Wylizane mokre różowe miejsca: na brzuchu duży mokry plac bez sierści, jedna łapa cała mokra od kolana ale sierść pozostała i na drugiej mokra przestrzeń miedzy palcami, na szyi placek bez sierści który rozdrapywał do krwi, teraz czesciowo to strup, czesciowo zasycha ta woda i troche jeszcze mokrego. Cały dzien i wczorajszą noc spędzona w kołnierzu by nie drapał i nie rozlizywał. Na szyi częściowo już zaschnięte, reszta wilgotna i to kotu widać najbardziej doskwiera.
To na 99% od pcheł.
Z pewnością ktoś miał z tym doczynienia, czym leczono? Chciałabym uniknąć sterydòw i przeciwzapalnych, kot już nie młody, wiem że źle wpływają na nerki.