Brak apetytu przy leczeniu tarczycy.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie mar 12, 2023 15:53 Re: Brak apetytu przy leczeniu tarczycy.

Dzisiaj byłem na kolejnym pobraniu krwi. We wtorek będą wyniki.

Ogólnie,
Kocur je (Jak odkurzacz), nie ma wymiotów, "sraczki",
ale waga cały czas się "buja" i mam wrażenie, że powolutku spada.

Rozmawiałem wstępnie z Wetem., jeżeli T4 nadal będzie wysokie to należy oczekiwać mikro-guzków na drugim płacie,
i mamy dwa rozwiązania...
1. Jak się uda podać JOD (Napisałem do nich ponownie na innego e-mila)
2. Jak się "posypie" pozwolić mu odejść

"izka53" jak coś się dowiesz daj znać, dzięki.

ArturB

 
Posty: 178
Od: Pon mar 02, 2020 21:48

Post » Nie mar 12, 2023 17:01 Re: Brak apetytu przy leczeniu tarczycy.

ArturB pisze:Usunięcie tarczycy to zrobienie z kocura pół Zombi.


Tak z ciekawości - dlaczego?
Kotom usuwa się tarczyce w całości, w większości przypadków nie ma potem potrzeby suplementacji hormonów bo nadnercza przejmują ich produkcję.
Skąd Twoja wizja? Szczególnie gdy w alternatywie jest śmierć według Twoich wetów?

Nie doczytałam - masz już wynik histopatologii?
Wykluczono że guz był złośliwy? Bo jeśli nie a ta waga spada plus hormony nie spadają tak jak by sie oczekiwało - może trzeba by przeprowadzić dokładniejszą diagnostykę? Czy nie ma przerzutów?

Blue

 
Posty: 23482
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Nie mar 12, 2023 19:03 Re: Brak apetytu przy leczeniu tarczycy.

Odnośnie tarczycy opieram się na opinii Weta.
Do diagnostyki się przygotowuję, Scyntografia.


Dzisiaj ma kolejny pełen pakiet badań, wyniki będą we wtorek.

Badanie histologiczne (Berlin)
MAKROSKOPOWO:
Wycinek tkanki: 52 x 22 x 22 mm, guzowaty, częściowo torbielowaty, wypływa z niego jasno-brązowy płyn.
OBRAZ MIKROSKOPOWY:
Badanie histopatologiczne wykazało wieloguzkowy rozrost. Jest on złożony z małych i średniej wielkości,
okrągłych do wielokątnych komórek z kwasochłonną cytoplazmą. Komórki te zwykle rosną w różnej wielkości
pęcherzykach, a częściowo utworzyły duże torbiele. Odcinkowo stwierdza się bardziej stłoczony do litego
wzrost. Anizocytoza i anizonukleoza są nieznacznie zaznaczone. Figury mitotyczne widoczne są sporadycznie.
Guzki są poprzedzielane i otoczone łącznotkankową torebką. Jest ona naciekana w małych obszarach przez
komórki nowotworowe, ale komórki te nie przebiją się przez torebkę. Fizjologiczna tkanka tarczycy nie jest
widoczna.
ROZPOZNANIE:
Dobrze zróżnicowany rak tarczycy.
RESEKCJA:
Całkowita.
ROKOWANIE:
Ostrożne.
KOMENTARZ:
Raki tarczycy u kotów występują stosunkowo rzadko. Obecny nowotwór jest dobrze zróżnicowany i wydaje się
całkowicie usunięty. Jednak raki tarczycy mogą występować również obustronnie, dlatego należy sprawdzić drugi
płat tarczycy. Raki tarczycy mogą dawać przerzuty już we wczesnej fazie ( drogą hematogenną i limfogenną).
Zaleca się również kontrole regionalnych węzłów chłonnych i płuc.
Badanie wykonane przez:
Institut für Tierpathologie

ArturB

 
Posty: 178
Od: Pon mar 02, 2020 21:48

Post » Pon mar 13, 2023 6:05 Re: Brak apetytu przy leczeniu tarczycy.

