Kilka dni temu trafił do mojej kuchni koci szkieletorek. Taki szkieletorek, szkieletorek
.
Jak zwykle - siedział obok tylnego wejścia do mojej pracy
.
Kot jest niesamowicie chudy, przez pierwsze dni w ogóle nie trzymał poziomu glukozy i temperatury, pierwszego dnia okazało się że poziom glukozy miał poniżej 30, śmierdział potwornie chemią wydzielaną przez każdy por skórny i śluzówki. Załatwiał się chyba jedzoną trawą (same włókna), gdy załatwiał się zjedzonym pokarmem który ode mnie dostał, rzucał sie na kał i go zjadał
Obecnie widać że chyba jest mu ku życiu.
Nie wiemy co go doprowadziło do takiego stanu. Bałam się że to nowotwór - ale wczorajsze usg go raczej wykluczyło.
Boję się FIPa - ale biorąc pod uwagę stan po znalezieniu, po ogarnięciu - kocurek czuje się stosunkowo dobrze, ma dobrą temperature, duży apetyt, w usg nie ma płynu, zeszła żółtaczka. Więc liczę że to nie on. Bardzo liczę
.
Za to usg potwierdziło silny stan zapalny jelit, w badaniu kału wyszedł tylko i wyłacznie tęgoryjec.
Biorąc pod uwagę fakt że kocurek będąc w takim stanie jaki był w momencie znalezienia (nigdy w życiu nie widziałam tak odwodnionego kota - poza chudością, on był po prostu liofilizowany) tak ładnie w sumie się podniósł - ma w sobie moc.
Miesza trochę dodatni test w kierunku FIV, ale poza problemem z trawieniem kot nie ma żadnych objawów infekcyjnych, dziąsła piękne, troszkę blade ale bez śladu stanu zapalnego - więc na pewno zrobimy PCR dla upewnienia się.
Tęgoryjec rzadko doprowadza dorosłe koty w dobrej formie do takiego stanu więc doświadczeń praktycznych mam niewiele. Gdyby się jednak okazało że to inwazja tego dziadostwa jednak tak wyssała tego biedaka - mieliście może doświadczenia praktyczne w silnej inwazji tęgoryjców?
Jelita szybko się po nim regenerują po wyleczeniu?
To specyficzny pasożyt, wgryza się w jelito i ssie krew, powodując silne odczyny zapalne dookoła
Mozliwe jest że Karmela zmogło coś innego jednak (choćby głodzenie i skrajne zaniedbanie lub przypadkowe zamknięcie gdzieś i przeżycie dzięki zjadaniu czegoś co jelita zmasakrowało), póki co - sporo wskazuje jednak na silną inwazję tęgoryjców.
Byłabym wdzięczna za Wasze ewentualne doświadczenia z tym paskudztwem w dużym nasileniu - mamy super wetke i w pełni jej ufam - Karmel podniósł się pod jej opieką jak feniks z popiołów
, ale lubię szukać wiedzy też na własną rękę
. Teoria swoją drogą, ale praktykę też bardzo sobie cenię
Może akurat ktoś się z tym robalem zmagał?
I za kciuki ewentualne bardzo dziękujemy!
Bo ta walka wcale jeszcze nie jest wygrana, stan Karmela jest poważny. Ale żyje, walczy i z każdym dniem jest troszkę do przodu