Tarczyca była robiona dwa lata temu. Analogicznie testy na FeLV/ FIV. Je powtarzam zawsze po zimie co dwa lata. Następny termin wypada na wiosnę przyszłego roku. Ogólnie trzymam terminów badań i konkretne są powtarzane w określonym czasie. Jedno i drugie do tej pory idealne. W sensie, że tarczyca w porządku, testy nic nie wykazują.
Zapomniałam, że była też zaniesiony qpa. Tam też nic nie wyszło
Leukocyty zawsze ma zaniżone wiec nimi się specjalnie nie przejmuje. Zaczęłabym się przejmować gdyby nagle okazały się w normie lub zawyżone
bo nagły skok po 12 latach na pewno wywołałby rewolucje w moim mózgu i kot poszedłby na diagnostykę z każdej możliwej strony na wszystko co byłoby tylko możliwe.
Odrobaczam raz na rok. Zawsze 15 listopada. Kropelki na kleszcze dwa razy w roku tak dla świetego spokoju
Infekcji żadnych. Nawet najmniejszych. Jestem istnie przewrażliwiona na punkcie jej zdrowia więc jeśli coś mnie zaniepokoi i nie mija po 2 dniach pakuje i lecę do veta
Dziąsła, uszy, stawy, ząbki- bez zastrzeżeń. Żadnych problemów na tle neurologicznym lub zachowań odbiegających od normy. USG nic nie pokazało (oprócz gromady tłuszczu u grubasa).Nic nie boli, temperatura w porządku. Nawet problemy z zaparciami cudownie minęły. Żadnych przewlekłych chorób i stałych leków.
Nie ma chrupek wysokojakościowych. Dostaje Mac’s, bo skład nie jest przepełniony stosem zbędnych dodatków i udaje się utrzymać wagę i trochę z tej wagi zejść. Uwierz, że dopajam jak tylko mogę
. Boje się problemów z nerkami i staje na głowie aby jak najwiecej tej wody przyswoiła. Mokra karma nierealna- kot jest niereformowalny. Jedynie zupa Whiskasa okazuje się do wypicia, kawałki (nazwijmy to mięsem) już nie.
O suplach wspomnieli w lecznicy. Rok temu kupiłam Immunovid (?), ale nie chciała go jeść. Ja też nie jestem zwolenniczką szarpania się z kotem jeśli nie ma naprawdę pilnej potrzeby. Na chwilę obecna jestem w trakcie poszukiwań takich które mogłyby okazać się jadalne i mogłyby posłużyć jako smaki.