Zakładam wątek po przejrzeniu forum i niestety nie znalazłam zbyt wiele informacji - może komuś również się przyda.
Mój 7-letni kocur w ostatnim czasie został zdiagnozowany z zapaleniem pęcherza moczowego oraz kamieniami, niestety to szczawiany. I tutaj zaczynają się schody - są nierozpuszczalne, więc jedyne co to możemy próbować zapobiegać tworzeniu.
Przechodzimy do sedna czyli mojego pytania: Jak najlepiej karmić kota ze szczawianami?
Pierwsza rzecz: kompletnie wyłączyliśmy suchą z obiegu. Wcześniej koty miały ją w misce zawsze na przegryzkę w ciągu dnia.
Weci zalecili przejście na karmę renal - wszystkie, które znam mają w sobie kurczaka, na którego Hades jest uczulony. Kurczak = biegunka, a przy kamieniach odwodnienie może skończyć się bardzo źle.
Zaleceniem jest obniżenie białka, ale przy karmach dobrej jakości waha się ono od 10,5 do 11% (w renalach ok. 8%). Nie chcę rezygnować z puszek, które dobrze się nam sprawdzają, zero problemów w kuwecie (Feringa One Meat). Do każdego posiłku (3-4 w ciągu dnia, zależnie jak jestem w domu) zaczęłam dodawać wodę (10 ml), sama Feringa ma prawie 80% wilgotności, co też jest dla niego dobre. Czytałam też parę artykułów profesorów i dr hab. z weterynarii, że niekoniecznie trzeba mocniej obniżać białko bo kot zacznie spalać własną tkankę (oba moje koty są bardzo sportowej sylwetki, szczuplutkie), musi być dobrej jakości i wyłącznie zwierzęce - jak się do tego odnosicie?
Dodatkowo u obu moich futrzastych suplementujemy Omega-3 od niedawna (również wspomaga nerki i wątrobę), Hades będzie miał podawane do karmy (oczywiście po konsultacji z wetem) kapsułki z cytrynianem potasu i B6. W domu mamy fontannę + 2 miski z wodą, koty generalnie piją chętnie.
Macie jakieś doświadczenia ze szczawianami? Powinnam jednak zmienić karmę na renal (może znacie jakąś bez kurczaka) czy pozostać przy swojej opcji i obserwować wyniki? Czy są dodatkowe możliwości zapobiegania? Trochę już świruję od mnogości podejść. Wetka zaleca zmniejszenie białka, ale jednocześnie nie ma pomysłu za bardzo jak przy alergii to zrobić, ja też błądzę.
Nadmienię tylko, że barf odpada - koty gardzą surowym mięsem.
Krótka historia diagnozy, może także się komuś przyda:
22 maja kot nagle przestał sikać. Dwa dni wcześniej chodził do kuwety zamiast 3-4 razy 5-6. Było ciepło, dużo pił, po prostu nie przywiązałam uwagi. Nigdy wcześniej nie dawał objawów - nie sikał za często czy za mało, nie wokalizował w kuwecie, nie załatwiał się poza nią. W niedzielę kot się zatkał, kompletnie. Pomogłam się kotu załatwić wieczorem, układając go na boku i masując okolice pęcherza i nerek by mocz nie zalegał.
W poniedziałek rano byliśmy już u weta. Zapalenie pęcherza, zalecenie by złapać mocz do badania, dostał zastrzyki (antybiotyk, rozkurczowe), pobrana krew (wynik: delikatnie podwyższony ALAT i stan zapalny, poza tym wszystkie idealnie pośrodku normy).
We wtorek byliśmy znów u weta w komplecie - był już krwiomocz, mocz oddany na badania (ph prawidłowe, stan zapalny, poza tym nic specjalnego).
Dzień później znów na cito jechałam do lecznicy - kot się nie załatwia, nie je, nie pije, wymiotuje, leży i płacze z bólu. Od razu na USG - 4 kamienie na pęcherzu wielkości 7mm i jeden 2 mm w nerce).
W czwartek operacja - zostawiono ten w nerce, ze względu na ryzyko, resztę przebadano - szczawiany.
W piątek kocur odebrany, weekend wszystko ok (byliśmy na zastrzykach).
W poniedziałek kolejny kryzys - krew z cewki moczowej (nawet nie krwiomocz) - wet, zastrzyki (dodatkowo przeciwkrwotoczny).
We wtorek znów na cito - kot nie sika, szybkie USG: zatkana cewka - cewnikowanie, kroplówka.
W środę odebrany, od tej pory (tfu tu) wraca do siebie - sika dużo, bardzo dużo pije, do soboty codzienne wizyty na zastrzyki. Od dzisiaj dostaliśmy Clavaseptin 2x dziennie na co najmniej 2 tygodnie (potem mocz z posiewem kontrolnie). W przyszłym tygodniu zdjęcie szwów i oby to koniec przebojów, bo kot zmęczony i zestresowany, ja padnięta, a portfel naprawdę płacze.