Nie rozumiem opinii Twojego weta. Tarczycę spokojnie można usunąć w całości, większość kotow wraca po operacji zupelnie do zdrowia a te które mają po niej zbyt niski poziom hormonów, po prostu mają je suplementowane.
Jest ryzyko związane z przytarczycami dlatego kilka dni po operacji kot musi być ściśle monitorowany, ale potem żyje sobie spokojnie.
Chyba że u Twojego kota są konkretne przeciwwskazania bo coś tam. Ale skoro alternatywą jest eutanazja?

Teraz jednak najważniejsze u Was to wykluczenie przerzutów skoro to rak. Trzymam kciuki!

Blue

 
Posty: 23482
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pon mar 13, 2023 13:28 Re: Brak apetytu przy leczeniu tarczycy.

Ja tez nie rozumiem opini tego weta...
ArturB pisze:No dobra, koniec "użalania się" pora na troszkę faktów.
1. Alternatywa dla leczenie Jodem w Austrii jest:
https://www.orsami.be/en/nuclear-medicine-diagnostics-and-therapy-vet
Z tego co ustaliłem stosują "mocniejsze" dawki pozwalające leczyć bardziej złośliwe przypadki.
Wysłałem zapytanie.
2. Scyntografia w Polsce:
https://konie.vet/kontakt#
Jestem po wstępnych rozmowach, nie powiedzieli "NIE". Innego laboratorium nie znalazłem a większość osób Twierdziła że w Polsce nikt nie robi. A jednak...

Jak cos wiecej bedziesz wiedziec to prosze, daj znac.
Z 8 kotow mam 4 podejrzane o poczatek nadczynnosci tarczycy :cry: T4 niebezpiecznie zbliza sie juz do 4 (norma do 2,50, leczenie zaleca sie jak T4 przekracza 4), dodatkowo u jednego z nich TSH jest ponizej normy, wiec u niego prawdopodobienstwo nadczynnosci jest spore. Wydaje mi sie to dziwne, ze tyle kotow mieszkajacych pod jednym dachem mialoby chorowac na nadczynnosc tarczycy, ale juz teraz szukam informacji o ew. leczeniu jodem radioaktywnym i ubolewam, ze w Polsce nie ma takiej mozliwosci :cry: Gdyby byla potrzeba leczenia to rozwazam Austrie, ale po 1-sze cena (gdyby okazalo sie, ze wszystkie 4 koty potrzebuja terapi to x4). Oprocz ogromnych kosztow leczenia, dochodza jeszcze koszta podrozy. No i bariera jezykowa :(
Na razie badamy co kilka miesiecy i obserwujemy. Na szczescie na USG tarczycy na razie nic niepokojacego nie widac, cisnienie krwi tez ok. W najblizszym czasie planuje zbadac jeszcze serduszka.

Ja nie rozumiem dlaczego takie wielkie problemy sa z tym jodem u kotow, skoro u ludzi jodoterapia jest na porzadku dziennym, w dodatku bez zadnej specjalnej szpitalnej izolacji - pacjent wypuszczany jest do domu jedynie z wytycznymi, ze nie ma sie kontaktowac z innymi ludzmi, szczegolnie dziecmi i kobietami w ciazy. Jaka jest gwarancja, ze czlowiek bedzie tego przestrzegal, chociazby w trakcie powrotu do domu? Jeszcze jak ma samochod, ale jak wraca do domu np. transportem publicznym? Czy jest gwarancja, ze w czasie kwarantanny taka osoba nie wyjdzie z domu np. po zakupy? A co ze współmieszkańcami?

W ostatnim czasie, weterynaria poszla tak bardzo do przodu, jest teraz wiele mozliwosci leczenia i diagnozowania roznych chorob, rowniez tych wymagajacych bardzo skomplikowanych terapii. Natomiast leczenie nadczynnosci kociej tarczycy za pomoca jodu to przeciez tylko jednorazowe podanie zastrzyku. W dodatku jest to najbezpieczniejsza i wywolujaca najmniej skutkow ubocznych terapia. Malo tego, dajaca ogromne szanse na calkowite wyleczenie w przeciwienstwie np. do lekow, ktore nie leczą, a moga dawac wiele powaznych skutkow ubocznych, lacznie z uszkodzeniem szpiku. Naprawde sie dziwie, ze nikt jeszcze nie postaral sie, zeby w Polsce powstal choc jeden osrodek majacy pozwolenie na stosowanie jodoterapii u kotow.
Ostatnio ktos gdzies wspomnial, ze np. 2-tygodniowa kuracja Apelką kosztuje prawie 200zl to doszlam do wniosku, ze gdyby byl wiekszy dostep do Jodoterapii to producenci kocich lekow wiele by stracili. Dla porownania cena ludzkiego Metizolu waha sie miedzy 22zl do max. 40zl za 50 tabl.

