Nowotwór listwy mlecznej u 17letniej kotki

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lis 16, 2022 19:29 Nowotwór listwy mlecznej u 17letniej kotki

Witam, pojawiam się tu po kilku latach przerwy. Już kiedyś forumowicze pomogli mi w przypadku kota z PNN, teraz znowu szukam podpowiedzi / pomocy odnośnie leciwej, 17letniej koteczki.

Otóż nasza Szara, 17-letnia kotka znajda, u nas od 2 rz, sterylizowana choruje na nowotwór listwy mlecznej. Problem rozpoczął się w lipcu. Gorsza sierść, brak apetytu. Z racji wieku kotka tarczycowa na Felimazole, z problemami stomatologicznymi od kilku dobrych lat (częściowa sanacja, stosowany Stomadine). W trakcie badań w kwietniu wyszły odchylenia właśnie w tarczycy, ale po wprowadzeniu leczenia tarczycy zarówno stan, jak i kondycja kotki była lepsza. W sierpniu nagle pękł guz przy dolnym sutku. Duzy, sączący sie i śmierdzący. Wcześniej pod sierścią nie zauważony. Po konsultacjach decyzja o operacji, usunięcie części listwy z zapasem, rekonwalescencja. Operacja była 15.09. Niestety nie wysłali do badania (dowiedziałam się o tym już po fakcie).

Kotka była w coraz lepszej kondycji. Więcej jadła, przybrała, sierść zrobiła się błyszcząca. Problemem było zwiększone sikanie na sofę, ale zwalalismy na stres. Kolejne badania w październiku z uwagi na wzmożone podsikiwanie podobni były nawet ok.

No i do sedna. 3 dni temu znowu zauważyłam pękniety guzek. Ok 5 mm (poprzedni był ogromny ponad 2 cm). Kotka wylizuje ranę. Minęło dokładnie 2 mce od ostatniej operacji.

Co robić? Ciąć dalej narażając na osłabienie nerek i wątroby? Już chyba chciałabym jej tego oszczędzić w tym wieku... Ale jak dalej postępować? Może ktoś miał podobnym przypadek? Jak jej ulżyć? Sierść znowu robi się brzydka i apetyt słabnie.
Czekamy na wizytę u onkologa ale może macie jakieś wskazówki z życia wzięte?

Dziękuję z góry w imieniu mojej kociej Szarej.

inkaa_82

 
Posty: 2
Od: Śro lis 16, 2022 18:54

Post » Śro lis 16, 2022 23:05 Re: Nowotwór listwy mlecznej u 17letniej kotki

Dziwne, że nie wysłali. Teraz w sumie niewiadomo co to jest. Miała chociaż zrobione rtg lub usg aby sprawdzić gdzie są i w jakiej ilości ? Krew przed operacją ? Jeśli zostało to ocenione na oko (guzki to przeważnie nowotwór) , nie wysłane na histo to lecznica niezbyt się popisała. Poszłabym z automatu do drugiej i prosiła o pełne przebadanie i mając wszystko potwierdzone myślałabym dopiero co dalej, bo jeśli jest ich więcej i nie tylko przy listwie mlecznej to nie ma sensu ciąć szczególnie, że operacja to wysokie ryzyko.
Miałam kotkę z nowotworem rozsianym. Jedna listwa wycięta, na druga się nie zdecydowałam. Takie pękające guzki u nas były owrzodzeniami paranowotworymi, kotka miała przerzuty i leczenie nie miało sensu wiec pomogłam jej odejść.

Chikita

 
Posty: 6439
Od: Śro cze 28, 2017 18:05
Lokalizacja: Białystok /Suwałki

Post » Czw lis 17, 2022 7:38 Re: Nowotwór listwy mlecznej u 17letniej kotki

Kotkę trzeba dokładnie przebadać. 0.5 cm guz, nawet pęknięty - co jest dosyć nietypowe przy tej wielkości - nie powoduje raczej złego samopoczucia.

Też mi się wydaje że ten guzek niekoniecznie sam z siebie jest nowotworem złośliwym - raczej jakąś sprawą wtórną lub niezależną (może coś sieje bakteriami i powstają ropniaczki?). Kiepsko że tamtego guzka też nie wysłano do badania - bo byłoby wiadomo czym był już wtedy.

