Guz sutka, czy aby na pewno?
Napisane: Sob wrz 17, 2022 6:28
Kochane kociary/kociarze!
Dopiero dołączyłam do Waszego forum, chociaż już od dawna przeglądam tutaj posty.
Widziałam kilka postów na temat, ale żaden w sumie nie opisuje mojego przypadku.
Od kwietnia jest ze mną Ok dwuletnia Dumka, kotka która uciekła z Ukrainy. Nie znamy jej historii, dostałam ją od fundacji.
Po tygodniu okazało się, ze jest w ciąży, wiec niezwłocznie wykonałam sterylizacje z usunięciem płodów (i tak były chore, z 3 różnych miotów). Nie wiem, czy kotka wcześniej rodziła, może była kotem wychodzącym… Teraz jest szczęśliwym kanapowcem, ale wzięłam ją do weterynarza, ze względu na to, że powinna trochę schudnąć i zaczęłam opowiadać, że mój nowy, młodziutki rezydent, 3-4 miesięczny kocur, podgryza jej sutki, i ugniata ją, wyglada to totalnie jak karmienie piersią.
Uznałam, ze to bardzo urocze i pewnie młody był odebrany za szybko od matki (znajda, nie znamy historii), ale kiedy weterynarz zaczęła badać sutki, powiedziała ze jest pod sutkiem guzek wielkości ziarna pieprzu. Zapisała mnie jak najszybciej na operacje, swoją droga do świetnego chirurga krakowskiego (ale on kotki nie widział) i mamy mieć operacje za 5 dni. Czy jest jednak szansa, ze może być coś innego? Jakiś stan zapalny? Torbiel niekancerogenna? Młody jak ssie te sutki, to się cały oblizuje, jakby faktycznie mu tam mleczko leciało, niby po sterylizacji nie powinno, ale już sama nie wiem?
Idę w poniedziałek do jeszcze jednego weterynarza, któremu ufam, ale spać nie mogę, boje się bardzo… Wiem, że te diagnozy są tak stawiane i od razu wysyłka ma operacje, bo większość guzów to nowotwory, ale jednak kotka jest młoda, wysterylizowana No i głównie tego sutka gdzie jest guz ciągnie maluch, który wcale nie jest takim bejbikiem już, bo ząbki ma ostre. proszę o Wasze rady i przemyślenia, żebym jakoś przeżyła ten weekend i może podpowiem coś wetowi w poniedziałek… ;D
Dopiero dołączyłam do Waszego forum, chociaż już od dawna przeglądam tutaj posty.
Widziałam kilka postów na temat, ale żaden w sumie nie opisuje mojego przypadku.
Od kwietnia jest ze mną Ok dwuletnia Dumka, kotka która uciekła z Ukrainy. Nie znamy jej historii, dostałam ją od fundacji.
Po tygodniu okazało się, ze jest w ciąży, wiec niezwłocznie wykonałam sterylizacje z usunięciem płodów (i tak były chore, z 3 różnych miotów). Nie wiem, czy kotka wcześniej rodziła, może była kotem wychodzącym… Teraz jest szczęśliwym kanapowcem, ale wzięłam ją do weterynarza, ze względu na to, że powinna trochę schudnąć i zaczęłam opowiadać, że mój nowy, młodziutki rezydent, 3-4 miesięczny kocur, podgryza jej sutki, i ugniata ją, wyglada to totalnie jak karmienie piersią.
Uznałam, ze to bardzo urocze i pewnie młody był odebrany za szybko od matki (znajda, nie znamy historii), ale kiedy weterynarz zaczęła badać sutki, powiedziała ze jest pod sutkiem guzek wielkości ziarna pieprzu. Zapisała mnie jak najszybciej na operacje, swoją droga do świetnego chirurga krakowskiego (ale on kotki nie widział) i mamy mieć operacje za 5 dni. Czy jest jednak szansa, ze może być coś innego? Jakiś stan zapalny? Torbiel niekancerogenna? Młody jak ssie te sutki, to się cały oblizuje, jakby faktycznie mu tam mleczko leciało, niby po sterylizacji nie powinno, ale już sama nie wiem?
Idę w poniedziałek do jeszcze jednego weterynarza, któremu ufam, ale spać nie mogę, boje się bardzo… Wiem, że te diagnozy są tak stawiane i od razu wysyłka ma operacje, bo większość guzów to nowotwory, ale jednak kotka jest młoda, wysterylizowana No i głównie tego sutka gdzie jest guz ciągnie maluch, który wcale nie jest takim bejbikiem już, bo ząbki ma ostre. proszę o Wasze rady i przemyślenia, żebym jakoś przeżyła ten weekend i może podpowiem coś wetowi w poniedziałek… ;D