Bardzo Wam dziękuję za słowa otuchy.
Kuba był operowany na Bemowie przez dr Rajską.
Pewnie są lepsi chirurdzy, ale nie było czasu czekać. To był guz na jelicie grubym, uniemożliwiający załatwianie się. Guz wykryty przypadkiem, po włożeniu palca do odbytu.
To był wtorek, dwa tygodnie temu. Tydzień później, w ostatnią środę - operacja. Na początku wszystko było ok. Wrócił do domu w sobotę. Jadł, pił, przemieszczał się, pod nadzorem bez kołnierza leżał obok mnie na poduszce i słuchał opowiadań.
W niedzielę po południu było trochę gorzej, mniej jadł ( RC Recovery), ale więcej pił. Kupki nie było choć próbował zrobić. Była podana parafina z laktulozą,
W poniedziałek nad ranem obudziłam się, a on leżał w kojcu na boku. Zaniosłam na łóżko. Zwymiotował żółcią.
Natychmiast do lecznicy.
Pobrana krew (podwyższony poziom leukocytów), szpital i kroplówka. Wieczorem miał mieć robione usg. O godz. 13tej go widziałam i nic nie wskazywało na taki finał.
Telefon po godz. 17tej, że kota reanimują.
Serce miał zdrowe, ale lat prawie siedemnaście.
Zachłystowe zapalenie płuc.
Dziś go pochowałam w Koniku Nowym. Tam spoczywa teraz piątka moich skarbów.
Gaja - 2009
Bobik - 2018
Myszka - 2020
Szymek - 2021
Kuba - 2022
W domu: pustka!