Edytuję temat, bo potrzebuję porad. Mam mnóstwo pytań, a do tego moja kotka ciągle nie jest zdiagnozowana. Piszę w sobotę, w poniedziałek jadę do lecznicy, bo z urlopu wróciła pani doktor, której na ten moment ufam najbardziej. Mimo wszystko postanowiłam dziś napisać, bo boję się, że popełniam jakieś błędy. Nie ukrywam, że chcę również podzielić się tym co wyprawiali w lecznicy, do której zawiozłam kotkę. Oto nasza historia.
Wiek kotki jest nieznany. Sześć lat temu zauważyłam, że kręci się po okolicy (mieszkamy na wsi) i zaczęłam ją dokarmiać. Była w miarę oswojona, więc wszędzie gdzie się dało zamieściłam ogłoszenia - oczywiście nikt się nie zgłosił. Niedługo później "wprowadziła się" do naszego domu. Podczas sterylizacji lekarze mieli problem z określeniem jej wieku, ocenili ją na 3-4 lata (moim zdaniem mogła mieć więcej). Podsumowując, kotka ma prawdopodobnie 10+ lat.
Pod koniec sierpnia wzięłam ją do lecznicy, bo zauważyłam, że w ostatnich tygodniach schudła i wizualnie się postarzała, do tego była apatyczna, zaczęła wybrzydzać przy jedzeniu (wcześniej raczej musiałam pilnować, żeby nie jadła za dużo, bo chętnie czyściła miski całej mojej kociarni - mam dodatkowo 2 szt.), godzinami przesiadywała skulona w jednym miejscu, do tego widywałam u niej śmierdzące kupy z domieszką śluzu i krwi. Pojechałam do lecznicy "drugiego wyboru", bo myślałam, że zrobią jej pełną diagnostykę (mają dobre USG, RTG i osobne, swoje laboratorium). Lekarka, do której przeważnie tam jeździłam i która jest wysoko na mojej liście zaufania, akurat zaczęła dwutygodniowy urlop i trafiłam do pana doktora, którego poleciła mi pani z recepcji jako "specjalistę od kotów". Na pierwszej wizycie doktor pobrał krew i zlecił morfologię, biochemię, jonogram, tarczycę - wymusiłam dodatkowo FIV/FeLV, bo do tej pory "nie było okazji" (pozostała dwójka moich kotów jest negatywna) i powiedziałam doktorowi, że śmiało od razu ma robić jakiekolwiek chce badania - chciałam zasugerować, że pieniądze nie mają dla mnie żadnego znaczenia, w sytuacji, gdy porządnie trzeba zdiagnozować kota. Odpowiedział, że na razie zrobimy te, a potem z surowicy ewentualnie jeszcze inne. Zasugerował, że dobrze byłoby zbadać mocz i że mam przez 3 dni zbierać kał na pasożyty (że może giardia). Zignorował mnie, gdy mówiłam o prawdopodobnej pozycji bólowej i tym, że kot szuka ciepłego miejsca i wieczorami wyleguje się na rozgrzanych słońcem płytach. Zignorował też schudnięcie w ostatnim czasie o około 0,4-0,5kg. Waga w lecznicy pokazała 3,4kg, co zostało skwitowane, że to prawidłowa waga zdrowej kotki (moja kotka zawsze ważyła w okolicach 4kg, czasami z hakiem). Dodatkowo: węzły niepowiększone, temperatura 39, serce i płuca osłuchowo bez zmian, brzuch miękki niebolesny, błony śluzowe w normie, oddech w normie, bcs 5/9, zęby i dziąsła w średnim stanie, ale doktor stwierdził, że nie jest to przyczyna tego, że kot nie chce jeść.