ArturB, jesli zdecydujesz sie na podanie jodu to raczej sklaniasz sie ku ktoremu osrodkowi?
Czy jest jakas mozliwosc, ze skoro ta Klinika dla Koni stosuje jod do Scyntografii i zgodziliby sie wykonac badanie u kota, to mogliby podac jod rowniez w celu terapeutycznym??

Kate23

 
Posty: 837
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pon mar 13, 2023 16:51 Re: Brak apetytu przy leczeniu tarczycy.

Kate23 pisze: ktos gdzies wspomnial, ze np. 2-tygodniowa kuracja Apelką kosztuje prawie 200zl


co za bzdura, Mycha jest leczona apelką od dwóch lat, dużą dawką. Buteleczka kosztuje 90 zł, starcza na 6-7 tyg.

ArturB pisze:Czy jest jakaś alternatywa dla APELKI chodzi mi o skuteczność nie o cenę.


wiem, że zastępczo stosowany jest karbimazol

Myślę, że terapia radioaktywnym jodem musi mieć w sobie jakąś zagwozdkę - i tym czymś jest zapewne brak specjalistów w zakresie medycyny nuklearnej - w tym wypadku weterynaryjnej. To nie jest tylko kwestia polknięcia kapsułki, ale także przygotowania leku czyli izotopu jodu, całej "otoczki" okolozabiegowej, a także odpowiedniego personelu pomocniczego. Dawka izotopu jest sporządzana każdorazowo dla konkretnego pacjenta, na indywidualne zamówienie w Zakładzie Medycyny Nuklearnej. To po prostu może być za drogie, ilość pacjentów decydujących się na taką terapię bylaby zbyt mała, aby inwestycja się zwróciła i zaczęła zarabiać. Przecież w calej Europie jest zaledwie kilka takich ośrodków

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 15055
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon mar 13, 2023 17:14 Re: Brak apetytu przy leczeniu tarczycy.

Blue pisze:Nie rozumiem opinii Twojego weta. Tarczycę spokojnie można usunąć w całości, większość kotow wraca po operacji zupelnie do zdrowia a te które mają po niej zbyt niski poziom hormonów, po prostu mają je suplementowane.
Jest ryzyko związane z przytarczycami dlatego kilka dni po operacji kot musi być ściśle monitorowany, ale potem żyje sobie spokojnie.
Chyba że u Twojego kota są konkretne przeciwwskazania bo coś tam. Ale skoro alternatywą jest eutanazja?
Teraz jednak najważniejsze u Was to wykluczenie przerzutów skoro to rak. Trzymam kciuki!


Dzisiaj skonsultowałem się z trzema różnymi Wetami.
Każdy z nich ma bardzo negatywnie (dwóch na podstawie swoich doświadczeń) opinie na temat usunięcia całej tarczycy.
Problem jest z tym jak zostawić "Przytarcze" wielkości 1mm, odpowiada ono za gospodarkę Wapnia, witamin.

Oczywiście jest to możliwe, ale ja nie znam Weta., który się tego podejmie, wszyscy mi odmówili.
"Blue" skoro znasz klinikę, która się podejmie zabiegu wpisz na forum lub poproszę na priv.

ArturB

 
Posty: 178
Od: Pon mar 02, 2020 21:48

Post » Pon mar 13, 2023 17:21 Re: Brak apetytu przy leczeniu tarczycy.

zuza pisze:Ja miałam Szara po usunięciu najpierw jednego plara potem drugiego.
Po usunięciu tego drugiego była u pani doktor w domu i miała bodajże co 2 godziny badany wapn.
Nie miała suplementowanych hormonów i x tego co pamiętam kotom się ich nie podaje.
Ranę też miałam sfocona ale muszę poszukać bo to dawno było.
Po operacji było trudno przez jakiś czas bo Szara jakby straciła chęć do życia. Leżała. Jadła chodziła do kuwety i nic więcej. Ale to minęło. Niestety nie pamiętam jak długo trwało ale może uda mi się znaleźć w starym wątku.
Chodziła chyba w szaliku z plastra.

