Sówka czuje się wyśmienicie, jest wesoła i bez żadnych dziwnych akcji w ciągu dnia, poza porankami, w chwilę po obudzeniu - w ciągu ostatnich 3 tygodni miała 2 typowe swoje ataki, od razu przerwane wlewką. I kilka razy akcje że leciała do kuwety ale już po wejściu do niej lub nawet wcześniej jakby się orientowała że coś dziwnego robi, wychodzi z kuwety i idzie do kuchni na śniadanie albo się pokręci po łazience, pomyśli, wchodzi do kuwety i robi siku - jakby uznawała że skoro już przyszła to skorzysta. Teraz, gdy jest już taka normalna przez resztę dnia - widać wyraźnie że te poranne akcje są nienaturalne.
Wiem też już że ona od lat miała niemal codziennie rano atak padaczkowy
To jej lecenie do kuwety w łazience rano, nawet gdy się normalnie załatwiała i szła potem jeść - to też były ataki, tylko małe, szybko mijające. Ona nie czekała na nas aż wejdziemy do łazienki rano bo się bała innych kotów i czuła pewniej przy defekacji gdy byliśmy obok (tak jak myślałam) tylko budziła się z nami i dostawała ataku. Pewnie czuła też wtedy lęk, więc leciała do kuwety w łazience, gdzie któreś z nas było.
Miała zbadany poziom wysycenia Phenoleptilem, jest dosyć marne (norma od 14 do 40 a ona ma 14) bo dawkę dostała malutką, ponieważ te większe ataki się powtarzają mamy zalecenie zwiększenia dawki leku.
Sówkę w przyszłym tygodniu czeka niesamowita frajda bo jedzie ze mną w góry...
Ja już jestem zielona z nerwów, ale neurolog pozwoliła a nasz wspólny wyjazd to jedyna szansa na to żebym mogła się widywać z mamą i bratem.
Sówka ode mnie leki łyka jak gęś - nikomu innemu na to nie pozwala, wyczuwa lek w jedzeniu, pastach smakowych. Masakra
Kilkanaście lat mieliśmy kota ktory umierał jak mój mąż wyjeżdżał a sam na wyjazdy się nie nadawał więc przez ten czas mój mąż był niemal uwięziony w chałupie.
Teraz kot z padaczką który nie pozwoli sobie leków podać komuś innemu niż ja.
Rewelacja
.
Sówka obecnie jest tak wyluzowana że mam cień nadziei że takie wyjazdy nie będą dla niej bardzo traumatyczne, neurolog zaleciła ją jeszcze bardziej wyluzować na czas drogi więc jest szansa że ją po prostu prześpi, na miejscu będzie miała swój pokój. No zobaczymy, oby to nie była jednorazowa próba bo nie wiem co zrobię.
Na razie pozwalam sobie na pewną dozę optymizmu