Nagłe napady agresji u kota.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw sty 05, 2023 16:09 Nagłe napady agresji u kota.

Witajcie,
Pozwólcie, że opiszę swój problem z naszym kotem.

Neko - 3 letnia srebrno-pręgowana kotka, przygarnęliśmy ją kiedy miała 6-7 tygodni ( właściciel chciał szybko wydać koty - co po pogłębieniu wiedzy nie jest wcale dla kota dobre ). Z racji, że wtedy zaczynała się pandemia i praca z domu - mogliśmy jej poświecić sporo czasu - codzienne zabawy czasami aż kot się "rozładował" i poszedł spać. Kot ma prawo wchodzić do każdego pokoju, poza sypialnią ze względu na rośliny - skrzydłokwiaty dlatego też nie śpi z nami w nocy - ma parę swoich ulubionych miejsc. Co nie zmienia faktu, że jak budzik zadzwoni - nie ma zmiłuj się trzeba wpuścić kota do sypialni bo ona koniecznie chce chwile poleżeć i pougniatać kołdrę - po 10 minutach wychodzi z pokoju zadowolona pomrukując jak traktorek. Jedyny wróg kota - odkurzacz ale na czas odkurzania odkurzamy jeden pokój po czym ją w nim zamykamy z jej zabawkami i skrytkami aby miała ciszej i spokojniej - po całej operacji kot po jakimś czasie do nas wychodzi zadowolony i chętny do zabawy. Gdy była małym kociakiem, i panowała pandemia - nie mieliśmy odwiedzin ale jak pojawiły się poluzowania obostrzeń i czasami ktoś wpadł do nas na kawę - obserwowała bacznie gościa aby po parunastu minutach podejść, obwąchać dać się pogłaskać. Nigdy nie była kotem "kolanowym" wolała przebywać w pomieszczeniu z człowiekiem, dać się głaskać ale spać na kolanach nie zamierzała. Gdy np spała a ktoś wyszedł pobiegła za człowiekiem aby się znowu położyć tam gdzie on obecnie przebywał. Można powiedzieć kot bezkonfliktowy - wiadomo czasami drapał kanapę ale nigdy nie została o to zbita czy ktoś na nią krzyczał - bardziej staraliśmy się przekierować uwagę na jej zabawki. Zapomniałbym dodać, że kotka została wysterilizowana w wieku 1 roku. To teraz przejdźmy do tej gorszej części.


1. (listopad 2021)Pewnego dnia gdy wesoło gotowałem w kuchni po zabawie z kotem usłyszałem tylko jak zeskakuje z sofy/któregoś mebla i biegnie do mnie - na początku myślałem że z radości ale gdy mnie zobaczyły zaczęła syczeć, ogon zjeżony maksymalnie, próbowałem ją pogłaskać - ciach dostałem pazurami ( moja wina). Smaczkami zwabiłem ją do łazienki i zamknąłem aby się uspokoiła, po około 1h zaczęła miauczeć że chce kontaktu z człowiekiem - uchyliłem wiec drzwi, dałem powąchać sobie rękę, dała się pogłaskać więc ją wypuściłem. Niestety zaraz po wyjściu - powtórka z rozrywka syk, zjeżenie i atak pazurami postanowiłem się oddalić do kuchni bo palniki na gazie o ona za mną sycząc i drapiąc. Także spędziłem z 2h w kuchni siedząc sobie a kot siedział przy drzwiach potem leżał i nie pozwalał mi się ruszyć, jak wróciła żona zaprowadziła kota do innego pokoju i zamknęła, Kot do całkowitej normalności wrócił po 3 - 4 dniach, wprawdzie nie atakowała, ale była w stanie syczeć i się jeżyć na kichniecie, dźwięk łyżeczki w kubku.

2. (Listopad 2022) Kot zawsze jeździł z nami do teściów, miała cały dom dom do dyspozycji także mogła się wyszaleć. Nigdy nie sprawiała problemów, aż któregoś dnia siedząc na parapecie zobaczyła sąsiada po 2 stronie - efekt ganiała każdego po domu wydając dźwięki jak bijące się koty, sycząc z ciągle nastroszonym ogonem. Z tego powodu wróciliśmy wcześniej do domu - efekt przez tydzień była bardzo pobudzona, często posykiwała czasami zaatakowała. Potem wróciła do normalności


3. (17 Grudzień 2022) Siedzimy w kuchni - wielkie lepienie pierogów wszystko ok, przybiega kot łasząc się o nogi - wskakuje na parapet po czym zeskakuje z wrzaskiem (wstaw dźwięk bijących się kotów) atakuje nas, syczy, podskakuje nerwowo gdzie nie idziemy biegnie za nami atakując na śmierć i życie, zamykamy się przed nią w salonie. Ale z racji ze w kuchni garnki na gazie, mając pod ręka rurę od odkurzacza zmuszamy ją do wycofania do innego pokoju gdzie ją zamykamy ( spokojnie kot nie oberwał rurą ale udawanie odkurzacza pomogło). Na drugo dzień mieliśmy gości wszystko ok do czasu aż z jeden gości nie wstał i nie wyszedł z pokoju - kot za nim najeżony i syczy - kota udało się "przekonać" aby poszedł do innego pokoju, pokój zamknięty kot ma czas na odpoczynek na drugi dzień niby wszystko ok ale kot jakiś spięty i tak. Po jakimś czasie znowu spokój ale wiadomo złamane zaufanie i ta niepewność wykańcza psychicznie. Podczas pobyty kota w innym pokoju jego jedzenie zostało tam przeniesione przy każdym wejściu do pokoju - kot się jeżył i syczał w kącie.

