Beansidhe pisze: i gdybym wiedziała że to tak wyjdzie napewno bym jej nie sterylizowała...
Myślę że znacznie rozsądniej by było powiedzieć: gdybym wiedziała jak to wyjdzie - pewne sprawy zrobiłabym inaczej. Bo to co się stało nie wynikło z jakiejś tajemniczej złej mocy tylko niestety - z niewiedzy i błędów.
Dzika kotka po narkozie w pomieszczeniu zastawionym jedynie sklejką i to nieszczelnie?
Jak przypuszczam - nie doceniłaś powagi sytuacji i to ma jakie ma konsekwencje
, to był duży błąd ale o inteligencji człowieka świadczy nie to czy błędów nie popełnia tylko to czy na błędach potrafi się uczyć.
Jej córka jest wykastrowana? Jeśli nie - koniecznie to zrób zanim zacznie rodzić młode po kątach i Ci je sprowadzać i/lub tracić po kolei lub umrze przy porodzie. Tylko zrób to wszystko sensowniej: zorganizuj sobie np. na spokojnie klatkę (w wielu miejscach można je wypożyczyć, można też kupić, najtańsze wcale nie są drogie a do przetrzymania kotki po zabiegu spokojnie się nadadzą - potem można je np. przekazać jakiejś fundacji, mieć na wszelki etc), niech kotka w niej dojdzie do siebie, gdzieś w cieple, w bezpiecznym miejscu.
Wypuść ją po kilku dniach gdy będzie wiadomo że czuje się już dobrze. Pogadaj z wetem jakiego szycia używa, co z tymi szwami się dzieje, jakich zabezpieczeń kotka wymaga - powiedz mu że nie ma pośpiechu, może posiedzieć w klatce, dla Ciebie najważniejsze jest by była bezpieczna. Możesz też poszukać weta który po kastracji kotkę przetrzyma kilka dni i sam poobserwuje a gdy uzna że jest ok, da Ci ją do wypuszczenia. Tak byłoby najlepiej.
Teraz bardzo źle się stało, niestety jest możliwe że kotka siedziała pod maską (sprawdźcie tam naprawdę dokładnie - szczególnie że gubi sierść, będzie wiadomo czy było takie ryzyko - mam nadzieję że w takim wypadku udało jej sie uciec... Jeśli była w samochodzie - można rozwiesić ogłoszenia w okolicy gdzie Twój mąż zaparkował, z tego co piszesz ona jest charakterystyczna), ale bardziej prawdopodobne że się wymknęła przy otwarciu garażu, otępiała jeszcze, przerażona, obolała. Teoretycznie jeśli była na swoim terenie i nie wpakowała się z tego powodu w jakieś kłopoty - np. nie spotkała groźnego psa czy lisa a szycie było dostosowane do sytuacji i planowanego szybkiego wypuszczenia - nie powinna jej się stać krzywda, powinna sie pojawić przy miskach z jedzeniem gdy już się uspokoi. Jeśli jej nie ma na pewno a nie że bojąc się je ukradkiem - to nie jest dobry znak... Ale szukaj jej, daj ogłoszenie że za każdą informację będziesz wdzięczna, możesz obiecać drobną - mniej lub bardziej - nagrodę.
To jedyne co teraz możesz/musisz zrobić. Mleko się już rozlało, ale to nie czas ani miejsce na żal że się kastrację zrobiło - bo ona sama z siebie była bardzo ważna i potrzebna.
To nie z jej powodu do tego doszło.
Po prostu - w przyszłosci - zrób to lepiej.
A teraz, szukaj kotki. Póki nie wiesz że ktoś ją znalazł martwą - jest szansa że żyje. Wiem że na wsiach niekoniecznie się koty hołubi - ale o ile nie idziesz na noże z sąsiadami, naprawdę nie pozwolą Ci zajrzeć do zamkniętych garaży i komórek lub sami tego nie zrobią (mogla wejść gdzieś gdzie było otwarte a teraz jest zamknięte) jeśli grzecznie poprosisz?