» Sob mar 18, 2023 19:04
Re: Rynoskopia i TK - gruczolakorak
Słuchajcie, ja wiem,że nikt za mnie nie podejmie decyzji, ale jak mieć pewność, że to właściwa?
Wydaje mi się, że często ludzie nie potrafią pożegnać zwierzęcia, a weci tłumaczą, że już czas. A u nas jest odwrotnie. Wetka kazała dać mu szansę, zobaczyć,czy leki pomogą, zapisała nas nawet na poniedziałek do onkolog prowadzącej, że najlepiej jakby jej kota pokazać. A my widzimy, że jest źle. Kot się chowa, nie chce naszego dotyku, nie je, nie pije (nawodniony kroplówką), nie chodzi do kuwety. Leży pod łóżkiem, oczy przymknięte, głośny furkot w nosie, oddycha z otwartym pyszczkiem, z nosa wycieka mu krew i ropa. Czy tu jest nadzieja na poprawę, którą widzi wetka, a my nie? Dam Bupaq, ale co z tego.. On się od nas izoluje, pozostałe koty na niego buczą, warczą i syczą, wygląda bardzo źle.
Czy może tak być, że wet mówi, żeby zaczekać, a opiekunowie, że nie, że to już czas? Źle mi z tym.