Po tym ataku, udało się umówić z kocim behawiorystą w międzyczasie po wizycie u weta - zalecono podawać zylkene wyszło, że kot może mieć zapalenie pęcherze więc i lekarstwo na to. Podanie zylkene istny koszmar ale udawało się jakoś przemycić w karmie. Po wizycie behawiorysty kot został skierowany na badanie krwi pod kątem nadczynności tarczycy, zauważył także, że Neko często nawet jak leży/siedzi nerwowo macha ogonem. Po wynikach badań z krwi mamy sie udać do kociego neurologa.

4. (31 grudzień 2022) Sylwester wszystko ok, kot odpoczywa, żona się krząta w kuchni. Kot nagle się podrywa wskakuje na lodówkę i zaczyna syczeć gdy małżonka opuszcza kuchnie kot zeskakuje za nią sycząc i atakując. Kot z mała pomocą koca ( nakryliśmy kota) wyniesiony zostaje do pokoju i zamknięty na czas imprezy sylwestrowej ( miała pozostawione tam kryjówki, moje rzeczy z moim zapachem aby trochę się uspokoiła). Na drugi dzień kot do rany przyłóż, buca się, ociera, daje głaskać, śpi brzuszkiem do góry. Niestety nasza psychika działa już tak, że jak coś robimy w kuchni wolimy ją na chwile zamknąć w salonie. Często bez powodu teraz się jeży, stroszy ogon ale nie syczy - ale jak już widzimy "szczotkę" na ogonie humory opadają i staramy przekierować jej uwagę.


Za 1h mam wizytę u weterynarza w celu pobrania krwi do badań - życzcie powodzenia. Kotu kupiliśmy karmę Royal Calm oraz dostaje KalmVet aby ją uspokoić/wyciszyć. Zastanawiamy się nawet nad feromonami / obróżką z feromonami. Niestety ale nasze zaufanie do niej zmalało bardzo, przez co nawet proste sytuacje w domu stresują nas bo wiadomo - coś upadnie kot zaatakuje, jakiś dziwny dźwięk kot zaatakuje. Pomimo tego bawię się z nią codziennie bo takie nagłe nasze zachowanie względem niej też nie pomoże, zawsze rano ją wpuszczam do sypialni aby pomruczała pobrykała na łóżku, przychodzi buca się, przynosi swoja zabawkę miaucząc aby się bawić. Na chwilę obecną z kochanego koteczka jest bardziej kotem, który meczy psychicznie ale nie zamierzam jej tak zostawić. Pomimo tego, że jest ciężko wyszukuje informacji co to może być, dużo czytam itp itd. Mam tylko nadzieję, że wystarczy nam sił bo taka sytuacja bardzo męczy - ta ciągła niepewność, lekki strach.

Jeśli, ktoś miałby rady, albo miał podobna sytuację z góry gorąco dziękuje za wszelkie wskazówki.

Pozdrawiam
Fishusui

Fishusui

 
Posty: 16
Od: Czw sty 05, 2023 15:15

Post » Czw sty 05, 2023 17:19 Re: Nagłe napady agresji u kota.

Ja bym kota dokladniej przebadala - moze ma jakies napady bolu i reaguje panika i agresja, bo przeciez nie rozumie, co sie dzieje.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14605
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Czw sty 05, 2023 17:49 Re: Nagłe napady agresji u kota.

Kotka wyraźnie jest chora. Takie zachowania nie pojawiają się bez przyczyny. Może odczuwać ból, mogą być jakieś zmiany neurologiczne, ucisk na nerwy, guz. Nie wiem, jakie badania laboratoryjne zlecono, ale potrzebny jest bardzo szeroki profil, poza tym pewnie też diagnostyka obrazowa (usg u dobrego specjalisty, może rtg, a czasem dopiero tomografia lub rezonans wyjaśniają sprawę).
Z tego, co piszesz, wygląda, że choroba się nasila, bo ataki (spowodowane bólem?) są coraz częstsze. Kotek reaguje na każdy silniejszy bodziec - być może ból utrzymuje się cały czas. Pomyśl, jak reagowałby człowiek z np. silną migreną na hałasy, światło (nie piszę, że kot ma migrenę, tylko porównuję reakcje osoby cierpiacej na różne neutralne bodźce).
Dobrze, że już zaczęliscie diagnostykę. Ale jesli kot cierpi, sprawa jest pilna.
Dobrym sposobem szybkiego sprawdzenia odczuwania bólu przez kota (który nam przecież nie powie, czy go boli) jest podanie silnego środka przeciwbólowego (zwykle są to opiaty) i obserwowanie reakcji. Jesli zachowanie się unormuje, znikną nadmierne reakcje na zwykłe bodźce - to masz dowód, że kot odczuwa ból. Wtedy środki przeciwbólowe trzeba zacząć podawać stale, nie czekając na wyniki diagnostyki, bo najważniejsze, zeby kot nie cierpiał.
I oczywiscie trzeba szukać źródła bólu.
Jesli to nie ból - to szukamy innego powodu nienaturalnego zachowania kota.
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 59712
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob maja 27, 2023 8:55 Re: Nagłe napady agresji u kota.

