Miau.PL

Niestety musiałam wyjechać na dwa dni, godzinę temu wróciłam (ok. godz. 18.30) . Bilem (kocurkiem) zaopiekowała się moja mama. Bil nie sikał od wczoraj i mama podała mu niemal całą tabletkę Nospy ok godz. 17.00 (tak przecięła tabletkę "na pół", że z tego drugiego "pół" nic praktycznie nie zostało). Bil wysiusiał się zaraz po moim przyjeździe. Bardzo martwi mnie jednak tak duża dawka Nospy. Szukam w necie i nigdzie nie mogę znaleźć reakcji z powodu przedawkowania Nospy u kotów. Czy podanie całej tabletki może zaszkodzić?

Zamiast szukać w necie dzwon natychmiast do weta
A na przyszłość do weta można (należy) zadzwonić, żeby ustalić dawkę

Jestem z Bilem pod opieką weta. Wiem, że powinien otrzymywać w razie potrzeby pół tabletki. Nie prosiłam w tym temacie na forum o radę dotyczącą dawkowania, tylko o informację czy zbyt duża dawka leku może zaszkodzić. Miałam nadzieję, że ktoś może zna odpowiedź.

Jeśli to nie była Forte i kot zachowuje się normalnie - to nic nie powinno się stać (choć faktycznie mogłoby więc wytłumacz mamie stanowczo by tego nie powtarzała), ew. może mieć zaparcie lub wzdęcia czy mdłości spowodowane nadmiernym rozluźnieniem mięśniówki układu pokarmowego.
Po godzinie jest już pełna dawka we krwi - wiec gdyby miało się coś dziać to by się działo (np. silny spadek ciśnienia krwi) - kot byłby osłabiony czy miałby inne wyraźne objawy złego samopoczucia. Jeśli jest wesoły, ma apetyt a nie cierpi na chorobę serca - raczej nic się nie stanie.
Jeśli to była tabletka forte lub masz wątpliwości - to bym skontaktowała się z jakimś wetem mimo braków objawów.

Ja nie wiem. Może być różnie, skoro wet zalecił 1/2 tabletki to widać taka dawka jest odpowiednia dla kociaka.
O konsekwencjach przekroczenia dawki może się wypowiedzieć wyłącznie wet

Blue, to zwykła Nospa, ani MAX, ani Forte. Z Bilem na razie nic się nie dzieje, ale znacie mnie, jestem panikara już dzwonię do weta. Moja mama wiedziała, aby podać jeśli trzeba połowę. Moja wina, że w razie czego sama nie podzieliłam Mamie jednej tabletki przed wyjazdem. To po prostu moja wina

Katarzynka01 pisze:Ja nie wiem. Może być różnie, skoro wet zalecił 1/2 tabletki to widać taka dawka jest odpowiednia dla kociaka.
O konsekwencjach przekroczenia dawki może się wypowiedzieć wyłącznie wet

Pewnie tak będzie najbezpieczniej - acz przy zaleconej połówce tabletki, podanie niepełnej jednej jednorazowo przy braku objawów po 3 godzinach - nie powinno się nic dziać.
Ale na pewno - jeśli jest możliwość skontaktowania się z wetem w sobotę o tej porze - warto to zrobić, nie powiem że nie
Na pewno trzeba uważać z podaniem kolejnej no-spy w ciągu najbliższych dwóch dni.

Bestol, no spa ma przedział dawkowania 2-4 mg/ kg, czyli dla kota 5 kg 1/4, 1/2 - 2-3x dziennie można podać.

Jeśli to nie jakaś max, albo inne forte, to nic nie powinno być. Nie u kota, ale u psa no spę w zastrzyku miałam od weta z zaleceniem dośc dużych widełek zaleznie od obserwowanego samopoczucia, a mojemu kotu, kiedy miał okresy zatykania i nie mógł się załatwiać też miałam dodawać większą dawkę, jeśli nie było dostatecznych efektów.
Dla spokoju możesz dzwonić do weta, ale nie panikowałabym.

W Klinice mojego weta nikt nie odbiera. Zadzwoniłam do Kliniki całodobowej w Bydgoszczy, powiedzieli mi, że oni nie udzielają takich informacji przez telefon, muszą zbadać kota i jeśli potrzebuję konsultacji, to mam przyjechać. Dla mnie zero problemu, tak się wystraszyłam, że zastanawiam się czy nie spakować w Bila w transporter i nie jechać, z drugiej strony zachowuje się normalnie, gdy teraz piszę do Was włazi mi jak zawsze na stół. Nie chciałabym go stresować wyjazdem do obcej Kliniki, on bardzo się stresuje na sam widok transportera. Na razie cały czas obserwuję, wszystko wygląda ok

Bestol, mam kota, który przez 7 lat, regularnie co kilka miesięcy mi si ę zatykał, podawałam mu często nospę, za radą lekarza w takich dawkach jak wyżej, 1 dzien, 1 noc. Kot ma aktualnie 17 lat i właśnie spi na moim ramieniu, a po nospie mu zawsze ulżyło.
Nie panikuj!
Ale jak masz dostać zawału, to jedź z nim, tyle, że to stres dla kota znowu.