Po paru godzinach miałam dzwonić do lecznicy - zadzwoniłam, były wyniki. Doktor czytał mi je z listy (wybiórczo) i wiedziałam, że wcześniej ich nie przejrzał i nie przeanalizował, bo sam się dziwił w trakcie czytania. Usłyszałam, że (dokładnie tak, jak cytuję, bo zapisywałam od razu) podwyższone eozynofile, tarczyca ok, obniżony poziom magnezu, krytyczny poziom potasu, podwyższone chlorki i podsumowanie: "kot jest niedożywiony"... Zapytałam, czy mam odrobaczyć skoro te eozynofile (odrobaczana była 2 miesiące temu), doktor powiedział, że nie (tydzień później, po konsultacji jednak podałam tabletkę na odrobaczenie), ale że mam zebrać ten mocz i kał.
W międzyczasie zdążyłam poradzić się dwóch znajomych lekarek - obie zapytały, czy trzustka była sprawdzona. Nie wiedziałam, czy była, więc poprosiłam lecznicę o pełne wyniki badań. Mailowo nie poskutkowało, więc zadzwoniłam, na co pani z recepcji z oburzeniem powiedziała, że oni nie mają czasu sprawdzać maila i robią to raz na kilka dni. No ale przez ten telefon udało mi się doprosić. Zobaczyłam, że badania trzustki nie było oraz, że jeszcze parę innych parametrów może budzić niepokój - przez telefon tego nie usłyszałam.
Trzy dni później przyniosłam kał - pasożytów nie znaleziono - wymusiłam też badanie na trzustkę fPLI (było robione z surowicy sprzed 3 dni -
PYTANIE 1: czy to mogło wpłynąć na wynik?). Kolejnego dnia mocz. Dzwoniłam (tak mi powiedzieli, że mam dzwonić), żeby dowiedzieć się co z tym moczem - cztery razy, za każdym razem słyszałam, że doktor zajęty i mam dzwonić później - w końcu jednak ktoś przytomnie zaproponował, że doktor oddzwoni, jak będzie wolny. Oddzwonił. Powiedział, że mocz w miarę ok, tylko obecne erytrocyty (cyt. "nie jakoś dużo, ale są"), że badanie trzustki ok i że mam się umówić na USG i "dobrze by było żeby kot miał coś w pęcherzu".
Dzień później pojechałam na USG - kot nie był na czczo (2,5h przed badaniem zjadł 1/3 saszetki, a 1,5h przed napoiłam go wywarem mięsnym, żeby "miał coś w pęcherzu"). Nie wiedziałam, że musi być, nie przeczytałam w internecie i nie zostałam poinformowana przez lekarza. USG robiła młoda (stażem) pani (lekarz prowadzący był obecny) i miałam wrażenie, że jest to pokaz możliwości aparatu niż patrzenie co kot ma w brzuchu. Wiem, że każdy, nawet najlepszy specjalista kiedyś zaczynał i mam bardzo dużą tolerancję do wszelkiego rodzaju sytuacji, ale po zakończeniu badania wiedziałam, że wywaliłam 150 zł w błoto. To, czego dowiedziałam się tego dnia od lekarzy: pęcherz ok, nerki ok, "trzustka jakaś taka dziwna, ale że w fPLI zapalenie nie wyszło, to istotniejsze są badania krwi", "z tą trzustką mogą być kiedyś, w przyszłości problemy", "może triaditis" (
PYTANIE 2: czy prawidłowe parametry wątrobowe nie wykluczają triaditis?). Kot po badaniu dostał: Catosal, kroplówkę (płyn Ringera) 50ml, steryd Rapidexon, opioid Bupaq Multidose - do wieczora forma całkiem niezła, prawdopodobnie Bupaq zniósł ból, kolejnego dnia wyraźny zjazd nastroju, jakby kot "odchorowywał wizytę w lecznicy".