Witajcie ponownie po kilku miesiącach,

Kotka została przebadana morfologia krwi - wyniki hormonu tarczycy lekko podniesiony - lekarz wet. powiedział, że to normalne. Więc postanowiłem iść na wszelki wypadek do innego (dodatkowo weterynarz jest też behawiorystą) co jest idealne gdyż poprzedni olał temat i 0 kontaktu. Weterynarz zalecił aby podać leki rozluźniające mięśnie (niestety nazwy nie pamiętam) po tym zabiegu kot był lekko nieskordynowany ale na 2 dzień już działał normalnie - wiadomo z dozą bezpieczeństwa podchodziliśmy do tego. I od 15 lutego wydawało się, że wszystko jest całkowicie ok - kot do rany przyłóż naprawdę 0 problemów nawet jak zegar ścienny postanowił zemdleć na podłogę kot nawet się nie uaktywnił poza lekkim zjeżeniem. Zaufanie do kota wróciło. Ale wczoraj 26.05 podczas bycia w kuchni kot przyszedł, wskoczył na blat potem na lodówkę dała się pogłaskać powąchała rękę i się o nią otarła - niby wszystko ok. Więc odwróciłem się do niej plecami w celu chwycenia szklanki z woda, kata oka zobaczyłem, że zeskoczyła na blat i chciała iść w stronę okna. Po czym poczułem ukłucie na wysokości uda - kot wbił mi się pazurami odskoczył zaczęła rzucać się po podłodze zjeżona, sycząc, drapiąc wydając odgłosy kociej walki. Z racji, że kuchnia nie ma drzwi ciężko kota odizolować. Wiec starałem się kota odseparować od siebie kapciem, delikatnie naganiając do innego pokoju, kot nadal się rzucał jak kulka agresji "drąc pyszczek" ( TOZ mógłby po takich dźwiękach coś złego pomyśleć) jednocześnie kot w niekontrolowany sposób oddawał mocz. Na wysokości wejścia do jednego z pokoju kot się zablokował w kącie wiec postanowiłem ja złapać i delikatnie pchnąć ku pokojowi ( jak w curlingu. nie rzucając). Udało się kot zamknięty, czas posprzątać przedpokój - a wyglądało to tak jakby ktoś rozlał parę szklanek wody. O patrzenie ran - kilka głębokich na nodze, i kilkanaście powierzchownych + dłoń też ucierpiała ale do wesela się zagoi. Więc telefon w rękę i dzwonimy do weterynarza - opisuję sytuację otrzymane wnioski to:

- nie pozwolić kotu wchodzić do kuchni (problem jak kuchnia nie ma drzwi)
- odseparować kota od okien
- podawać lek przepisany aby kota uspokoić i za 2tyg dodatkowe badania - jakie nie wiem
- niech kot żyje póki co oddzielnie
- oddać kota do innego domu (nie chce plus innych też może atakować a to moja odpowiedzialność)

Z racji izolacji kota postanowiłem wsadzić do jej pokoju miskę z wodą i jedzeniem ale:
- zaraz po zajściu (14.35) kot zły ( ok nie próbuje) (wrzuciłem jej ulubionego smaczka)
- 18.10 kot miauczy żałośnie myślę ok może się uda, uchylam drzwi kot się, jeży, syczy, prycha atakuje łapą - no ok teraz też lepiej nie ( smaczek nie ruszony) (kot po tej akcji siedzi cicho w pokoju)
- 20.30 następna próba - kot podchodzi do szpary widzi mnie - atak, syczenie (znowu się nie udało) (kot po tej akcji siedzi cicho w pokoju)
- 23.30 jak powyżej
- 5.00 następnego dnia kot jęczy żałośnie otwieram drzwi no nadal na mnie wkurzona i syczy (wrzuciłem kolejnego smaczka na tyle ile mogłem)
- 8.40 uchylam drzwi kot podchodzi zbieram smaczka spod drzwi rzucam w głąb pokoju - kot za nim biegnie słyszę, że się bawi - wsuwam miski z woda i jedzeniem.
- 9.00 sprawdzam, kot nie warczy wiec daje jej palec do powąchania - jest ok, ociera się o dłoń - ok ale jej nie wypuszczam gdyż nie ufam.

Jeżeli ktoś chciałby mi pomóc ma jakieś sugestie zapraszam do kontaktu na priv :) Ogólnie będę opisywać to sytuację w szczegółach gdyż może ktoś będzie miał podobny problem. Wiem, że kot nie robi tego specjalnie - wpada od razu w paniczy strach lęk i od razu walczy o życie - wolałbym jednak aby miała etap ucieczki a nie od razu mordować najbliższą osobę. Problem jest teraz też, ze mną 3 razy złamałą moje zaufanie znowu będzie to ciężko odbudować, a powiem szczerze poruszanie się po domu ze strachem kiedy się kot rzuci nie jest najmilsze. Obawa , że jak ktoś przyjdzie w gości - coś się może stać czy wyjazd na wakacje i poproszenie kogoś aby zajął się kotem. Wstyd się przyznać ale jestem tym zmęczony psychicznie i jakaś złą istota we mnie podpowiada mi , że najlepszym rozwiązaniem jest oddanie kota - no kot no problems. Jednakże, nie potraktuje tak członka rodziny chce wiedzieć co jest na rzeczy i wyleczyć ale jednocześnie boje się , że nawet jak będzie ok to w głowie zostanie mi "schiza", że znowu się odpali. Już raczej nigdy nie spojrzę na nią ze 100% pewnością jaki słodki miły kotek. Ale z drugiej strony czas czas czas.....
Mam, też pytanie czy miał ktoś do czynienia z psychotropami dla kota, albo operacją bo guz mógł uciskać jakiś nerw ?