Myślę że Waszej potrzebna jest raczej dokładna diagnostyka uwzględniająca wiek i stan kotki. Zbadanie wycinka tej zmiany - zwykle się od razu operuje, ale jeśli to nawet guz złośliwy to skoro pojawił się kolejny u schorowanej kotki w tym wieku to nie wiem czy bym się zdecydowała na kolejną operację - zależałoby to od okoliczności i trzeba wziąć pod uwagę że w takiej sytuacji trzeba ciąć całą listwę jeśli to ta sama lub obie - jeśli druga (a najlepiej w ogóle obie), ale dobrze byłoby wiedzieć czym to coś jest.
Trzeba zrobić też usg brzuszka i RTG płuc - żeby wykluczyć przerzuty albo guz pierwotny.

Nawet jeśli okaże się że kotka ma nowotwór złośliwy to możliwe jest że dobrze dobrane leczenie paliatywne da jej więcej dobrego czasu niż jakiekolwiek działania operacyjne mają szansę zaoferować - biorąc pod uwagę jej wiek i stan zdrowia.
Dobrze że idziecie do onkologa, nie wiem kiedy macie wizytę, ale jeśli to jeszcze trochę czasu - może warto by było pójść na nią już z wynikami badań - wtedy na pierwszej wizycie będzie już więcej wiadomo i coś będzie można zaplanować.

Blue

 
Posty: 23498
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Czw lis 17, 2022 12:30 Re: Nowotwór listwy mlecznej u 17letniej kotki

@Chikita, @Blue - Dziękuję za podpowiedzi!

Chikita pisze:Dziwne, że nie wysłali. Teraz w sumie niewiadomo co to jest. Miała chociaż zrobione rtg lub usg aby sprawdzić gdzie są i w jakiej ilości ? Krew przed operacją ? Jeśli zostało to ocenione na oko (guzki to przeważnie nowotwór) , nie wysłane na histo to lecznica niezbyt się popisała. Poszłabym z automatu do drugiej i prosiła o pełne przebadanie i mając wszystko potwierdzone myślałabym dopiero co dalej, bo jeśli jest ich więcej i nie tylko przy listwie mlecznej to nie ma sensu ciąć szczególnie, że operacja to wysokie ryzyko.
Miałam kotkę z nowotworem rozsianym. Jedna listwa wycięta, na druga się nie zdecydowałam. Takie pękające guzki u nas były owrzodzeniami paranowotworymi, kotka miała przerzuty i leczenie nie miało sensu wiec pomogłam jej odejść.


Nie wysłali niestety, mój wet był na urlopie i komunikacyjnie się nie dogalali, a ja w stresie nie dopilnowałam. Kliniki wrocławskiej weterynarii, mam do nich duże zaufanie, ale bez tego histo nic nie wiem. Zrobili mastektomie małą,wycięli pół listwy ze sporym zapasem. Najgorzej, że guzek jest z tej samej strony co był zabieg... Badania krwi były miesiąc przed zabiegiem (dzięki czemu wykryta spora nadczynność, ustabilizowana do zabiegu), badali płuca czy nie ma przerzutów (nie było), nie wiem jak z usg brzucha powiem szczerze. Teraz mam świeże badania z 22.10, miesiąc po zabiegu - poza niewielkimi odchyleniami w morfologii (neu%, MCV lekko poniżej normy i MCHC powyżej normy), jedynie kreatynina i mocznik lekko powyżej normy. To mnie też zaniepokoiło po przygodzie z PNN,ale Wet stwierdził, że w tym wieku jest to naturalne i nie są to spore przekroczenia.

Pocieszyłyście mnie, że mogą to być jeszcze jakieś owrzodzenia. Na pewno nie chciałabym jej na stare lata fundować kolejnej operacji co 2 m-ce, żeby przedłużyć jej życie o kolejne dwa. Bardzo cenię mojego weta ale onkologia to nie jest jego specjalizacja i chyba bez onkologa się nie obejdzie. Nie chcę eksperymentować, a jeżeli jest szansa na jakikolwiek komfort leczeniem paliatywnym to jest dla nas nadzieja.

inkaa_82

 
Posty: 2
Od: Śro lis 16, 2022 18:54




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 121 gości