PYTANIE 3: czy opioidy można podawać kotu inaczej niż w iniekcji? Czytałam gdzieś o plastrach, a także, że ktoś coś kotu w śluzówki wsmarowywał - macie doświadczenie z takim podawaniem opioidów??Po USG wróciłam do domu sfrustrowana i zaczęłam szukać specjalisty - wtedy założyłam ten wątek (serdecznie dziękuję za odpowiedzi!). Znajoma lekarka poleciła mi doktora Kindę, ale najbliższy termin miał na koniec września, a ja nie wiedziałam na czym stoję. W międzyczasie podjechałam do lecznicy po historię leczenia, na recepcji usłyszałam, że mam przyjechać za parę godzin, bo ot tak mi tego nie wydrukują (kilkukrotnie brałam historię leczenia innych kotów i nigdy nie było z tym problemów), bo, cyt. "doktor musi wszystko posprawdzać i pouzupełniać". Po paru godzinach wydruk miałam w ręku, a tam w opisie USG: "na trzustce aechogenne cysty, liczne duże i małe pęcherze z płynem, otoczone obszarem o echogeniczności tkanek miękkich: guzkowa hiperplazja (?), rozrost nowotworowy (?)". Zrobiło mi się słabo - do tego momentu, nikt nie poinformował mnie, że z trzustką jest tak źle, wręcz przeciwnie, co wizytę byłam zapewniana, że to nie trzustka, a nawet podczas samego USG usłyszałam, że "trzustka dziwna, ale ważniejszy wynik z krwi".
Ostatecznie pojechałam (godzinę drogi w jedną stronę) do innego specjalisty radiologa/chirurga (druga pani doktor o tej samej specjalizacji była obecna przy badaniu). Czekam na opis (ma być do tygodnia - denerwuję się bardzo, ale co mam zrobić). Doktor nie był szczególnie rozmowny, z tej wizyty wiem, że trzustka jest w złym stanie (cyt: "ta trzustka będzie dokuczać"), ale bez szczegółów. Szybko znalazł też sporo innych rzeczy, ale mówił pod nosem i nie chcę napisać teraz jakichś bzdur - nie słyszałam i nie zrozumiałam. Chciałam od razu powtórzyć badania krwi, skoro miałam kota w lecznicy (bardzo się stresuje, w aucie w kontenerku jest dramat) i poprosiłam o to, ale... zostałam zignorowana i zmieniono temat. Nie drążyłam, chociaż wiem, że powinnam.
Wiem, że w ostatnim czasie zaniedbałam żywienie kotów - kiedyś w małym palcu miałam rankingi karm, ale najwyraźniej za długo było dobrze i nic z kotami się nie działo. Tygodniami ignorowałam również te brzydkie kupy. W ostatnim czasie moje koty jadły głównie suchą Smillę (od zawsze dostają głównie bezzbożówki), dwa smaki (i raz w tygodniu jakąś puszkę, albo surowe mięso: wołowe/kurczak/indyk). Dwa tygodnie temu oprzytomniałam i są już praktycznie przestawione na karmę mokrą (ewentualnie dostają TROCHĘ suchego Purizona - oczywiście dwa pozostałe, oprócz kotki, której historię opisuję). Mam sobie mnóstwo do zarzucenia, chociaż wiem, że nie jest to moment, żebym się teraz nad sobą użalała.
Obecnie chora kotka dostaje (wklejam od razu składy, żeby nie trzeba było szukać):
1. Select Gold Senior Digestion - wyczytałam o tej karmie na barfowym forum w temacie trzustkowym (
PYTANIE 4: czy te 5,1% tłuszczu, to nie jest za dużo?)
Składniki analityczne: Białko 9,4%, zawartość tłuszczu 5,1%, popiół surowy 2,2%, włókno surowe 0,5%, wapń 0,20%, fosfor 0,16%, sód 0,16%, kwasy tłuszczowe omega-6 0,7%, kwasy tłuszczowe omega-3 0,1%.
Skład: 60% indyk (serca, mięso, wątróbki, żołądki, szyje), 35,6% woda pitna, 3% ryż, 1% minerały, 0,2% olej z łososia, 0,1% ekstrakt z omułka nowozelandzkiego, 0,1% inulina.
Zawartość wilgoci: 81%
Dodatki na kg: Dodatki zaspokajające żywieniowe potrzeby zwierząt: witamina D3 200 IU, tauryna 1500 mg, 3b405 (miedź) 0,5 mg, 3b202 (jod) 0,75 mg, 3b503 (mangan) 1,4 mg, 3b605 (cynk) 25 mg.