Z góry dziękuję
Fishusui

Fishusui

 
Posty: 16
Od: Czw sty 05, 2023 15:15

Post » Sob maja 27, 2023 17:43 Re: Nagłe napady agresji u kota.

Co to znaczy że kot rzucał się po podłodze?
Przy takim opisie jaki dałeś - o ile kot by Cię zaatakował z jakiegoś powodu, powinieneś zlać się krwią i być cały w ranach bo kot w szale jest bardzo niebezpieczny jeśli zaatakuje - to co opisujesz brzmi bardziej jak jakiś atak neurologiczny (atak na właściciela też może nim być, ale u Was wygląda tym bardziej niepokojąco bo jest jakby to określić... niekonsekwentny? wygląda jakby kot miał silne halucynacje i to je atakował? Poczułeś ukłucie pazurków? Przeprowadziłeś kota osłaniając się kapciem do drugiego pomieszczenia? Popchnąłeś go delikatnie ręką by wszedł do pokoju? A kot w tym czasie się miotał, wrzeszczał, atakował powietrze i moczył pod siebie?).
Jakie leki "rozluźniające mięśnie" kot bierze?
Jak dla mnie to do wzięcia przede wszystkim pod uwagę jest padaczka, szczególnie jeśli lekiem który kotka bierze jest np. Gabapentyna i to na niej kot przez kilka miesięcy nie miał ataków.
Koniecznie też trzeba by zrobić rezonans - jeśli masz taką możliwość, by wykluczyć jakąś zmianę w główce. To część diagnostyki padaczki.
Kotka miała porządne badania krwi? Czy tylko morfologię i hormony tarczycy?
Koniecznie trzeba zbadać też biochemię z dokładnym jonogramem, ataki padaczkowe u kotów mogą być wywoływane różnymi czynnikami, koty mają z reguły dosyć niski próg drgawkowy.

Blue

 
Posty: 23418
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Sob maja 27, 2023 18:42 Re: Nagłe napady agresji u kota.

Spieszę z odpowiedzią,

Że po ataku na nogę, kot odskoczył i położył się na podłogę sycząc jak się kawałem zbliżyłem przewróciła się na plecy "krzyczą w niebogłosy" po próbie przesunięcia jej odskakiwała kawałek powtarzając czynność jednocześnie popuszczając mocz była bardziej przerażona jakby walczyła o życie a niżeli zła aby zabić, bo jeśli dobrze zrozumiałem bardziej chroniła siebie niż chciała dopaść mnie. To na bank nie była Gabapentyna, poszukałem w necie i raczej to był Bonqat. I to nie było, że bierze tylko dostała jednorazowo bo było podejrzenie mocnego spięcia mięśni - które wywołuje ból - przez co kot się tak zachowuje. Po podaniu tego specyfiku był spokój. Jednakże też nie wydaje mi się aby to był ból, badania krwi były rozszerzone -podobno wszystko ok. Weterynarze sugerowali że coś może uciskać nerwy w głowie, i że trzeba się temu przyjrzeć - jednakże uznawali, że na tym etapie nie jest to potrzebne. Ogólnie wszystkie ataki jakie miała te najgorsze były związane z oknem - co jest na tyle dziwne, że często w nim przesiaduje a cos co poprzedzało atak to tylko pójście w stronę okna ( nigdy nie atakowała siedząc na nim itp). Następnie jest okres wyciszania - gdzie najmniejszy szmer jak wspominałem wyżej np łyżeczki sprawia, że kot sie jeży i syczy oraz wokalizuje ale nie atakuje pazurami.

"Jak dla mnie to do wzięcia przede wszystkim pod uwagę jest padaczka, szczególnie jeśli lekiem który kotka bierze jest np. Gabapentyna i to na niej kot przez kilka miesięcy nie miał ataków.
Koniecznie też trzeba by zrobić rezonans - jeśli masz taką możliwość, by wykluczyć jakąś zmianę w główce. To część diagnostyki padaczki.
Kotka miała porządne badania krwi? Czy tylko morfologię i hormony tarczycy?
Koniecznie trzeba zbadać też biochemię z dokładnym jonogramem, ataki padaczkowe u kotów mogą być wywoływane różnymi czynnikami, koty mają z reguły dosyć niski próg drgawkowy."

Mam jakiś punkt zaczepienia dzięki wielkie. Póki co kot nadal agresywny wiec do transportera ni hu hu aby wlazła. A wypuszczać ja w pełni na mieszkanie też na razie nie zamierzam. Właśnie chciałbym aby jakiś wet postawił jakąś konkretna diagnozę. Bo gdy u jednego weta usłyszałem "...ja już kilka takich uśpiłem" albo " może lepiej oddać" to wole nadal szukać odpowiedniego weterynarza. Moja obecna pani weterynarz z która mi się dobrze współpracowało niestety jest w szpitalu także kontakt z nią mam utrudniony.

Fishusui

 
Posty: 16
Od: Czw sty 05, 2023 15:15

Post » Sob maja 27, 2023 23:13 Re: Nagłe napady agresji u kota.

