych, w ogóle moi weci mało mówią, zawsze się spieszą, przez co w rezultacie zapominam dopytać się o połowę rzeczy. Nie wspomniał ani o Lakcidzie, ani o żadnych środkach na ochronę wątroby, ani o preparatach wzmacniających odporność. Na forum poczytałam wiele wątków na ten temat i dowiedziałam się, że ketokonazol jest bardzo toksyczny i uszkadza wątrobę. Okropnie się tym zaniepokoiłam!!!

Sześć dni Gucio dostaje ten lek, ale nie jestem pewna, czy dobrze robię podając mu go... Podaję mu również
Biostyminę (
ale może jest coś lepszego na odporność???). Od dzisiaj dostaje też Lakcid. Po świętach chcę się z nim wybrać do lekarza w celu zrobienia innych badań (
b. krwi - szczególnie na wątrobę, trzustkę, nerki, morfologię,
USG brzuszka i nerek,
badanie kału na pasożyty oraz poważnie zastanawiam się nad
rinoskopią (b. wnętrza nosa) itd...). Nie wiem, czy starać się o jeszcze jakieś badania??? A co myślicie o
rinoskopi - czy warto przeprowadzać to badanie i może ktoś wie, jak ono przebiega? Czy konieczna będzie narkoza? Jednak to wszystko, niestety, będę musiała wymusić - przykro mi to mówić, ale u mnie jest bardzo ciężko o jakieś dokładniejsze badania u zwierząt

Przy okazji (jeśli zdążę

) zapytam się też o jakiś lek ochraniający na wątrobę. A co Wy polecacie? Może jakieś konkretne nazwy, żebym mogła coś zasugerować wetowi? Widzę, że wielu z Was ma już doświadczenie w leczeniu grzybicy

Liczę na Waszą pomoc!!! Tyle jest wątków na ten temat, że juz się pogubiłam.
Obawiam się, że kotek może zarazić pieska i króliczka, chociaż z drugiej strony żyjemy już tak 5 lat!
Postaram się teraz, w skrócie opisać historię choroby Gucia.
3 lata temu miał robiony
Rtg głowy i wet nie był pewien co do diagnozy. Mówił, że może mieć zwężony prawy kanalik nosowy i dlatego tak trudno wydmuchuje zielone, gęste "gluty" (przepraszam za taki dokładny i niezbyt przyjemny opis

). Nie mówił tego z przekonaniem! Jeśli to zalega mu w nosku, to wtedy łzawi mu prawe oczko i wypływa taka brązowa wydzielina. Wówczas zapisano mu krople do nosa (nie pamiętam już jakie), ale po nich kot chodził jak pijany i dostawał drgawek, więc przerwaliśmy kurację. Dostawał tylko 1/2 tabletki
metronidazolu przez 2 miesiące, ale poprawy nie było widać. Czasami samo wszystko polepszało się i znowu wracało, tak jest do chwili obecnej. Jak już wcześniej pisałam, często w okolicy głowy kotka (szyja, nos, broda, ucho) pojawiają się takie drobne strupki, a gdy on je drapie, to robią się większe rany, które dość szybko goją się.
Gucio jest kotkiem przygarniętym i nie znam jego przeszłości, ale gdy go znalazłam miał ok. 3 miesięcy, był bardzo brudny, głodny, chory (przeziębienie, biegunka), na szyi miał mocno zaciśniętą obrożę przeciw pchłom. Ciężko mu było wydobywać głosik. Myślałam, że ta szyjka zawsze będzie chudsza, ale wszystko wróciło do normy. Obecnie Gucio ma ponad 5 lat i nie jest kastratem. Na dwór nie wypuszczam go. Waży on 4 kg (co mnie trochę niepokoi), wydaje mi się, że jest za chudy, lecz wet mówi, że to dobra waga. Jednak według mnie, nie wygląda na te 4 kg - z góry jak się na niego patrzy to taka chudziutka glizdeczka, nawet boczki ma jakby zapadnięte. Fakt, że ma dość długie nogi - może też dlatego wygląda na takiego chudego kota?
Wspomnę również, że dość dawno temu Gucio miał zapalenie pęcherza (ponoć

