Staphylococcus pseudintermedius jest bakterią obecną w fizjologicznej florze bakteryjnej skóry i błon śluzowych, więc to chyba nie on jest przyczyną - raczej wygląda na to, że w zapchanym glutem, wilgotnym środowisku ma super warunki do wzrostu, więc sobie tam bytuje.
Kotka jest również pod opieką okulisty, kontrolnie - kiedy do mnie przyjechała, w górnej części oka, pod powieką miała kilka cieniutkich naczyń krwionośnych w rogówce, a dodatkowo to oko inaczej odbijało światło na zdjęciach. Trafiła więc na konsultacje do trzech niezależnych okulistów i wszyscy stwierdzili, że najpewniej we wczesnym dzieciństwie przeszła zakażenie herpesem. Nos miała raczej suchy wtedy - trochę świszczała, może minimalnie od czasu do czasu pojawiała się wydzielina, ale od razu rozpoczęliśmy tournee po lecznicach. Na pewno nie był to stan zaklejonego totalnie nosa, tak się to rozwinęło w ciągu kolejnych 2 miesięcy. Od tego czasu nos stale zakleja jej się tak, że potrafi jej zostać do oddychania w jednym nozdrzu otworek jak od szpilki, a drugie jest zacementowane na amen
Przy tym, że kotka jest tak totalnie zabawowa, aktywna, wręcz postrzelona - biega za mną po całym domu, nie przepuści żadnemu papierkowi zwiniętemu w kulce, ona nawet z tych, co z kuwety wybiegają brykając dzikim galopem - to już w ogóle serce się kraja
Sam jej oczyszczam ten nosek (nawet mam do tego celu profesjonalne okulary powiększające, w których człowiek wygląda jak coś pomiędzy goblinem złotnikiem a szalonym naukowcem), ale za każdym razem z poczuciem, że kotkę męczę i dręczę, wiadomo, że ona za tym nie przepada, a jeśli ma uszkodzoną skórę, to na pewno też odczuwa ból. To nie jest rozwiązanie na spędzenie całego życia tego zwierzaka
Wymazy były pobierane dwukrotnie, ten z wynikiem załączonym w pierwszym poście był przy okazji rinoskopii i tomografii i specjalnie pobierany z głębin nosa. Można teoretycznie zrobić kolejny, ale żeby go pobrać właśnie z zatok czy okolic wewnętrznych małżowin, to jest dość inwazyjne badanie, musi być do tego narkoza, a po fakcie ten biedny, delikatny i powyżerany nosek jest cały w strupach i pokrwawiony. Wolałbym tego uniknąć (dwa wymazy dały taki sam wynik, brak grzybów, brak drożdżaków, a flora bakteryjna wyłącznie taka, jaka normalnie w nosie jest obecna).
Co do zatok to weci mówili, że rzeczywiście były całe zapchane śluzem i dlatego zalecili flegaminę.
Tu jeszcze artykuł na temat, który podrzucił mi zaprzyjaźniony anestezjolog:
https://www.vetpol.org.pl/dmdocuments/Z ... Df0RHHmQ-MPodsumowanie w nim raczej mało optymistyczne: Koty z idiopatycznym przewlekłym zapaleniem nosa i zatok są oporne na leczenie
Antybiotyki już testowaliśmy wszystkie (chyba, żeby wrócić do któregoś i podawać go jeszcze dłużej, ale tutaj mam obawy o wątrobę i spadek odporności, przy długiej kuracji Doksycyliną kotce zdarzały się wymioty, a dodatkowo złapała grzybka nad okiem, którego na szczęście udało się szybko opanować).
Może jest jakiś specjalista, do którego warto się udać? Mogę dojechać z kotką w dowolne miejsce, naprawdę chciałbym jej pomóc.