Ja bym spróbowała na przetrzymanie trochę kota wyluzować Zylkene. Jest nieinwazyjny, tylko nie tą śmieszna kocią dawką, bo długo trzeba czekać na efekt. Kota powinna być troszkę spokojniejsza, może nie jakoś rewelacyjnie i super potulna, ale może na tyle, że uda się Tobie ją złapać bez rozlewu krwi.

Chikita

 
Posty: 6317
Od: Śro cze 28, 2017 18:05
Lokalizacja: Białystok /Suwałki

Post » Nie maja 28, 2023 10:02 Re: Nagłe napady agresji u kota.

Fishusui pisze:Że po ataku na nogę, kot odskoczył i położył się na podłogę sycząc jak się kawałem zbliżyłem przewróciła się na plecy "krzyczą w niebogłosy" po próbie przesunięcia jej odskakiwała kawałek powtarzając czynność jednocześnie popuszczając mocz była bardziej przerażona jakby walczyła o życie a niżeli zła aby zabić, bo jeśli dobrze zrozumiałem bardziej chroniła siebie niż chciała dopaść mnie. To na bank nie była Gabapentyna, poszukałem w necie i raczej to był Bonqat. I to nie było, że bierze tylko dostała jednorazowo bo było podejrzenie mocnego spięcia mięśni - które wywołuje ból - przez co kot się tak zachowuje. Po podaniu tego specyfiku był spokój. Jednakże też nie wydaje mi się aby to był ból, badania krwi były rozszerzone -podobno wszystko ok. Weterynarze sugerowali że coś może uciskać nerwy w głowie, i że trzeba się temu przyjrzeć - jednakże uznawali, że na tym etapie nie jest to potrzebne. Ogólnie wszystkie ataki jakie miała te najgorsze były związane z oknem - co jest na tyle dziwne, że często w nim przesiaduje a cos co poprzedzało atak to tylko pójście w stronę okna ( nigdy nie atakowała siedząc na nim itp). Następnie jest okres wyciszania - gdzie najmniejszy szmer jak wspominałem wyżej np łyżeczki sprawia, że kot sie jeży i syczy oraz wokalizuje ale nie atakuje pazurami.


Istnieją padaczki wyzwalane konkretnym bodźcem - u kotów najczęściej dźwiękiem, ale u ludzi np. czasem ataki neurologiczne są wyzwalane widokiem tafli wody czy zapachem. Może być też tak że kotka dostając ataku wykonuje konkretne czynności - np. idzie w stronę okna bo czuje taki przymus. Moja kotka idzie do konkretnej kuwety :roll:
Oczywiście - może być i tak że ona widzi coś za tym oknem co ją niespodziewanie przeraża (może obcego kota, może swoje odbicie wieczorem?), ale opis Twój nijak nie pasuje do tego jak zachowuje się kot przerażony, nagle przestraszony mocno (o ile nie znieruchomieje wbity w kąt z przerażenia) - to wicie się po podłodze, nie uciekanie ani nie atakowanie (kot w panice walczy o życie, albo zwiewa po ścianach albo atakuje nie biorąc jeńców), moczenie pod siebie, krzyki. Możliwość by przesunąć kota w takim stanie po podłodze. Nadwrażliwość na bodźce po.
Dla mnie osobiście wygląda to na typowy atak padaczkowy konieczny do wykluczenia. Nie wiem czy spowodowany klasyczną padaczką czy jakimś czynnikiem typu zmiana w główce lub jednak nie do końca prawidłowe wyniki krwi.

Bonquat zawiera pregabalinę, to lek działający także przeciwpadaczkowo. Skoro po jego podaniu było ok, to dlaczego podaliście go tylko jednorazowo?
Dostała tylko jedną tabletkę?

Blue

 
Posty: 23418
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Nie maja 28, 2023 11:41 Re: Nagłe napady agresji u kota.

Postaram się wszystko jak najbardziej szczegółowo opisać, niestety często słowami nie można oddać tego co się dzieje ale postaram się z pomocą filmików ufam, że jakoś to ułatwi.
Wróćmy do mojego pierwszego postu punkty:
2 , 3 , 4
Ataki wyglądały tak:
https://youtu.be/AqjB8DGt85U?t=59 - kot bez ostrzeżenia wykonał przedstawiony atak po ataku zamiast się wycofać atakował dalej. Po udanym zamknięciu kot a w innym pomieszczeniu, za każdym razem jak sprawdzaliśmy co u niej zachowywała sie tak https://www.youtube.com/shorts/IzuOEdor0tU ( chodzi mi tutaj o wydawane tony, do tego jeszcze syczenie i jeżenie się, plus pomimo naszego wycofywania się byliśmy gonieni przez nią). Po około 1,5 dnia, zaczęła żałośnie miauczeć jakby chciała aby ją wypuszczono niestety po uchyleniu drzwi zachowywała się znowu jak ten mały kociak na filmiku + syczenie i w pełni zjeżona sierść i ogon, powiększone źrenice. Po około tygodniu, podczas sprawdzania co u niej już było ok więc ja wypuściliśmy. Efekt - dźwięk łyżeczki - syk i jeżenie się, więc każdy zastygał w bezruchu aby jej przeszło ewentualnie rzucało jej się zabawkę i zamykało za nią drzwi jak mieliśmy taką okazję. Gorzej jak przybiegła do kuchni - typu wagon - długa a wąska wtedy taka jakby pułapka z kotem, który nie wiadomo co zrobi. Dlatego podczas gotowania etc separowaliśmy kota. Wtedy w lutym dostała ten preparat rozluźniający ( był w płynie) od weterynarza - efekt był taki, że ja lekko ścięło ale jak doszła do siebie było ok. Wiadomo jak np cos spadło koło niej albo coś się zdarzyło to była pobudzona ale od razu jej przechodziła. Nawe jak nasz ścienny zegar spadł i roztrzaskał się, kota si tylko zjeżył ocenił sytuacje i był spokojny.