Powodzenia!


może zapytaj zuzę, gdzie jej kotka miała zabieg.
Ponoć uszkodzenie przytarczyc nie zdarza się często

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 15055
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon mar 13, 2023 17:21 Re: Brak apetytu przy leczeniu tarczycy.

"Kate23"
Sprawa jodu nie jest "prosta", ponieważ obowiązują przepisy o ochronie radiologicznej.
Wiedeń:
Łagodne przypadki nie złośliwe.
Belgia:
Stosuje różne rodzaje jodu (silniejsze). Cena wstępna 1100Euro za kota + dojazd...
Czekam na ich opnie.

Apelka, buteleczka około 120zł/szt. i wszystko zależy od dawki. Przy 2x2,5ml na miesiąc przy większej szybko się kurczy...

I podanie jodu to dwie sprawy:
- finanse
- skuteczność, czy w moim/Twoim przypadku zadziała (Ale tutaj to ocena indywidualna)
Ostatnio edytowano Pon mar 13, 2023 18:09 przez ArturB, łącznie edytowano 1 raz

ArturB

 
Posty: 178
Od: Pon mar 02, 2020 21:48

Post » Pon mar 13, 2023 17:46 Re: Brak apetytu przy leczeniu tarczycy.

Thiamacare syrop taki jak Apelka tzn.ta sama substancja czynna,ale większe stężenie, na dłużej starcza-cena 204zł (najtaniej za tyle u weta znalazłam).

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Pon mar 13, 2023 22:44 Re: Brak apetytu przy leczeniu tarczycy.

ArturB pisze:"Kate23"
Sprawa jodu nie jest "prosta", ponieważ obowiązują przepisy o ochronie radiologicznej.

No wlasnie, nic nigdy nie jest proste, jesli chodzi o zwierzeta :( Z ludzmi juz sprawa inaczej wyglada :roll:

Wiedeń:
Łagodne przypadki nie złośliwe.
Belgia:
Stosuje różne rodzaje jodu (silniejsze). Cena wstępna 1100Euro za kota + dojazd...
Czekam na ich opnie.

Koszt wyzszy niz kilka lat temu, gdzie cena terapii wynosila ok. 800 Euro.
Cena obejmuje nie tylko podanie jodu, ale badanie scyntygraficzne i kilkudniową hospitalizacje. Ta hospitalizacja chyba z tego wszystkiego jest najdrozsza. Patrzac pod tym katem to koszt w Euro nie wyglada az tak zle, ale przeliczajac na zlotowki to juz jakis kosmos :( Gdy leczymy jednego kota, no to moznaby to jakos przezyc (odkladac kase, zapozyczyc sie, zalozyc zbiorke), ale jak juz wiecej kotow wymaga leczenia... :( Do tego dojazd i powrót + w moim przypadku pobyt, bo nie wyobrazam sobie zostawic kota samego w innym kraju tak daleko od domu.

Nie wiem, bardzo boje sie tej nadczynnosci tarczycy. Bardzo boje sie tych lekow, bo wiele czytalam o ich szkodliwosci, szczegolnie stosowanych przez dluzszy czas. Wcale nie jest rzakością np. uszkodzenie szpiku - nawet tu na forum byli ludzie, ktorzy pisali, ze ich koty to spotkalo i nie wiedza co dalej, bo leki trzeba bylo odstawic. Dodatkowo w jakims weterynaryjnym opracowaniu czytalam, ze leki nie hamują procesu nowotworowego w tarczycy i rozrost dalej postepuje. Wspomniano, ze u kotów długotrwale leczonych metimazolem wzrasta ryzyko uzłośliwienia początkowo łagodnych zmian. U ludzi te leki stosowane sa tylko tymczasowo przed operacją lub przed jodoterapią wlasnie ze wzgledu na ich szkodliwosc i brak mozliwosci wyleczenia podczas, gdy sa inne, lepsze metody leczenia.
Moj Gucio mial nadczynnosc tarczycy, chociaz tez nie jakąś zaawansowaną. Byc moze zbyt szybko wdrozono leczenie. Wtedy jeszcze nie bylo weterynaryjnych odpowiednikow metizolu i z Angli sprowadzalam kocią Vidalte czyli karbimazol, ktory mial byc niby mniej szkodliwy i generalnie lepszy dla kotow. Gucio przez pare lat byl na tym leku (oprocz tego bral tez lek na nadcisnienie) i niestety nie mam zbyt dobrych doswiadczen. Podejrzewam, ze ten lek mu bardziej zaszkodzil niz pomogl :cry: Na kocich forach i grupach tez obserwuje, ze czesto sa jakies problemy podczas stosowania lekow tarczycowych, chociaz sa tez i takie koty, ktore dobrze reagują na 'leczenie' farmakologiczne.

