Adopcja kota po śmierci towarzysza

Mam ogromny dylemat i liczę na waszą pomoc. Jesteśmy miesiąc po stracie naszego ukochanego Czarnuszki, 5-letniego kocurka. Nic nie wskazywało na problemy zdrowotne. Jednak wieczorem miesiąc temu zauważyliśmy, że bardzo ciężko oddycha, od razu wsiedliśmy w samochód okazało się, że ma płyn w opłucnej. Nie doczekał końca diagnozy. Było podejrzenie kardiomiopatii przerostowej, nie potwierdzone przez kardiologa. Test na FiP wyszedł negatywnie. Serduszko nie wytrzymało i po którymś ściągnięciu płynu z opłucnej odszedł 
Jego braciszek Tygrys został sam, na początku ciągle go szukał, patrzył w okno, miauczał. Teraz już się trochę uspokoił, je i bawi się jak dawniej. Jednak bardzo źle znosi jak zostaje sam w domu, wcześniej jak zostawały razem, zachowywały się jakby w ogóle nie zauważały że wychodzimy, byleby była pełna micha. Nawet jak wychodzę do innego pokoju to idzie za mną, nie lubi być sam. Zawsze kotki były razem, razem się urodziły, razem zamieszkały z nami, lubiły się choć czasem się ganiały. Na inne koty, widziane przez szybę czy na spacerze (wychodziły na krótkie spacery w szelkach do naszego małego ogródka) zawsze warczały. To zawsze Czarnuszka bronił terenu a Tygrys się chował jak się przestraszył.
Zaczęliśmy zastanawiać się nad dokoceniem. Nie podjęliśmy jeszcze żadnej decyzji. Dużo czytamy, przeglądamy ogłoszenia i nie wiemy co robić. Nie wiem co będzie dla nas wszystkich najlepsze, w szczególności dla naszego Tygryska. Nie wiem czy w ogóle decydować się na adopcje a jeśli tak to czy lepiej wziąć kota już dorosłego, kociaka a może dwa kociaki od razu. Czytałam różne wątki, na chwilę obecną jeden mały kociak wydaje mi się najgorszą opcją.
Czy jest sens zastanawiać się nad dwoma małymi kociakami? Czy jedyna opcją jest adopcja kota dorosłego? Czy dokocenie w ogóle ma w naszym przypadku sens?
Z góry dziękuję za wasze opinie i pomoc.

Jego braciszek Tygrys został sam, na początku ciągle go szukał, patrzył w okno, miauczał. Teraz już się trochę uspokoił, je i bawi się jak dawniej. Jednak bardzo źle znosi jak zostaje sam w domu, wcześniej jak zostawały razem, zachowywały się jakby w ogóle nie zauważały że wychodzimy, byleby była pełna micha. Nawet jak wychodzę do innego pokoju to idzie za mną, nie lubi być sam. Zawsze kotki były razem, razem się urodziły, razem zamieszkały z nami, lubiły się choć czasem się ganiały. Na inne koty, widziane przez szybę czy na spacerze (wychodziły na krótkie spacery w szelkach do naszego małego ogródka) zawsze warczały. To zawsze Czarnuszka bronił terenu a Tygrys się chował jak się przestraszył.
Zaczęliśmy zastanawiać się nad dokoceniem. Nie podjęliśmy jeszcze żadnej decyzji. Dużo czytamy, przeglądamy ogłoszenia i nie wiemy co robić. Nie wiem co będzie dla nas wszystkich najlepsze, w szczególności dla naszego Tygryska. Nie wiem czy w ogóle decydować się na adopcje a jeśli tak to czy lepiej wziąć kota już dorosłego, kociaka a może dwa kociaki od razu. Czytałam różne wątki, na chwilę obecną jeden mały kociak wydaje mi się najgorszą opcją.
Czy jest sens zastanawiać się nad dwoma małymi kociakami? Czy jedyna opcją jest adopcja kota dorosłego? Czy dokocenie w ogóle ma w naszym przypadku sens?
Z góry dziękuję za wasze opinie i pomoc.