Wracając do sytuacji z 26 maja. https://youtu.be/cyseT3XPeVQ?t=115 Po tym jak poczułem że wbija mi się w udo i spojrzałem w dół, kot zachowywał się jak ten na filmiku po wypadnięciu z transportera. Dlatego opisałem to, że się rzucała. I dokładnie tak się zachowywała ale gdy zacząłem ją delikatnie przemieszczać po podłodze - zaczęła ( chyba ze strachu) sikać na wszystkie strony. A moment w którym kot się zablokował w kącie https://youtu.be/JmvBQlBNfXs?t=160 przypominał coś takiego ( tylko u mnie kot bardziej leżał na boku). Sytuacja z dzisiaj, kot nadal zamknięty, po uchyleniu drzwi kot wypada z pokoju ociera mi się o nogi ( jest chyba ok ) robię delikatnie krok do przodu - kot już syczy, najeżony i powiększone źrenice. Z racji, że już za wczasu wole być przygotowany - miałem jej ulubionego smaczka w kieszeni, więc rzuciłem w kierunku innego pokoju kot pobiegł, zaczął jeść ( już się "odjeżyła") po czym zamknąłem ja w innym pokoju a sam posprzątałem jej kuwetę, zmieniłem wodę w pojemniczkach, nasypałem świeżej suchej karmy oraz dałem karmę mokrą. I teraz mając smaczka w ręku otworzyłem pomieszczenie w którym się znajdowała, dałem się obwąchać, bucneła się o rękę poocierała się i znowu jak zrobiłem jeden krok - syczy i się jeży, wiec podobna metoda rzut smaczkiem i zamknięcie drzwi ( tylko teraz jak zamykałem drzwi, zjeżona i idzie do mnie bokiem sycząc). Kot nadal na chwile obecną niestety przebywa w izolacji liczę, że się uspokoi.

Część filmików przekopiowałem od konkretnego czasu, ufam że oddadzą to z czym się zmagam w obecnej sytuacji. I jak bardzo uwielbiam tego kota, tak również bardzo mi ciąży to, że strach zapraszać gości a do tego np. gości z dziećmi. Nie chce jechać, na żaden urlop bo boje się jej zostawić z kimś kto nie ma doświadczenia z jej przypadkiem. Do tego cały czas podczas izolacji słyszę, że chce wyjść, mogę ją pogłaskać przez drzwi ale nadal boje się ją w pełni wypuścić.
Ten kot, zauważyłem, że zawsze pomijaj etap ucieczki jak się czegoś boi - wyjątek odkurzacz podczas odkurzania. Dla kontrastu ten sam kot potrafił rano przyjść wskoczyć na łóżko i ugniatać właścicieli przez 20 min mrucząc, a teraz traktuje ich jak najgorszych wrogów, albo Bogu ducha winne inne osoby.

Fishusui

 
Posty: 16
Od: Czw sty 05, 2023 15:15

Post » Nie maja 28, 2023 12:53 Re: Nagłe napady agresji u kota.

Dla mnie kotka jest bardzo chora - a ze względu na to, że stan utrzymuje się już długo, to może nawet nie tylko padaczka, ale zmiany w mózgu, spowodowane guzem, stalym uciskiem i bólem. Ale moze Blue oceni to inaczej.
Ponieważ w tym stanie trudno ją zabrać do weta, to może podać coś uspokajającego-przeciwbólowego w ciemno, bo myslę, że kotka sie męczy.
Nasz wątek:
viewtopic.php?f=46&t=187577
Wątek kotów Joli Dworcowej:
viewtopic.php?f=1&t=191624
Kącik Muzyczny
viewtopic.php?f=8&t=190784
Zjawiska niewytłumaczalne, opowieści o duchach i nie tylko
viewtopic.php?f=8&t=194190

jolabuk5

 
Posty: 59712
Od: Nie paź 16, 2005 14:56
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie maja 28, 2023 13:57 Re: Nagłe napady agresji u kota.

jolabuk5 pisze:Dla mnie kotka jest bardzo chora - a ze względu na to, że stan utrzymuje się już długo, to może nawet nie tylko padaczka, ale zmiany w mózgu, spowodowane guzem, stalym uciskiem i bólem. Ale moze Blue oceni to inaczej.


Ależ oczywiście źe też uważam że kotka jest poważnie chora, ataki padaczkowe mogą być powodowane wieloma czynnikami - dlatego pytałam o to jakie badania były robione, co wyszło i że bardzo ważny w diagnostyce będzie rezonans.
Ponieważ te ataki mają wspólny czynnik - podchodzenie do konkretnego okna - dlatego wydaje mi się że to bardziej neurologiczna sprawa niż np. nagły silny ból brzucha.
Ona potrzebuje po prostu dokładnej diagnostyki, także neurologicznej a nie tekstów od weta ile on takich kotów nie uśpił.

Blue

 
Posty: 23418
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Nie maja 28, 2023 14:35 Re: Nagłe napady agresji u kota.

