Koleś to na oko min. 10 letni kocurek, którego porzucono w polu tuż przed świętami BN. Nie od początku dogadywał się z resztą kotów, którymi się zajmuję, to typ wojownika, dopiero po długiej socjalizacji zjednał sobie kolegów. Najlepszym z nich był Kiciuś staruszek, przyjaźń ta nie trwała niestety długo, kolega szarak odszedł na przewlekłą niewydolność nerek. W końcu skutki starości dopadły też i Kolesia.
https://zapodaj.net/08009d956b79c.jpg.html
POCZĄTEK LECZENIA
Zauważyłam, że często trzepał uszami, później zaczął je także rozdrapywać. Podejrzewałam świerzba. Weterynarz z mojej małej miejscowości tego nie nie potwierdził. Z biegiem czasu z uszu zaczął dochodzić okropny nie do opisania zapach. Kocurek trafił do przychodni w Poznaniu, gdzie stwierdzono ropną infekcję uszu, narośla i zły stan w pyszczku.
Rozpoczęło się ( jak później się okazało) mozolne leczenie infekcji, aby dopiero po zwalczeniu lejącej się ropy i krwi z rozdrapywania, móc zajrzeć w głąb uszu i ocenić czym są narośla i co można z nimi dalej zrobić. Kanały słuchowe były pełne ropy i krwi, podczas czyszczenia silnie ukrwione narośla krwawiły.
Bakterie trudne do zwalczenia, wykonano wymaz by dobrać ściślej antybiotyk. W końcu nastąpiła poprawa.
ZABIEG
Po tygodniach walki z ropną infekcją, wykonano szereg badań koniecznych do narkozy, wyniki jak na ten wiek niemal idealne , jedynie szmery w serduszku. Przed zabiegiem po oczyszczeniu z resztek ropy i krwi, zmiany były na tyle duże, że nie dało się zajrzeć głębiej, kotu groziło zaszycie uszu, lecz podjęto się próby usunięcia samych zmian bez konieczności usuwania kanałów słuchowych, dzięki czemu kocurek zachował słuch.
Pobrano wycinki do badań histopatologicznych. Usunięto również kilka zębów i kamień z pozostałych. Dopiero po wycięciu guzów dało się stwierdzić uszkodzone błony bębenkowe , podjęto się ich leczenia.
ZŁE WIEŚCI
Wszystko szło ku dobremu, niestety pewnego wieczoru Koleś spadł z parapetu, zaczął chwiejnie chodzić, nie mógł pewnie skakać, miewał rzuty w bok. Podejrzenie padło na chorobę błędnika . Wdrożono antybiotyk. Po tygodniu nastąpiła lekka poprawa. Czy to koniec problemów? Niestety nie.
Po kilku tygodniach przyszły wyniki histopatologii. W obu uszach niestety nowotwór złośliwy . Samo usunięcie guzów to pozostawienie komórek rakowych, potrzeba zapasu zdrowej tkanki, teraz konieczne jest usunięcie przewodów słuchowych. Kocurek straci słuch, lecz URATUJE ŻYCIE! Jednak aby zdecydowano się na tę operację koniecznie trzeba wykluczyć przerzuty, w tym celu niezbędne jest RTG, USG i biopsja węzłówch chłonnych
.......
Dotychczasowe leczenie i zabiegi pochłonęły sporą sumę, wrzucam na zrzutkę zaledwie kilka zachowanych paragonów z wielu, kosztorys zabiegu który wykonano i wyniki badań.
Mam pod opieką stadko kotów i ciągle któryś wymaga leczenia. W tek chwili brak środków na COKOLWIEK: kontynuację leczenia tego czarnego pana, na badania, wizyty i leki, a nawet na dojazd do przychodni, a przecież kocurek nie na darmo tyle przeszedł, dzielnie znosząc to wszystko, by przerwać jego leczenie i pozwolić mu umrzeć, gdy być może jest nadzieja.
Wraz z czarnym wojowniczym Kolesiem, prosimy o wsparcie, liczy się każda złotówka i niestety czas, bo to walka z najgorszym wrogiem- RAKIEM.
https://zrzutka.pl/a9fnus