wychodzący -nie przychodzący

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie kwi 02, 2023 0:35 wychodzący -nie przychodzący

Wiem, że idea kota wychodzącego jest kontrowersyjna, jednak nie chcą się zagłębiać w ogólną dyskusję, tylko uzyskać odpowiedzi na konkretne pytanie.
Kitek z założenia miał być docelowo wychodzący. (pisałam o tym w innych wątkach). Dotychczas chodził po ogrodzie w szelkach. Zrobiło się cieplej, postanowiłam dać kotu więcej luzu. Kilka dni wychodząc na ogród, brałam kota ze sobą - bez smyczy, jedynie z obrożą z adresówką. Jakieś trzy dni było ok, łaził za mną i psami, trzymał się ogrodu. Czwartego dnia, gdy coś robiłam w ogrodzie , w ciągu chwili się ulotnił. Odczekałam godzinę, kota nie ma. Zaczęłam go wołać - nic. Obeszłam okolicę wołając - po kolejnej pół godzinie zobaczyłam Kitka sunącego wzdłuż płotu sąsiada. Na mój widok zwiał ( nie poznał mnie) do ogrodu sąsiada. Tam już jak weszłam cały czas do niego mówiąc, coś mu się odblokowało i poznał mnie, dał się wziąć na ręce. Wróciłam do prowadzania go na smyczy. Zaczęłam się obawiać, że jeśli dam mu luz to, pójdzie i nie wróci?
Czy słusznie się obawiam?, czy to normalne, że koty czujące swobodę mają w nosie wołanie opiekunów?
Pamiętam koty "podwórzowe" z dzieciństwa u babci. Na wołanie zawsze przychodziły :)

szczurbobik

 
Posty: 48
Od: Pon maja 27, 2013 20:29

Post » Nie kwi 02, 2023 8:40 Re: wychodzący -nie przychodzący

Nie mam wielkiego doświadczenia z kotami wychodzącymi, ale nawet w mieszkaniu kot nie reaguje na wołanie jak pies, tylko właśnie jak kot - czasem przyjdzie, a czasem nie, zależnie od własnej chęci. I prawdopodobnie na zewnątrz jest tak samo. Chodzenie na smyczy na pewno jest bezpieczniejsze.
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 60347
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie kwi 02, 2023 9:09 Re: wychodzący -nie przychodzący

Ja miałam kiedys koty wychodzące,żaden nie skończył dobrze. Albo rozjechał go samochód, albo przepadł bez wieści. Teraz mam 3 sztuki, nie wychodzą. Co do przychodzenia na wołanie, owszem mogą przychodzic, ale jeśli kota coś, ktoś wystraszy nie przyjdzie. kot to nie jest pies, chociaż psy też uciekają. nie masz możliwości zabezpieczyć ogroadu tak ,żeby kot nie wychodził?, albo można zbudować jemu jakąś wolierę tak,że mógłby wychodzić sobie do niej np. z tarasu i byc na zewnątrz, ale w ogrodzeniu.
Żadne niebo nie będzie niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.

Myszorek

 
Posty: 4810
Od: Czw sie 08, 2019 8:34

Post » Nie kwi 02, 2023 9:59 Re: wychodzący -nie przychodzący

Moje koty były wychodzące przez ~7lat (obecnie dom, woliera i jeden z kotów spacery w szelkach). Koty na wołanie przychodziły jeśli chciały, zdarzało się, że znikały na kilka dni. Czasami bezczelnie zwiewały sprzed nosa. :twisted:
Wszystko było fajnie póki ni stąd, ni zowąd pojawił się gigantyczny kocur, który urządził nam koci pogrom. Strach, mentalne wyczerpanie podczas rekonwalescencji (bardzo niefortunna rana, wymagająca nadzoru praktycznie 24h/dobę, praktycznie nie spaliśmy przez blisko miesiąc), ogromne rachunki za weta, etc.

Nie jestem w stanie wystarczająco zaakcentować jaką poprawą życia dla mnie (dla kotów oczywiście też) było zainstalowanie woliery (samoróbka, koszt niewielki). Koty mogą wychodzić kiedy chcą, nawet pod naszą nieobecność i wiem, że są bezpieczne. Mogą się wylegiwać w słoneczku popołudniami, czy czaić się na nocne stwory o 4 nad ranem.

imatotachi

 
Posty: 124
Od: Śro maja 17, 2017 19:35

Post » Pt kwi 07, 2023 22:35 Re: wychodzący -nie przychodzący

W domu, na wołanie, Kitek reaguje wręcz błyskawicznie. To mnie trochę zmyliło, bo sądziłam, że na zewnątrz też zadziała. Fakt, u Babci, nauka szła jakby od drugiej strony, tzn., koty były podwórzowe, dostawały jeść w domu. Wołało się je na jedzenie, więc przychodziły.
Woliery raczej nie zamontuję. Bo nie za bardzo wiem gdzie bym miała ją postawić, poza tym trochę bardziej kojarzy mi się z papugami niż z kotem.
Powoli przyzwyczajam się do myśli, że puszczanie kota luzem i jego samodzielny powrót to mrzonka. Kitek obecnie spaceruje na smyczy i chyba tak pozostanie. Tym bardziej, że nie jestem go w stanie powstrzymać przed "jego głupotą własną" :np. próby zjadania szyszek sosnowych w całości 8O , łapanie w celu zjedzenia pszczół i trzmieli, ogryzanie kolczastych gałązek róż i inne takie..
(Co prawda w domu nie jest lepiej: obgryzanie kabli (mimo, że schowane, to pokombinuję aż wyciągnę...), wyjadanie psom z misek spod pysków (a co, przecież widzę, ze jedzą, znaczy, że lepsze niż moje) pomimo, że dostali wszyscy to samo. I inne takie...
Złoty tot mi się trafił :mrgreen:

szczurbobik

 
Posty: 48
Od: Pon maja 27, 2013 20:29




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: aassiiaa, Blue, Google [Bot], kasiek1510, Szeska, Vi, Zeeni i 293 gości