» Nie paź 09, 2022 15:07
Re: naprawdę smaczne jedzenie, nie musi być zdrowe - jakie?
Witam ponownie. Sprawa ma się tak, że kotka dalej grymasi przy jedzeniu, je niewielkie porcje. Ale gdy dawałam jej np. paseczki z fileta z kurczaka albo paseczki polędwicy drobiowej, to na początku dosłownie wyrywała mi z pyska, ale po paru kęsach niezbyt już miała ochotę. Je w tej chwili karmę puszkową Feringa, bo na forum wyczytałam że koty to lubią, wypije trochę mleka 3,2% i śmietanki 30%, wczoraj dałam jej małego ptysia z bitą śmietaną i wylizała dokładnie środek. Oczywiście słodycze tylko okazjonalnie, raz mama dała jej mały kawałeczek ciasta, to zjadła z apetytem. Tę karmę Feringa niby je, ale jak jej dałam rano małą miseczkę, to trochę skubnęła, potem znowu trochę i tak już w miseczce niewiele zostało. Czekam, aż wyliże miskę i wtedy dołożę świeżej karmy. Jutro idę z nią do weterynarza, ale wątpię by się przejął tym grymaszeniem. Koteczka jest mała i delikatna, tydzień temu ważyła niecały kilogram, teraz 1,3 kg (ma 7 tygodni i raczej kępą budowę ciała, nie będzie z niej wielkiej kotki). Mogę się mylić, ale gdyby miała pasożyty wewnętrzne to raczej jadłaby normalnie, ale chudła. A, próbowałam też karmy Winston z Rossmana, dwie pierwsze saszetki zjadła chętnie (po rozrzedzeniu ciepłą wodą), teraz już nie chce się do tego zbliżać. Ale wydaje mi się, że skoro jednak przytyła, to może po prostu z natury jest niejadkiem i taki jej urok. Jak pisałam wspomnę o tym lekarzowi, ale pewnie nic mądrego nie wymyśli na wybredną kotkę. Jeśli chodzi o zachowanie, to chodzi wszędzie za mną. Kicia dość często przychodzi do mojego pokoju i włazi mi na kolanka, gdy siedzę przy komputerze. Oczywiście wtedy, gdy jest senna, bo jak się rozbawi to już na całego, jest ganianie po całym mieszkaniu i inne zabawy. Śpi z mamą, bo mama ma szersze łóżko, poza tym ma tam dostęp do kuwety. Ale jak np. wyjdę o 4 rano do łazienki, to mruczy i chce ze mną iść, często jej pozwalam, wówczas kładzie się na kolanach i zasypia.
Ale mam kilka pytań:\
1. Naczytałam się, że koty bardzo łatwo zarażają się u weterynarza. Dlatego chciałabym ją najpierw zaszczepić, a potem dopiero odrobaczyć. Po prostu wolałabym, żeby kot przy kolejnych wizytach miał już odpowiednią odporność na to, co czyha w lecznicach. Czy weterynarz spełni moją prośbę?
2. Trochę się zastanawiam, czy w ogóle branie do lecznicy w tej chwili ma sens. Może poczekać jeszcze z miesiąc, aż będzie odporniejsza? Boję się wszelkich paskudztw w lecznicach, a w domu kotce nic nie grozi.
3.Czy weterynarz może mi dać tabletki na odrobaczenie, które będę podawać w domu, żeby znowu nie ciągać jej niepotrzebnie po lecznicach? Oczywiście podałabym je dopiero po drugiej dawce szczepionki, w takim czasie, jaki weterynarz zalecił.
4. Koka jest w pełni oswojona, ale na ręce pozwala się brać tylko podkładając rękę pod brzuszek. Nie chce się przytulić, a czasem takie coś może być potrzebne. Czy próbować ją jakoś oswajać z tym noszeniem na rękach? Powolutku, żeby przekonała się, że nic jej na rękach nie grozi. Mam wrażenie, że po kilku próbach już jest spokojniejsza, ale widząc znajomy teren wyrywa się i che, żeby ja postawić. Możliwe, że w obcym miejscu zachowałaby się inaczej, pamiętam że kot którego miałam widząc obcy teren, z całej siły się do mnie przytulił, bał się.
5. Jest pewien duży problem, w pokoju stoi telewizor na komodzie, za nim jest trochę miejsca, potem jest modem i dekoder oraz telefon stacjonarny. Kotka nauczyła się tam skakać ze stołu. Modem i telefon już wywaliła, na szczęscie działają. Macie jakiś pomysł, jak zabezpieczyć te urządzenia? Gdy w pokoju ktoś jest, łatwo jej tego zabronić, ale gdy nie ma...Może położyć jakieś pudełka za telewizorem, żeby nie mogła tam wejść?
6. Czytałam, ze jedną półkę powinno się udostępnić kotu - czy sądzicie, że powtrzyma ją to przed szukaniem innych kryjówek?
7. I jeszcze gdyby ktoś miał propozycję naprawdę pysznej karmy, to byłabym wdzięczna. A , i czytałam że serca kurze są chętnie zjadane przez koty, niestety teraz w sklepie nie ma, ale gdy będą natychmiast wypróbuję.
8. I jeszcze jedno - okna uchylne. One są na tyle mało uchylne, że przynajmniej do połowy wysokości trudno nawet rękę włożyć, nawet wyżej głowa kota nie zmieściłaby się za nic. Okna, ktore oglądałam na zdjęciach były zdecydowanie "bardziej" uchylne. Mam wrażenie, że prędzej po tej siatce zabezpieczającej wspiąłby się wyżej. Póki co nie próbuje się wydostać, balkon otwieram tylko uchylnie, a jeśli muszę wyjść na balkon to oczywiście kota dają do innego pokoju. Myślicie, że mimo to kotu grozi jakieś niebezpieczeńswo? Balkon na razie nie jest osiatkowany i kota na niego nie wypuszczam. Może gdy znajdę firmę, która się tym zajmie od A do Z, to się zdecyduję, bo sama nie czuję się na siłach zakładać siatki. Zresztą rozważamy na poważnie przeprowdzkę na parter, trochę szkoda wydawać pieniądze na coś, co tak naprawdę jest niepotrzebne (kot przeżyje, jeśli nie będzie wychodził na balkon).