2. Select Gold Adult Pure kurczak:
Składniki analityczne: Białko 10,8%, zawartość tłuszczu 5,2%, popiół surowy 2,3%, włókno surowe 0,3%, wapń 0,27%, fosfor 0,25%.
Skład: 72% kurczaka (w tym 36% mięsa kurczaka, podroby), 26,9% wywar z mięsa kurczaka, 1% składniki mineralne, 0,1% inulina
Zawartość wilgoci: 80%
Dodatki na kg: Dodatki zaspokajające żywieniowe potrzeby zwierząt: Witamina D3 200 IU, witamina E 20 mg, tauryna 1500 mg, jod 0,75 mg, miedź 1 mg, mangan 1,4 mg, cynk 25 mg
Dodatki technologiczne: Guma kasja 2400 mg.
3. Miamor Milde Mahlzeit Adult czysty drób z warzywami:
Składniki analityczne: Białko 10,5%, zawartość tłuszczu 3,5%, włókno surowe 0,5%, popiół surowy 2%.
Skład: 55% mięsa z drobiu, 2% marchwi, 1% wywaru z mięsa, minerały.
Zawartość wilgoci: 82%
Dodatki na kg: Dodatki zaspokajające żywieniowe potrzeby zwierząt: witamina A: 2.250 IU, witamina D3: 100 IU, jod (jodan wapnia, bezwodny): 0,5 mg, cynk (siarczan cynku, jednowodny): 14 mg.
4. raz na dwa, trzy dni gotuję "rosół" z piersi indyka (ok 60%), piersi kurczaka (ok 30%), minimalnej ilości wątróbki (1 szt.), szynki (oczywiście surowej - ok 10%), czasami minimalnej ilości podrobów (np. 2 kurze serduszka), dorzucam marchewkę i czasami liść selera dla smaku - gotuję wszystko na małym ogniu około 2h, aż się rozpada i wydaję kotom mięso z "rosołem"
5. w zanadrzu mam Hill's i/d mokre i suche oraz suche Select Gold Senior Digestion - podaję CZASAMI, ale nie jako posiłek, tylko np. jak chcę zachęcić kotkę do jedzenia, to daję jej kilka chrupek, albo w formie "smaczka"
Dodatkowo w ciągu dnia dostaje:
1. probiotyk SiBone w paście (1-2 cm)
2. HemoVet (bo to niskie żelazo) od około tygodnia - wcześniej 1 tabletkę, później pół, ale... widziałam, że nie czuła się po nim najlepiej, jakby ją coś bolało, a wczoraj miała mdłości - wyczytałam tu na forum, że to się u kotów zdarza i dziś pierwszy raz podałam jej zachwalany na miau Olimp Chela-Ferr Bio-Complex (1/3 kapsułki
PYTANIE 5: czy to nie za dużo?), co prawda mdłości nie dostrzegłam, ale miałam wrażenie, że kota znowu BOLI - przeszło po około dwóch godzinach
3. pastę GimCat Multiwitamina Extra
4. pastę GimCat Expert Line Gastro Intestinal
Past używam głównie do przemycenia preparatów z żelazem (
PYTANIE 6: czy to nie ogranicza jakoś wchłaniania tego żelaza i pozostałych składników?)
PYTANIE 7: w pastach jest sporo tłuszczu, czy to nie problem dla kota trzustkowego? Dodam, że przeważnie podaję MNIEJ niż zalecane dzienne dawki.
Wymusiłam od lekarza (jeszcze innego) Catosal, wczoraj robiłam pierwszy zastrzyk, ale...
PYTANIE 8: zastanawiam się jakie dawki dawać i jak często? Wet na 2 zastrzyki dał mi 5ml, a to chyba za dużo? Wczoraj zrobiłam z 1,5ml...
