druid pisze: no cóż.....też jestem w tzw wieku jak najbardziej produkcyjnym i tez miałam wątliwości....Moje wątpliwości rozwiała moja pani ginekolog
Otóż na pytanie o kota, tokspoplazmoze, itd, odpowiedziała, ze mam sobie (i kotu) głowy tym nie zawracać, bo w swej 35letniej karierze NIE SPOTKAŁA PRZYPADKU CIĘŻARNEJ ZAKAŻONEJ TOKSOPLAZMOZĄ OD KOTA. Poza tym, statystycznie, częściej zaraża się toksoplazmozą od skażonego mięsa, niż od zwierzaków
A dziecięce gardła przegryzane przez koty.....
błagam, litości!!!
A moja mama zaraziła się tokso będąc w ciąży. "dzięki temu" miała przedwczesny poród i brat zmarł po 10 godzinach życia. "dzięki temu" mama poraniała około 10 ciąż i miała 2 martwe porody w 5 i 6 miesiącu ciąży.
Dopiero po 11 latach od zakażenia trafiła do mądrej ginekolog, która pierw zaleciła odpowiednie leki, a potem monitorowała całą ciążę, dzięki czemu mam siostrę
Wiele moich koleżanek miało dylematy w związku z ciążą i kotem. Każdą wysyłałam na badanie przeciwciał. Jak ma się kota w domu od dłuższego czasu, to można przyjąć, że na 90% się już tokso przeszło i ma się odporność.
Problem z tokso jest też taki (o czym się praktycznie nie mówi), że zarazić się można jedząc nawet surową marchewkę, która miała styczność z odchodami kocimi, jak sobie rosła w ziemii...
Natomiast kot i małe dziecko - gdy byłam w ciąży też mi mówili - pozbąć się kota, po ci dziecko udusi (że niby kładzie się dziecku na klatce piersiowej uniemożliwiając oddychanie). Ale wtedy też usłyszałam drugą opinię - kot nie zrobi krzywdy ani dziecku ani innemu stworzeniu które pije mleko, kot czuje że jest młode, które trzeba chronić.
Co prawda nasz kot w 100% zignorował pojawienie się syna w naszym domu, za to uwielbiał się wylegiwać w jego łóżeczku
Myślę że bardziej niż strona o tokso skuteczna byłaby propaganda wiedzy na forach dla ciężarnych
))