Zatkany nos i kaszel u sfinksa

Dzień dobry. Mamy kotkę sfinksa o imieniu Zoya. Zoya jest naszą radością i ciągle się przytula i głośno burczy. Niestety od dłuższego czasu ma problemy z oddychaniem.
Zaczęło się od zatkanego nosa i kaszlu. Wizyty u weterynarz i podawanie kolejnych antybiotyków powodowało krótkotrwałe cofnięcie się objawów, które po kilku tygodniach, a później nawet i po kilku dniach od wizyty powracały. Weterynarz z przykrością oznajmiła, że nie ma pomysłu na naszą kotkę.
Następnie trafiliśmy do bardzo znanej kliniki weterynaryjnej, gdzie za prawdopodobną przyczynę uznano kamień nazębny i chore dziąsła. Wyrwaliśmy Zoyi wszystkie zęby oprócz jednego trzonowca. Samopoczucie kotki się poprawiło, ale główne objawy nie ustąpiły. Posiew z wycinka tkanki z nosa wskazał na limfocytarno plazmacytarne zapalenie jam nosowych z wtórnym nadkarzeniem bakteryjnym. Obecnie Zoya ma ciągle zatkany nos, oddycha buzią, kicha strzelając glutami długimi na kilka centymetrów i kaszle co mniej więcej godzinę tak jakby katar spływaj jej do gardła. Czasem jest tak zmęczona kaszleniem, że tylko dyszy z mordką przy podłodze. Bardzo smutno się na to patrzy
Próbowaliśmy kropel z maropitantem oraz tabletek prednicortone. Żona robi Zoyi inhalacje z soli.
Teraz próbujemy eliminować różne karmy z jej diety szukając na oślep alergii pokarmowej. Obecnie pozbyliśmy się Sheby, pozostawiając Gourmet Perlage, Cosmę, Schesir oraz suchę karmę Feringa z granatem dla kastratów. Powoli kończą nam się pomysły.
Może ktoś z Was miał podobny przypadek i sobie z nim poradził?
Jeżeli macie pomysły jak ulżyć kotu w tym cierpieniu będziemy bardzo wdzięczni.
Ps. Mamy też drugiego sfinksa o imieniu Api i z nim jest wszystko ok i niczym się nie zaraził.
Oba koty są z bardzo dobrej hodowli i nie mają ukrytych chorób. Również oba sfinksy mają przebadane i zdrowe serduszka.
Zaczęło się od zatkanego nosa i kaszlu. Wizyty u weterynarz i podawanie kolejnych antybiotyków powodowało krótkotrwałe cofnięcie się objawów, które po kilku tygodniach, a później nawet i po kilku dniach od wizyty powracały. Weterynarz z przykrością oznajmiła, że nie ma pomysłu na naszą kotkę.
Następnie trafiliśmy do bardzo znanej kliniki weterynaryjnej, gdzie za prawdopodobną przyczynę uznano kamień nazębny i chore dziąsła. Wyrwaliśmy Zoyi wszystkie zęby oprócz jednego trzonowca. Samopoczucie kotki się poprawiło, ale główne objawy nie ustąpiły. Posiew z wycinka tkanki z nosa wskazał na limfocytarno plazmacytarne zapalenie jam nosowych z wtórnym nadkarzeniem bakteryjnym. Obecnie Zoya ma ciągle zatkany nos, oddycha buzią, kicha strzelając glutami długimi na kilka centymetrów i kaszle co mniej więcej godzinę tak jakby katar spływaj jej do gardła. Czasem jest tak zmęczona kaszleniem, że tylko dyszy z mordką przy podłodze. Bardzo smutno się na to patrzy

Próbowaliśmy kropel z maropitantem oraz tabletek prednicortone. Żona robi Zoyi inhalacje z soli.
Teraz próbujemy eliminować różne karmy z jej diety szukając na oślep alergii pokarmowej. Obecnie pozbyliśmy się Sheby, pozostawiając Gourmet Perlage, Cosmę, Schesir oraz suchę karmę Feringa z granatem dla kastratów. Powoli kończą nam się pomysły.
Może ktoś z Was miał podobny przypadek i sobie z nim poradził?
Jeżeli macie pomysły jak ulżyć kotu w tym cierpieniu będziemy bardzo wdzięczni.
Ps. Mamy też drugiego sfinksa o imieniu Api i z nim jest wszystko ok i niczym się nie zaraził.
Oba koty są z bardzo dobrej hodowli i nie mają ukrytych chorób. Również oba sfinksy mają przebadane i zdrowe serduszka.