Szanowni z Warszawy, potrzebuję pożyczyć klatkę łapkę na tydzień lub dwa. Zmieniliśmy miejsce zamieszkania i w nowym śpiewa mi pod oknami coś buro-białego, zamiaruję złapać i poddać sterylce (obstawiam koteczkę po dźwiękach melodii . Podjadę, zabiorę i oddam pod drzwi oraz odwdzięczę się dużą czekoladą. Sprawa raczej pilna bo mi to wygląda na sytuację rujkową, a kociaki zimą na dworze nie wydają mi się ekstra pomysłem.
Na marginesie, zna ktoś może Panią Anię z działek przy Waszyngtona? Pożyczyłam jej własna klatkę i teraz nie mogę się doprosić zwrotu