Winnym jest prawdopodobnie 9-letni kocur (kastrat), który wcześnie zachowywał się pod tym względem w porządku. Nie jest to posikiwanie, ale znaczenie/pryskanie - ślady moczu znajdują się na wysokości ~30-40cm.
Koty mają do swojej dyspozycji sporą "wolierę" (50m2), do której były wcześniej wynoszone w ciągu dnia. Na początku kwietnia dociągnęłam do niej tunel wychodzący z okna, żeby miały dostęp non-stop... i problem pojawił się wkrótce po tym.
Niestety w okolicy pojawiają się obce koty (których niestety złapać nie jestem w stanie, mimo zakupu klatki-łapki i setki podejść) i mam wrażenie, że znaczenie domu jest związane z tymi "wizytami".
Zastanawiam się jak można zaradzić powyższemu zachowaniu. Myślałam nad:
a) zamykaniem wyjścia w domu od wieczora do rana (najwięcej siurania dzieje się w godzinach wieczorno-nocnych),
b) zbudowaniem więcej "infrastruktury" w wolierze, do ukrycia się (czy to w ogóle ma sens?),
c) może posadzenie jakichś anty-kocich ziół (tutaj też troszkę ciężko, bo teren wokół jest rozległy, krzaczory, trawska i las).
W domu mam włączone Feliway, wszystkie znaleziska od razu prane/zasypywane sodą oczyszczoną/przemywane octem.
Może jeszcze jakieś pomysły, sugestie?