Dlatego ciągle szukamy odpowiedniego weta, który zechce tym wszystkim pokierować i da jakieś sensowne wytyczne. Rozumiem badanie neurologiczne mogę zrobić od tak z marszu ? Odnośnie okna pozwolę sobie dodać - jak była u Teściów (punkt 2. Listopad 2022) wtedy było to zupełnie inne okno. Ale fakt faktem, że stany poddenerwowania , nagłych ataków w 70% można zawęzić do okna, bo mniejsze "odpały" gdzie syczy i wokalizuje były też spowodowane innymi czynnikami.

Podam przykłady które przychodzą mi do głowy (wybaczcie dat nie pamiętam w tym wypadku ale było to w styczniu)

1. Kot śpi na fotelu, ja wstaje z kanapy kot już jest u nóg i syczy i bulgocze ( uspokaja się po 5 min)
2. Kot leży na podłodze, ja wychodzę z pokoju ona wstaje idąc za mną sycząc bez wokalizacji
3. Piję sobie kawę w salonie, kot śpi w innym pokoju. Niechcący strąca gumową podkładkę pod kubek - kot przybiega zaaferowany, zjeżony i syczy.
4. Kota mam na rękach (gdyż lubiła być noszona) - głaskam ją wszystko jest ok, odstawiam delikatnie kota na ziemię ( aby dotknęła łapkami ziemi wtedy dopiero puszczam ) - odwraca się i syczy na mnie z wygiętym grzbietem.

Nie wiem jak to wygląda z rezonansem czy potrzebne jest skierowanie czy również mogę to z miejsca zrobić. Ogólnie weterynarz który się w miarę zainteresował kotem, niestety jest obecnie w szpitalu i z tego co rozmawiałem, będzie do końca czerwca. Więc w do końca wspomnianego miesiąca chciałbym wykonać wszystkie istotne badania aby dowiedzieć się co i jak i co dalej. Przyjmę każdy najczarniejszy scenariusz ale chce to mieć wszystko poparte faktami i zrobić wszystko co się da. Bardzo dziękuję za naprowadzenie, rady i okazaną pomoc : )

Fishusui

 
Posty: 16
Od: Czw sty 05, 2023 15:15

Post » Nie maja 28, 2023 14:37 Re: Nagłe napady agresji u kota.

Fishusui pisze:Postaram się wszystko


Uściślijmy parę spraw, przeczytałam dokładniej to co napisałeś ale mam parę wątpliwości.
Te filmiki to jak rozumiem ilustracje? Nie Twoja kotka?
Przydałoby się nagrywać fimiki z nią w roli głównej w takich chwilach.
Ty mieszkasz w Polsce? Czy w jakimś kraju gdzie dostęp do weta jest bardzo utrudniony etc?
Kotka ma te objawy od prawie 2 lat.
W tym czasie miała tylko jedno badanie krwi? I zero więcej prób wyjaśnienia sytuacji od strony medycznej? Jednorazowe podanie pregabaliny (ten wet tak kazał? Czy to Twoja decyzja?) i Zylkene? To wet zakańczał diagnostykę na jednorazowej wizycie?
Dostaliście zalecenie od behawiorysty by udać się do neurologa już w 2022 roku.
Byliście? Raczej nie biorąc pod uwagę to co piszesz :(
Skoro macie takich marnych wetów w okolicy - co stoi na przeszkodzie by pojechać gdzieś troszkę dalej, do kogoś polecanego, szczególnie do neurologa?
Dużo piszesz o swoich obawach, uczuciach, o złamanym zaufaniu, ale kotka w tym wszystkim tak naprawdę jest pozostawiona sama sobie.

EDIT: dopisuję.
Jeśli mieszkasz w Polsce lub w kraju gdzie dostęp do weta jest normalny a kotka jest teraz znowu w takim stanie, to najlepszy czas na diagnostykę. Skontaktuj się np. z jakąś fundacją, organizacją pomagającą kotom wolnożyjącym działającą na Twoim terenie, poproś o pomoc, oni zwykle mają doświadczenie w obchodzeniu się z hmm... niewspółpracującymi kotami, może pomogą Ci koteczkę bezpiecznie złapać i wsadzić do kontenerka, Ty wcześniej umów wizytę u mądrego weta - idealnie by było gdyby można było od razu kotce zrobić choćby usg, a najlepiej także rezonans. Jeśli trzeba będzie to wet kotkę przyśpi do badań i oglądania. Możliwe też że agresywna w domu do Was, w gabinecie ze strachu da się zbadać bez premedykacji. Idealnie by było gdyby to była lecznica ze szpitalikiem na wszelki wypadek - żeby wet mógł kotkę poobserwować.
Musisz znaleźć dobrego weta i z nim pogadać. Ze względu na objawy - idealnie by było gdyby to był neurolog.
To jest naprawdę do ogarnięcia.

Blue

 
Posty: 23418
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Nie maja 28, 2023 15:24 Re: Nagłe napady agresji u kota.

Oczywiście już dopowiadam nieścisłości.

Te filmiki to tylko poglądowe - niestety ciężko myśleć o nagrywaniu telefonu jak się go pod ręką nie ma i przy takich sytuacjach.
Pierwszy taki atak miała nagle listopad 2021 - wszystkie objawy minęły po 3 - 4 dniach zrzuciłem to na to, że kot mógł się czegoś przestraszyć, w porównaniu do ostatniego ataku to ten pierwszy można powiedzieć, że był pikusiem. Nie mniej jednak nic złego nie wykazywała, żadnego nie wiem zmianie w zachowaniu, złego chodzenia, zwiększenia oddawania moczu itp. Potraktowałem to, że się czegoś przestraszyła musiała dojść do siebie - i puściłem to w niepamięć.

