Kot ma wodobrzusze? Z opisu wnoszę że chyba owszem. Jeśli tak to podstawą byłoby teraz szybkie zbadanie płynu, jego cechy pozwolą prawdopodobnie zacieśnić nieco podejrzenia.
To bardzo ważne by wiedzieć do kogo się udać a że do większości specjalistów trudno dostać się "z marszu" to dobrze byłoby iść już z czymś konkretnym i wiedząc że nie marnuje się czasu. Bo jeśli to jednak FIP - to każda chwila jest ważna, jeśli zdecydujecie się podjąć leczenia. Obecnie ono już istnieje, choć jest bardzo drogie, wymaga też pewnych starań np. sprowadzania na własną rękę preparatu bo jest w Polce niedopuszczony do stosowania. Ale jest możliwe. Piszę na wszelki wypadek gdyby wet postawił taką diagnozę i zalecił eutanazję - żebyś wiedział/wiedziała że jest też inna opcja choć nie do końca legalna.
Jeśli to nowotwór - to dobrze byłoby w oczekiwaniu na wizytę u onkologa zorganizować badanie płynu i pójść na spotkanie już z wynikiem. Najlepiej byłoby zapisać się od razu (jeśli jest taka opcja) i najwyżej odwołać wizytę gdyby w międzyczasie okazało się coś innego.
Jeśli płyn okaże się septyczny, z bakteriami, należy od razy wdrożyć leczenie antybiotykiem, płukanie jamy brzusznej w razie potrzeby, szukanie źródła infekcji (zęby, wbite w jelito ciało obce czy cóś) etc.
Nie piszesz gdzie mieszkasz ani jakie są dokładne wyniki, co było już zbadane, w jakim wieku jest kot i stanie - trudno coś więcej doradzić...
Jakieś guzy koło trzustki to może być wszystko, choćby zmienione węzły chłonne - co dokładnie było napisane?
Jakiego masz weta prowadzącego? Jest ogarnięty? Co mówi?
Masz sensowny dostęp do onkologa np?
Jaki charakter ma Twój kot?
Jeśli ma 18 lat, panicznie reaguje na wyjazdy do weta a do onkologa masz 150 km to rozsądniej byłoby poszukać mądrego i ogarniętego weta - internistę w okolicy o ile Twój taki nie jest - nawet jeśli wynik badania płynu będzie wskazywał na nowotwór.
Wet robiący usg jest w tym dobry?
Tu jest dużo zmiennych, za mało wiemy o sytuacji by coś konkretnego doradzić. Nie wiemy choćby gdzie mieszkasz - czy w ogóle w Polsce.
Miałam kota z nowotworem trzustki, był prowadzony do końca przez zaufanego weta - internistę.
Taką podjeliśmy decyzję mimo stosunkowo łatwego dostępu do onkologa i absolutnie jej nie żałuję.
Ale to wszystko zależy od sytuacji.
A u Twojego kota pytaniem jest czy to w ogóle jest nowotwór, jaki i czy na pewno trzustki (oby nie).
Skoro jest płyn i jakieś masy koło trzustki to sytuacja jest na pewno bardzo poważna

Ale bardzo dużo zależy od reszty.
Choćby od tego jakiego masz weta prowadzącego i co on na to wszystko.