Podawałam, rzadko, ale owszem. Oczywiście rozmrożone
Jedna kotka - zachwycona, ona jest zresztą amatorką wszystkiego, co dzikie, krwiste, surowe itp. Kocur - on by chętnie, ale już nie bardzo ma czym zwierzynę rozgryzać, jemu to nawet kroiłam. Trzecia kota się nie zdecydowała nigdy skosztować.
Pewnie kupowałabym częściej, gdyby nie to, że amatorka pisklaków chce po takim polowaniu latać wszędzie ze sdobyczą, więc muszę kombinować, by z kuchni na salony nie pobiegła…