Przechodzimy do 2022:
Listopad i jej wyjazd, miała atak w innym miejscu potem wróciła do domu po tygodniu wszystko znowu ustało - kto wrócił do normalności. Zwaliłem na emocje transport - ale już tutaj miałem żołtą lampkę.

Grudzień:
Atak 17 grudnia odseparowanie kota. Skorzystałem z wizyty kociego behawiorysty (23.12.2022). Była rozmowa wnioski, żeby zmienić karmę dla zestresowanych kotów, wprowadzić substancje naturalne uspokajające, w razie pytań pisać - niestety nie udało mi się już skontaktować. Po świętach wizyta u 1 weta (tekst o uśpieniu), ok wizyta u 2 weta (podczas transportu kotu udało się w szale wyrwać drzwiczki od transportera) porozmawiane chwilę , werdykt skierowanie na badanie krwi , możemy kotu podać leki uspokajające "ale lepiej aby państwo zrobili to w domu bo kot, źle będzie kojarzył gabinet weterynaryjny", no ok sami podamy jakoś, dostaliśmy zylkene. Badanie krwi odbyło się 5 stycznie w godzinach popołudniowych. Pobieranie krwi u weta nr3 gdyż tam nas skierowano z wet nr2. Tutaj pełen szacunek pobranie profesjonalne. Wyniki do 3 dnich roboczych. Konsultacja wyników (hormony tarczycy lekko podwyższone) ale no normalne proszę obserwować - kot wydaje się spokojny. Pytam o badania nurologiczne - nie teraz zobaczmy co dalej (no ok nie znam sie). W międzyczasie znajomy polecił weterynarza, który jest także behawiorystą. Umówiłem sie na wizytę w domu (cudowna opcja) w pierwszym wolnym terminie ale wcześniej mieliśmy długo rozmowę, poprosił aby przed wizytą nagrał filmik jak kot chodzi porusza się. Przyszedł dzień wizyty kilka h rozmowy, kot zachowywał się normalnie pobucał się ocierał, gościa traktował jako ciekawostkę. No i pierwszy werdykt - kot się tak przestraszył, że mięśnie są bardzo spięte i trzeba go wyciszyć. Na następny dzień udałem sie do weterynarza po leki - 2 strzykawki z białym i czarnym płynem - na uspokojenie dodawać do jedzenia po 0,1ml przez tydzień. Było podawane kot wydawał sie zdecydowanie mniej pobudzony taki "wyluzowany". Ok działa chyba po skończeniu kuracji kot miał tylko 2 przypadki lekkiego syczenia co zgłosiłem do weterynarze (nr 4). Chwila rozmowy, proszę podać Bonquat - kotu został podany na początku lutego. Od tamtej pory kot był znowu kochany, podziękowałem weterynarzowi który powiedział, że w razie czego dzwonić. I od lutego do 26.05 mieliśmy okres, że kot nie prychał, nie syczał, nie jeżył się, nawet mieliśmy gości i kot nie okazywał agresji czy stresu. Obecnie weterynarz przebywa w szpitalu, a ja postanowiłem to wszystko dokumentować. Od pon ogarniam neurologa - jeśli można tak z marszu iść - ale pierw jakoś uspokoić kota.

Mam nadzieję, że nie relacjonuje chaotycznie. Czy ktoś miał doświadczenie z neurologiem i jak takie badania wyglądają, czy mogę z nimi skonsultować wyniki, czy znowu muszę szukać weterynarza ?

Fishusui

 
Posty: 16
Od: Czw sty 05, 2023 15:15

Post » Nie maja 28, 2023 16:19 Re: Nagłe napady agresji u kota.

Skoro kotka dobrze zareagowała na pregabalinę - poprosiłabym o nią weta i jeśli się zgodzi - podawałabym kotce do czasu wizyty, ona działa stosunkowo szybko, pogadaj jednak w czasie umawiania wizyty do neurologa jaką dawkę podać w dniu wizyty - tak by kotkę wyciszyło ale nie uniemożliwiło badania neurologicznego i nie było dla niej niebezpieczne.

Super że pójdziecie do neurologa.
Dobrze by było gdybyś spisał dla niego to co się dzieje, co było robione - tak jak tutaj, ale bez rozpisywania się - bo dopowiesz co weta zainteresuje, ale żeby to było w punktach wyszczególnione. Dobrze byłoby gdybyś miał wyniki krwi które robiliście. Nie pokazuj filmików z innymi kotami, nawet jeśli robiły, Twoim zdaniem, podobne rzeczy jak Twoja kotka. Może to błędnie zasugerować lekarza. Idealnie byłoby nagrać różne zachowania Twojej kotki.
Neurolog wykona badanie neurologiczne, sprawdzi odruchy (jeśli stan kotki na to pozwoli), reakcję jej źrenic, omaca czy nie ma bolesnych miejsc.
Prawdopodobnie zleci (zrobi) dodatkowe badania krwi - np. poziom amoniaku lub powtórzenie szerokiego panelu diagnostycznego.
Może też zlecić rezonans (pewnie to zrobi), może też zasugerować testowe podanie konkretnych leków by sprawdzić reakcję.
Oczywiście że to z nim możesz potem konsultować wyniki, nawet powinieneś.

Blue

 
Posty: 23418
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], jacek1982 i 233 gości