Adopcja kota z kocim katarem

Hej. Jako że nie mam doświadczenia z kotami, które na cokolwiek poważniejszego chorowały, potrzebuję porady.
W grudniu adoptowałam kociaka ze schroniska, teraz ma trochę ponad pół roku; nie chorował na koci katar nigdy (przynajmniej z tego, co wiem, bo do schroniska trafił w wieku 8 tygodni, znaleziony z rodzeństwem w kartonie). Chcieliśmy sprawić mu młodsze rodzeństwo. W schronisku pojawiły się młode kotki, byliśmy w trakcie rozmów, czekaliśmy, na wizytę "schroniskowego" weterynarza, żeby określił wiek itp., kiedy będą gotowe do adopcji. Okazało się, że kotki mają koci katar, są w trakcie leczenia antybiotykiem.
I teraz pytanie: na ile rozsądna jest adopcja kota, który przeszedł koci katar, jeśli w domu jest kot, który najprawdopodobniej (?) nie miał z tym do czynienia? Wiem, że ludzie mają w domu takie "zestawy", ale nie chciałabym ryzykować zdrowiem obecnego podopiecznego. Z drugiej strony nie mam pojęcia, na ile to jest niebezpieczne, więc nie chciałabym - być może - bez sensu skreślać tych kotek bez pogłębienia swojej wiedzy.
Oczywiście Afront (kot już adoptowany) jest szczepiony, nie wychodzący i w najbliższych dniach zostanie wykastrowany (czekamy na termin u weta).
Może ktoś coś wie na ten temat i umiałby mi doradzić?
W grudniu adoptowałam kociaka ze schroniska, teraz ma trochę ponad pół roku; nie chorował na koci katar nigdy (przynajmniej z tego, co wiem, bo do schroniska trafił w wieku 8 tygodni, znaleziony z rodzeństwem w kartonie). Chcieliśmy sprawić mu młodsze rodzeństwo. W schronisku pojawiły się młode kotki, byliśmy w trakcie rozmów, czekaliśmy, na wizytę "schroniskowego" weterynarza, żeby określił wiek itp., kiedy będą gotowe do adopcji. Okazało się, że kotki mają koci katar, są w trakcie leczenia antybiotykiem.
I teraz pytanie: na ile rozsądna jest adopcja kota, który przeszedł koci katar, jeśli w domu jest kot, który najprawdopodobniej (?) nie miał z tym do czynienia? Wiem, że ludzie mają w domu takie "zestawy", ale nie chciałabym ryzykować zdrowiem obecnego podopiecznego. Z drugiej strony nie mam pojęcia, na ile to jest niebezpieczne, więc nie chciałabym - być może - bez sensu skreślać tych kotek bez pogłębienia swojej wiedzy.
Oczywiście Afront (kot już adoptowany) jest szczepiony, nie wychodzący i w najbliższych dniach zostanie wykastrowany (czekamy na termin u weta).
Może ktoś coś wie na ten temat i umiałby mi doradzić?