). Załatwiał się z krwią, po kropelce. Znowu leczony był "na oko". Nie zlecono mu żadnych dokładniejszych badań np. na nerki...
Jeśli chodzi o bakterię
Escherichia coli, to weterynarz twierdzi, że nie widzi potrzeby jej leczyć, że trzeba zająć się grzybem. Już sama nie wiem, co mam myśleć na temat tej bakterii?
Aha, zapomniałabym - Gucio ogólnie nie ma zbyt wielkiego apetytu, praktycznie nie wiemy już, co mu dawać jeść... Najbardziej chciałabym, żeby jadł jedzenie domowej roboty, ale on nawet spojrzeć nie chce, nawet nie poliże - każde mięso jest fe, nawet ryba. Staram się chociaż kupować mu puszki lepszej jakości (ShinyCat, Animondę - chociaż niedawno czytałam, że pogorszyła się jakościowo, Shebę, no i ostanio zamówiłam Miamor z Animalii). Bardzo się cieszy, gdy wie, że zaraz coś dostanie, ale jak już jedzonko znajdzie się w miseczce to tylko poskubie, zliże sosik/galaretkę i odchodzi. To przecież są malutkie puszeczki (85g albo 100g), a on taką jedną puszkę męczy przez pół dnia, ostatnimi czasy nawet cały dzień. Za to, je suchą karmę, przeważnie w nocy (Iamsa, nowość - Eukanubę dla kotów oraz Royala). Naprawdę nie wiem, co z nim jest? Czy to normalne? Wspomnę, że mniej więcej co tydzień lub co dwa tygodnie wymiotuje - dawniej widziałam, że często wymiotował włosy, teraz natomiast nierzadko wymiotuje żółcią. Dlatego zamierzam mu zrobić dokładniejsze badania (jednak jak wetowi o tym wspomniałam to usłyszałam od niego: "ja myślę, że pani już trochę przesadza"), o których pisałam wcześniej. Od kilku dni podaję mu maść Bezo-Pet na kłaki, ale niechętnie ją jada. Kiedyś kupowałam pastę Beaphara oraz Gimpeta - sam przybiegał i ładnie z łyżeczki zlizywał
To byłaby już chyba cała historia mojego Gucia.
Opinia jakiegoś weterynarza z forum mile widziana
Strasznie się boję o moje kochane dzieciątko

Boję się, że znowu zamiast pomóc zaszkodzi mu się

Mam okropnie przykre doświadczenia z króliczkiem, który niestety pokicał Tęczowym Mostem

Do dzisiaj nie potrafię się pogodzić z jego śmiercią i na samą myśl mnie ściska i rozdziera od środka. Cały czas czuję, że gdyby od początku był inaczej prowadzony, inaczej leczony to można było temu zapobiec!!! Wiem, że był źle leczony i diagnozowany - miałam kontakt mailowy i telefoniczny ze specjalistkami od tych słodkich zwierzaków! Moi weci nawet nie potrafili zajrzeć króliczkowi do pyszczka, ani dobrze odczytać Rtg (to zresztą nie tylko królika dotyczy!).
Już u tylu weterynarzy byłam z moimi zwierzakami i wszyscy tacy sami

Pod tym względem, strasznie żałuję, że nie mieszkam w Warszawie

Najgorsze jest to, że nie potrafią przyznać się, że czegoś nie potrafią. Jeśli się na czymś nie znają to niech powiedzą, a nie robią doświadczenia na moich ukochanych zwierzakach na zasadzie prób i błędów! Tego najbardziej nie mogę przeboleć!!! Moje zwierzątka są dla mnie jak dzieci i chciałabym, aby równie poważnie były traktowane, a nie na zasadzie "to tylko zwierzę", bo dla mnie to jest AŻ zwierzę...
Znowu się rozpisałam, ale piszę o tym wszystkim tutaj, ponieważ naprawdę już nie mam pojęcia, gdzie szukać pomocy!
Przepraszam za taki długi post
Proszę, napiszcie, co Wy o tym wszystkim myślicie???? Z niecierpliwością czekam na odpowiedzi

Tak bardzo chciałabym pomóc mojemu Guciowi!
Serdecznie pozdrawiam,
Kate