izka53 pisze:Myślę, że terapia radioaktywnym jodem musi mieć w sobie jakąś zagwozdkę - i tym czymś jest zapewne brak specjalistów w zakresie medycyny nuklearnej - w tym wypadku weterynaryjnej. To nie jest tylko kwestia polknięcia kapsułki, ale także przygotowania leku czyli izotopu jodu, całej "otoczki" okolozabiegowej, a także odpowiedniego personelu pomocniczego. Dawka izotopu jest sporządzana każdorazowo dla konkretnego pacjenta, na indywidualne zamówienie w Zakładzie Medycyny Nuklearnej. To po prostu może być za drogie, ilość pacjentów decydujących się na taką terapię bylaby zbyt mała, aby inwestycja się zwróciła i zaczęła zarabiać. Przecież w calej Europie jest zaledwie kilka takich ośrodków

Tak, to prawda, ze glownym problemem jest brak specjalistow. Dlatego dziwie sie, ze nikt do tej pory nie zainteresowal sie tą dziedziną i nie idzie w tym kierunku, chociazby ktoras Uniwersytecka Klinika moglaby sie tym zająć, bo biorac pod uwage ilosc kotow cierpiacych na nadczynnosc tarczycy to jest zapotrzebowanie na mozliwosc wyboru leczenia, tym bardziej ze nie wszystkie koty dobrze toleruja leki. Skoro Klinika dla Koni potrafila wprowadzic do oferty Scyntygrafię, ktora tez wymaga podania radioaktywnego jodu, to dlaczego nie ma jeszcze takiej mozliwosci w przypadku malych zwierzat... Teraz koszta. Tak jak juz wspomnialam, w jodoterapii najdrozsze jest nie tyle podanie samego jodu, ale chyba glownie hospitalizacja, ktorą u zwierzat wymaga sie od 5 do nawet 2 tygodni (zalezy od osrodka), do tego dodatkowe badania jak np. Scyntygrafia. Obecnie w weterynarii dostepnych jest tyle roznych kosztownych terapii i metod leczenia, ze nie sadze, zeby terapia jodem jakos szczegolnie wyrozniala sie na ich tle.
Kiedys w calej Polsce byl tylko jeden jedyny wysluzony Tomograf Komputerowy w W-wie (przy Uczelni). Nawet mowy nie bylo o Rezonansie, bo przeciez sie nie oplaca itd. Teraz MRI czy CT jest na porzadku dziennym. Kilka lat temu kto by pomyslal, ze bedzie przeprowadzalo sie operacje glowy u zwierzat, a od pewnego czasu niektore guzy mozgu z powodzeniem operuje sie u kotow. U psow ostatnio przeprowadza sie niektore operacje na otwartym sercu. Nie wspomne o roznych innych skomplikowanych operacjach/zabiegach kregoslupa, stawow i wielu wielu innych. Koszty ida w tysiace. Jeszcze nie tak dawno, nie bylo w Polsce osrodka stosujacego Radioterapie w przypadku nowotworow, bo to bardzo kosztowny interes i malo kto sie na takie leczenie zdecyduje - pamietam jak kiedys cos takiego powiedzial w wywiadzie dr Jagielski. Leczenie mozna bylo przeprowadzic w jednym z nielicznych osrodkow w Europie. Teraz mamy w Polsce 2 Kliniki Radioterapii Weterynaryjnej. Najpierw powstala pod Wroclawiem, pozniej w Warszawie zalozona przez dr Jagielskiego. Koszta sa ogromne, zdycydowanie przewyzszaja terapie jodem radioaktywnym i jakos chetnych nie brakuje.

