Witam.
3 dni temu wróciliśmy z Chorwacji z dziewczyną i oczywiście nasze dobre serce krajało się na widok tylu bezdomniaków. Jeden wyjątkowo skradł nasze serce, biedny maluch około 2 miesiące i wzięliśmy go do Polski... W domu w PL mamy kota rezydenta 2 latka, oczywiście przeprowadziliśmy izolacją, nowy kotek jest zamknięty w łazience ale się okazuje że ma dużo chorob, swierzb w uszach, pchły, koci katar. Wczoraj bylliśmy u pani weterynarz i dała nam leki dla malucha i dla rezydenta na wszelki wypadek - Stronghold. I od tego momentu kot rezydent się bardzo zmienił, jest osowiały, ma ślinotok, czasem jakby chciał zwymiotować ale nie ma czym. Je normalnie tylko dużo wolniej i mniej chętnie. Czy ktoś wie czym to może być spowodowane? Czy ten lek tak zadziałał czy może kot czuje że jest ktoś inny i ma kocią depresję? Czy jeszcze gorzej jakaś choroba z malucha mogła przejść na rezydenta? Bardzo się boimy że popełniliśmy duży bląd chcąć pomóć...