Bardzo proszę kogoś kto potrafi zinterpretować wyniki, objawy, podane leki o poradę co dalej robić.
Nie mam pod ręką weta któremu ufałabym i leczę moje koty w lecznicy do której jestem w stanie pilnym jak najszybciej dotrzeć.
Wiem, że osoby na forum mają duże doświadczenie, dlatego zanim dziś pójdę znów do weta chcialabym mieć jakąś wiedzę.
Karmel ma ponad 12 lat, co jakiś czas zdarzają mu się 1-2 dni niechęci do jedzenia.Wtedy najchętniej je trawę ktorą wysiewam, lub zrywam.
Po zjedzeniu trawy, zwymiotowaniu wszystko wraca do normy i kot znów ma apetyt.
Tak samo było w niedzielę, gdy zjadł tylko trawę, ale potem nadal nie chciał jeść.
W poniedziałek zjadł kilka chrupków, we wtorek poszłam z nim do lekarki.
Temperatura w normie, w płucach bez zmian, dostał lek przeciwzapalny i coś w syropie na apetyt.
Zjadł parę chrupków, stanowczo za mało.
W środę od rana też nie chcial jeść, więc stwierdziłam, że gdy wrócę z pracy i nadal nie będzie zmiany poproszę o kroplówkę.
Wczoraj w środę gdy wróciłam z pracy Karmelek zachowywał się normalnie,wykazywał zainteresowanie jedzeniem, ale w pewnym momencie zauważyłam, że patrzy na mnie dziwnym, nieobecnym wzrokiem.Nagle zaczął pokładać się i jakby tracić przytomność.
Po 15 minutach byłam z nim już u weta.
Lekarka usiłowała założyć mu wenflon, stwierdziła, że jest odwodniony i zapadły mu się żyły.Jednak gdy wkłuła się krew poleciała bardzo mocno.
Podłączyła mu kroplówkę, w między czasie podała kilka zastrzyków.
Na kroplówce siedzieliśmy około 3 godzin, wyglądało że stan poprawił mu się, choć moim zdaniem wzrok miał nadal nieobecny.
Po kroplówce kot zaczął słabnąć, usypiać, więc mówię jej, że widzę że nie jest w porządku.Ona stwierdziła, że Karmel prawdopodobnie mógł mieć udar, lub zapalenie opon mózgowych, a świadczyć o tym ma ponoć przekrzywianie główki.Podała mu znów lek, tym razem furosemid i chyba jakiś antybiotyk.
Tłumaczyła mi, że ta reakcja może być po silnym leku przeciwwymiotnym, który ma działanie uspokajające.
Nie rozumiem dlaczego podała mu ten lek skoro informowałam, że kot nie wymiotuje.
Sprawdziła mu źrenice, które reagowały prawidłowo.Sprawdziła też jeszcze raz cukier, który po kroplówce wynosił 146
Odesłała nas do domu z zaleceniem żeby w razie gdyby coś się działo-ze szczególnym naciskiem na atak padaczki-jechać do lecznicy całodobowej.
Opisałam w skrócie, żeby łatwiej było zrozumieć co się zadziało.
Nie mam jeszcze wszystkich wyników, reszta będzie dziś po południu.
Taki wypis dostałam początkowo
A to uzupełnienie po kroplówce, gdy poczuł się gorzej
Dodam jeszcze, że w sobotę dostał quanifen na odrobaczenie.Kiedyś już dostal i nie było żadnych skutków ubocznych.
Wczoraj po powrocie do domu przez kilka godzin Karmel zachowywał się jak po narkozie.Szedł gdzieś, pokładał się i usypiał.
Dostał apetyt, ale usypiał przy miesczce,później gdy troszkę doszedł do siebie zjadł sporo.
Udało mu się dojść do kuwety, generalnie poprawiało się z godziny na godzinę.
Dzisiaj idę z nim znów i zastanawiam się czy nadal potrzebna jest kroplówka skoro kot zaczął jeść ?
Wczoraj dostal 200 ml kroplówki, czy to nie było za dużo ?
Pytałam lekarki o to dwukrotnie i stwierdziła, że to duży kot.
Jakie badania powinnam zrobić mu, żeby dowiedzieć się jaka była przyczyna?
Edit.
Uzupelniam o dzisiejszą wizytę i pozostale wyniki.
Pomiar glukozy na tym badaniu jest wynikiem błędu maszyny o czym dowiedziałam się później.
Dzisiaj lekarz stwierdził, że to są objawy neurologiczne.