Musze się wgryźć w temat, na szczęście na stronach anglojęzycznych jest całkiem sporo informacji o tej chorobie u kotów, jestem już dużo mądrzejsza - nie żeby bardzo, absolutnie, ale zaczynam mieć poczucie że coś wiem a nie błądzę we mgle.
I kurczę, taka diagnoza by naprawdę wiele w przypadku Sówki wyjaśniała.
Także ten stan między okresem po znalezieniu i przed kolejnym pojawieniem się typowych ataków który obecnie wydaje mi się czasem gdy miała halucynacje - bo one też są jednym z objawów.
Również te okresy bezobjawowe i potem zaostrzenia, silne podrażnienia wątroby w tym okresie i potem parametry w normie w międzyczasie, w ogóle powrót parametrów z krwi do zupełnej normy w okresach spokoju. To jej spektakularne żółknięcie - ale bez zażółcenia białek w oczach i często z niską bilirubiną - bywa podwyższona ale nie zawsze.
Sówka była tak miła ze dała mi próbke moczu dziś rano, już stoi pod żółwiową lampką i się naświetla
Tyle ze ona teraz jest w dobrej formie.
Ale objawy ma, choc delikatne, drgania mięśni, jak sie okazało nierówność źrenic w czasie wizyty u neurologa.
Zobaczymy co wyjdzie dalej.
Jeśli to faktycznie porfiria - to nie wiem na ile to dobra wiadomość, bo przy tym typie wątrobowym, dającym objawy neurologiczne, poza uważaniem na niektóre leki i być może podawaniem kroplówki z glukoza w czasie pogorszeń - nie wiem co więcej możemy zrobić...
Tyle że byśmy wiedzieli z czym mamy do czynienia. Dla mnie osobiście to bardzo ważne - ale w tym wypadku średnio przełoży się na to by coś więcej sensownego zdziałać. Chyba. Na razie wiedzę czerpię z tego co wyczytałam.