Obecnie:
- apetyt kotka ma przyzwoity - jeżeli wierzyć producentom karm, to zjada z 80-100% dziennego zapotrzebowania, w małych porcjach, po około 1/3 saszetki
- nie wymiotuje (wcześniej też raczej nie wymiotowała)
- sika normalnie
- kupy są różne - czasami ładne, uformowane, o przyzwoitym zapachu, a czasami śmierdzące, rzadkie
- dba o futerko
- nadal jest osłabiona i większość dnia przesypia
- myślę, że czasami (codziennie) coś ją pobolewa, z różnym nasileniem
- nie wygląda na odwodnioną (popija normalnie czasami wodę, do tego zachęcam ją do picia "rosołkami" i Miamor Trinkfein Vitaldrink)
- nie wygląda na to, żeby miała anemię - jest różowa (
PYTANIE 9: czy anemię widać też na nosku i opuszkach? (jedno i drugie ma różowe) czy tylko na dziąsłach?)
- w międzyczasie (na polecenie weta) odstawione zostały karmy z rybą i wołowiną (wołowiny nie dodaję też do kociego "rosołu") - ukłon w stronę ewentualnej alergii pokarmowej
- mam wrażenie, że bardzo, bardzo powolutku toczymy się w tę lepszą stronę, ale martwi mnie to zmęczenie/ból - obie wizyty na USG, mam wrażenie, że powodowały cofanie się postępów - nie wiem, czy przez stres, czy przez podrażnienie narządów (
PYTANIE 10: czy to możliwe, że takie mechaniczne "wymiętolenie" brzuszka kota na badaniu powodowało dodatkowe podrażnienie?)
PYTANIE 11: czy w jakiś sposób szkodzę kotce, czymś, co opisałam?PYTANIE 12: czy macie pomysły co i jak jeszcze mogłabym robić, żeby jej pomóc?PYTANIE 13: kiedy podaje się enzymy trzustkowe? czy przy zapaleniu również, czy tylko przy niewydolności zewnątrzwydzielniczej? bo w różnych źródłach piszą inaczej.. czy podawanie enzymów w trakcie bolesnego zapalenia może pomóc uśmierzyć ból?PYTANIE 14: gdzieś wyczytałam coś o zależności przyswajania (?) B12 od trzustki - że u kotów tylko w trzustce coś tam się wytwarza w kontekście B12... czy, hipotetycznie, jeżeli kot miałby niewydolność trzustki, to suplementacja B12 w kapsułkach ma sens? czy w tym przypadku podawanie enzymów coś zmienia?Przepraszam za tak długi i prawdopodobnie chaotyczny post i serdecznie dziękuję wszystkim, którzy poświęcą czas na przeczytanie.
Wszystkie wyniki badań dostępne są tu:
https://drive.google.com/drive/folders/ ... sp=sharing(ten opis USG jest z pierwszego badania, w mojej opinii wykonanego niezbyt dobrze, obecnie czekam na opis od specjalisty)
Poniżej pierwsza/oryginalna treść posta:Temat: Specjalista USG Śląsk
Treść: Cześć, czy ktoś mógłby mi polecić specjalistę, który sumiennie, z porządnym opisem wykona USG jamy brzusznej kota? Bardzo zależy mi na SPECJALIŚCIE. Moja kotka (w średnim lub starszym wieku - trudno powiedzieć, bo 6 lat temu przyszła do nas dorosła) ostatnio schudła, jest apatyczna, straciła apetyt. Z badań krwi, moczu i kału nie wynika nic konkretnego. W zeszłym tygodniu miała robione USG, ale... ech, nie chcę się nawet denerwować, mam wrażenie, że wyrzuciłam pieniądze w błoto. Dostałam namiary na jednego dobrego doktora, ale termin ma za trzy tygodnie. Proszę o pomoc, czy ktoś mógłby kogoś polecić? Jestem z Pszczyny. Jeżeli macie z kimś złe doświadczenia, to też napiszcie, proszę, żebym do niego nie pojechała. Dziękuję, pozdrawiam i zdrowia dla Waszych zwierzaków