W imieniu Toffiego i swoim bardzo dziękuję za Wasze dobre słowa, za wsparcie, kciuki, za to co piszecie teraz.
Nie tak miało być
Chwile potrwa zanim się otrząsnę bo mną tąpnęło, szczególnie ostatnie dwa dni
.
Nasza Doktor otworzyła brzuszek Toffi żebyśmy wiedziały co mu było, co go zabiło a przynajmniej spróbowały się dowiedzieć.
Nie jesteśmy mądrzejsze niż byłyśmy
Nie było widać żadnego oczywistego nowotworu - co nie wyklucza mniej oczywistego, to było bardzo pobieżne badanie, moja wetka nie jest patologiem.
Dzisiaj w nocy pojawiło się bardzo dużo płynu, on poszedł na badania, cytologię i PCR w kierunku koronawirusa.
Na organach i otrzewnej nie było charakterystycznych dla FIPa zmian, co oczywiście nic nie przesądza.
Jelita były w stanie idealnym. Uszkodzone były na oko żołądek, nerki i wątroba. I bardzo powiększona śledziona. Teoretycznie zmiany nie były silne (na oko - poza nerkami), ale nie wiemy jakie było ich tło i co sie z tym wiązało. I tego się już nie dowiemy bo badania wycinków może by dały odpowiedź a może nie, koszta byłyby duże a nic by to nie zmieniło.
Jeśli w płynie nie będzie koronawirusa ani komórek nowotworowych czy dziwnych bakterii to pozostaje, tak mi się wydaje, opcja jakiegoś zaburzenia metabolicznego - ze względu na tą hipoglikemię skrajną i prawdopodobnie trwającą od dawna, może to jakaś choroba spichrzeniowa. No ale to tylko przypuszczenie nie do potwierdzenia
. Toffi miał FIV, do tego wszystkiego, mogło się nałożyć kilka spraw.
No to sobie poracjonalizowałam... Łatwiej mi by było gdyby okazało się że miał wielkiego guza
Byłaby sprawa oczywista.
Jeszcze raz - dziękuję za wszystko.
Edit: zmieniłam ostatnią ikonkę bo ta z serduszkami jest super, ale uśmiechnięta buźka nijak nie pasuje do mojego nastroju.