Mi chodzilo o to, ze terapia jodem nie jest bardzo uciazliwa dla samych kotow (wystarczy jeden zastrzyk) w przeciwienstwie do wielu innych dostepnych juz w Polsce, ktore sa rownie kosztowne lub nawet bardziej. Wiadomo, ze samo przygotowanie izotopu jodu wymaga duzej ostroznosci, a pozniej podanie go pacjentowi. Caly personel musi byc przeszkolony w tej kwestii. Co do tego to chyba nikt nie ma watpliwosci.

Nawet, jesli rzeczywisty koszt Apelki oraz lekow innych producentow jest tanszy niz myslalam, to i tak do tanich one nie nalezą, tym bardziej ze kot musi je brac dozywotnio. Biorac pod uwage, ze proces choroby w tarczycy nadal moze sie toczyc podczas stosowania leku, co ostatecznie moze skonczyc sie np. operacją (oczywiscie o ile stan ogolny zdrowia kota jeszcze na to pozwala). Diagnostyka obrazowa, ktorą czesto sie powtarza podczas leczenia farmakologicznego, ew. pozniejsza operacja... to wszystko tez jest bardzo kosztowne. Podsumowujac, to patrząc długofalowo, bardziej oplaca sie chyba leczenie tym jodem. Po jednorazowym podaniu jest ok. 95% szans na calkowite wyleczenie nadczynnosci tarczycy i jest spokoj, kot zdrowy, nie musi brac zadnych lekow, jedynie raz na kilka miesiecy zbadac kontrolnie krew. Ponoc bardzo rzadko kot potrzebuje powtorzenia terapii. Oczywiscie kazdy przypadek trzeba rozpatrywac indywidualnie i sposob leczenia dostowac do konkretnego kota. Niestety, u kota autora watku sprawa jest bardziej skomplikowana, bo to rak tarczycy :(

Jest jeszcze jedna sprawa. Wiekszosc z moich kotow to pol-dzikuski. Mam jedna koteczke (jedna z 4 podejrzanych o nadczynnosc), ktora w jedzeniu nic nie wezmie, bo ona w ogole kiepsko je i malo co lubi. Podejsc do niej tez nie podejde, zeby dac jej tabletke lub syropek do pysia, bo od razu ucieka. Sama z siebie tez nic nie wezmie. Z przysmakami tez nie. Jak mam podawac jej jakies leki to musze zamknac ja na ten czas w malym pokoju. Wtedy jakos sie udaje do niej podejsc i podac co trzeba. Łatek, u ktorego jest spore prawdopodobienstwo, ze rozwija mu sie nadczynnosc, jest jeszcze trudniejszy w 'obsludze'. Jak np. leczyc w Polsce takie koty z problemem tarczycowym? Albo kota, ktory zle znosi leki i trzeba przerwac leczenie? Majac swiadomosc, ze jest inna, lepsza, bezpieczniejsza i bardziej skuteczna metoda leczenia... Nie kazdy ma mozliwosc jechac do Austrii czy Belgii. Jestem rozbita, bo sama nie wiem co zrobie, jesli okaze sie, ze moje koty wymagaja jednak leczenia :cry:

ArturB pisze:I podanie jodu to dwie sprawy:
- finanse
- skuteczność, czy w moim/Twoim przypadku zadziała (Ale tutaj to ocena indywidualna)

Dokladnie... :(

No nic, trzymam kciuki za kocurka :ok:
Co do usuniecia tarczycy, to zeby zminimalizowac ryzyko ew. uszkodzenia przytarczyc, to przed samym zabiegiem warto zrobic CT, gdzie dobrze uwidocznione sa m.in. przytarczyce i potrzebny dobry doświadczony chirurg, ktory przeprowadza tego typu operacje. Najlepiej, jesli Tomograf i zabieg wykonany jest jednoczesnie w tej samej klinice i jednej narkozie. Naprawde, jesli alternatywą bylaby eutanazja to ja na Twoim miejscu poważnie bralabym pod uwage calkowite usuniecie tarczycy. Kot ma spore szanse na fajne zycie bez tarczycy. Chyba, że uda sie z tym jodem.
Ostatnio edytowano Wto mar 14, 2023 14:20 przez Kate23, łącznie edytowano 2 razy

Kate23

 
Posty: 837
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto mar 14, 2023 7:21 Re: Brak apetytu przy leczeniu tarczycy.