Znacie mnie, że moje drugie imię to panikara Staram się na razie na spokojnie wszystko przetrawić, co rzadko mi się zdarza. Już minęły prawie 4 godziny od podania Nospy, nic niepokojącego nie dzieje się. Nadal będę obserwować, choćbym miała nie spać całą noc. Zdecydowałam, że póki nic się choćby nawet delikatnie niepokojącego nie dzieje, to nie będę go stresować wyjazdem do całodobówki. Trochę też byłam zaskoczona, że nie udzielili mi informacji telefonicznie, dokładnie powiedziałam o co mi chodzi, ale być może mają rację, że powinnam przyjechać do nich z Bilem. Dziękuję Wam serdecznie za rady, obiecuję, że dam znać co z Bilem, nawet jeśli wszystko skończy się dobrze. Bardzo rzadko go zostawiam na noc nawet, to się zdarza z dwa razy w roku. Na drugi raz sama potnę tabletki, bo dostałam dziś nauczkę za niedopatrzenie

no wiem, pamiętam dlatego próbuję CIę uspokoić, bedzie ok

Melduję, tak jak obiecałam, że z Bilem wszystko ok Pilnowałam go do godz. 2.00 w nocy, aż padłam ze zmęczenia. Dziś rano zjadł z apetytem, zrobił kupkę i siusiu. Kolejną wizytę planową mam umówioną u doktora dopiero na 8 marca, ale jutro będę dzwonić do Kliniki, czy ktoś nie przyjmie nas wcześniej - martwię się, że Bilu się znowu zakorkował. Odnoszę wrażenie, że stało się to, gdy wymieniłam mu żwirek z silikatowego na drewniany, chciałam dobrze, myślałam, że będzie mu lepiej. Do wymiany żwirku siusiał dwa razy dziennie (oczywiście jest leczony). Po wymianie żwirku coś się zadziało, ale może to tylko przypadek. Wczoraj w nocy wywaliłam drewniany i wsypałam silikatowy. Dziś siusiu było, ale może po wczorajszej Nospie.

Dziękuję Wam z całego serducha za rady i wsparcie i obiecuję, że nie dopuszczę już do takiej sytuacji. Bardzo późno, dopiero jak ochłonęłam, zdałam sobie sprawę z tego, że on może nie pochłonął tej prawie całej tabletki Nospy. Jeśli już muszę podać Bilowi Nospę, robię to sama dopyszczkowo. Moja mama nie jest w stanie podać Bilowi do pyszczka tabletki i rozkruszyła ją do karmy. Rzeczywiście w tej panice nie zakodowałam tego, że gdy przyjechałam bardzo dużo tej karmy w miseczce zostało nietkniętej, Bilowi chyba coś nie zasmakowało (a to żarłok), a że karma już się robiła niefajna (wiecie jak to z taką odstaną mokrą karmą) to ją wyrzuciłam i podałam Bilowi świeżą - pochłonął od razu, potem przy mnie się wysiusiał, tak jak Wam pisałam wczoraj. Ale i tak myślę, że w tej jakiejś tam części pochłoniętej przez niego karmy, do której mama wsypała rozkruszoną Nospę, mogła być ta prawie cała tabletka - tego nigdy się nie dowiem

Tak czy siak mój błąd i obiecuję, że się poprawię, jeśli dam Bila komuś pod opiekę, zawsze wcześniej wydzielę wielkość podawanego leku. Przy innych lekach tak zrobiłam, o Nospie zapomniałam
Tak czy siak z Bilem jest ok i raz jeszcze dziękuję Wam bardzo za wparcie

Moja kotka za nic nie chciała się załatwiać do drewnianych żwirków, poza jednym najdrobniejszym, który się bardzo nosił po mieszkaniu. Jak kupiłam taki grubszy, to nie załatwiła się cały dzień, a wieczorem zastałam ją balansującą na rancie kuwety, żeby tylko łapki nie dotykały żwirku. Byłam zmuszona wrócić do bentonitu, który później zamieniłam na kukurydzę.

NoSpa jest b.gorzka. Prawie pewne,że kot jej dobrowolnie nie zjadł i większość tabl.wyrzuciłaś:)