ArturB pisze:"Blue" skoro znasz klinikę, która się podejmie zabiegu wpisz na forum lub poproszę na priv.


Wiem że swego czasu na pewno te zabiegi wykonywali w lecznicy Canfelis w Warszawie bo osobiście rozmawiałam o tym z jej właścicielką dr. Borkowską. Rozważałyśmy za i przeciw u mojej kotki z trudną do ustabilizowania sprawą hormonalną (kilka guzków) - u nas wyszło więcej przeciw (kotka mocno obciążona zdrowotnie, starsza). Ale wiem że to robili a dr. Borkowska jest świetnym lekarzem. Dokładnie mi opowiadała z czym to się wiąże, co potem, wiedziałam o wszystkim dokładnie - bez hurraoptymizmu ale i straszenia.
To trudny technicznie zabieg (ze względu na przytarczyce), wymaga kilku dni hospitalizacji - ale jak najbardziej się go wykonuje i wcale nie za cenę tworzenia kotów półzombie. Ma na celu zupełne wyleczenie kota, w najgorszym razie z potrzebą suplementacji hormonów tarczycy co jest o wiele łatwiejsze (i mniej obciążające zdrowotnie) niż opanowanie nadczynności.

Blue

 
Posty: 23482
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Wto mar 14, 2023 19:10 Re: Brak apetytu przy leczeniu tarczycy.

"BLUE"
Rozmawiałaś czy usunęłaś kotu tarczycę i przytarcze bo to dosyć istotna różnica.

Dzwoniłem ale spławili mnie na drzewo. Bez polecenia jest "Spadaj" jak wszędzie.

ArturB

 
Posty: 178
Od: Pon mar 02, 2020 21:48

Post » Wto mar 14, 2023 22:38 Re: Brak apetytu przy leczeniu tarczycy.

ArturB, z tego co zrozumialam z komentarza Blue, to ze wzgledu na stan ogolny zdrowia kotki zrezygnowano z operacji, bo bylo wiecej przeciw niz za. Jednak wazne jest doswiadczenie weta, ktory czesto takie zabiegi z powodzeniem wykonuje, a z tego co rozumiem, to wetka, o ktorej pisze Blue ma takie doswiadczenie i moze cos wiecej na ten temat powiedziec w przeciwienstwie do Twoich wetow, ktorzy widocznie zbyt czesto (jesli w ogole) takich operacji nie wykonują.
W Gdansku np. w Szpitalu Krzeminskiego usuwaja kocia tarczyce (dr Machola), ale robia to glownie z pomocą Tomografu.
Ostatnio edytowano Wto mar 14, 2023 23:07 przez Kate23, łącznie edytowano 1 raz

Kate23

 
Posty: 837
Od: Sob wrz 13, 2003 15:05
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto mar 14, 2023 22:57 Re: Brak apetytu przy leczeniu tarczycy.

ArturB pisze:"BLUE"
Rozmawiałaś czy usunęłaś kotu tarczycę i przytarcze bo to dosyć istotna różnica.

Dzwoniłem ale spławili mnie na drzewo. Bez polecenia jest "Spadaj" jak wszędzie.


Rozmawiałam i gdybym się zdecydowała to wetka by tą operację wykonała, bo je robiła i to już kilka lat temu - o ile pamiętam dobrze to usunęła tarczycę także swojej kotce.
Co to znaczy - bez polecenia jest spadaj?
Czyjego polecenia? Zakładam że chodziło o to że bez zbadania kota lub choćby konsultacji jego wyników nie podejmą się w ciemno operacji?
Czy nie wykonują ich obecnie z jakichś powodów? O co dokładnie spytałeś i co dokładnie powiedzieli? Z kim rozmawiałeś? Z wetem czy recepcjonistką?

Blue

 
Posty: 23482
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: emilab., kicalka, luty-1, mraucia, Silverblue i 138 gości