Nadpobudliwy kot

Witam.
Przeszukiwałem forum i było kilka podobnych przypadków ale mój trochę się różni. Jestem od 3 tygodni właścicielem niebieskiego brytyjczyka krótkowłosego. Kot płci męskiej. Kocurka wzięliśmy z hodowli gdy miał 3,5 miesiąca, obecnie ma 4 miesiące i 1 tydzień. Przed zakupem kota czytałem że brytyjczyki to leniwe i spokojne koty ale z moim tak nie jest. W pierwszym tygodniu był trochę wystraszony i często się chował ale mniej więcej po tygodniu się oswoił i w drugim tygodniu zachowywał się normalnie. Częściej wychodził z ukrycia, chętnie się bawił. Jednak mniej więcej od tygodnia z kociakiem dzieje się coś niepokojącego. Jak wstajemy rano lub wracamy do domu po pracy to kotek jest stęskniony, przychodzi i ociera się o nogi, turla się po podłodze żeby go pogłaskać i trwa to tak z 15-20 minut, potem kot zwykle dostaje jedzenie. Po jedzeniu myje sobie łapki i pyszczek i potem zaczyna się armagedon. Kot biega jak szalony po całym mieszkaniu nie zważając na jakiekolwiek przeszkody. Skacze po krzesłach, łóżkach, szafkach itd. Niby niewinne młodzieńcze szaleństwa ale... Podczas tych szalonych biegów potrafi polować na mnie lub na moją dziewczynę. Wyskakuje z ukrycia i rzuca się na nogi lub jak np leże na łózku to potrafi wskoczyć na nie atakując ręce czy czasem twarz. Często też siada w jakiejś "kryjówce" i wpatruje się we mnie wytrzeszczonymi oczami że aż to jest przerażające po czym wyskakuje i rzuca się do mnie lub robi koci grzbiet, stroszy futro i podskakuje jakby się bał lub chciał atakować. Gdy zaczynam do niego mówić i wyciągam rękę w jego kierunku to ucieka w popłochu i po chwili wraca i znowu powtarza swoje "zastraszanie". Nie syczy przy tym ani nie prycha. Czasami podczas swojego szalonego biegu wydaje dziwne dźwięki, coś w stylu połączenia miauczenia i mruczeniem (takie piskliwe mrrrrr). Syczenie i klaskanie na niego czy głośniejsze zwrócenie mu uwagi nic nie daje. Nie ugryzł nigdy żadnego z nas ale zdarzało się że wbił pazurki w nogę lub rękę. Przed pazurem w twarzy zdążyłem się odchylić. Jak minie mu faza głupoty to staje się zaspany, przymila się do nas i zasypia. Jak się obudzi to horror zaczyna się na nowo i tak bez końca. Na noc zamykamy go w łazience bo każdej nocy nie dawał nam spać. Bawimy się z nim minimum godzine dziennie zabawkami typu wędka, myszka czy piłeczki, ale zauważyłem że już go tak bardzo nie interesują. Ma również drapak z domkiem i podestem ale mimo to jest nadpobudliwy i czasami wręcz agresywny. Oprócz tego co opisałem kotek często gryzie przedmioty typu kartonowe pudełka, buty, materiały pościeli czy ubrań, gazetę. Często też goni swój ogon jak pies. Mieszkamy w małym mieszkaniu 30m2, może to za mało dla niego i dlatego się tak dzieje? Kot nie był nigdy przez nas bity ani zastraszany. Dostaje wszystko czego potrzebuje. Powoli zaczynamy już tracić cierpliwość, a to dopiero 3 tygodnie z nowym pupilem. Mieliśmy inną wizję kota brytyjskiego i kocurek zamiast jak typowy brytyjczyk zachowuje się jak zwykły dachowiec i to do tego nietypowy bo wiele dachowców jest spokojniejszych od naszego małego terminatora. Mam cichą nadzieję że to tylko "choroba wieku młodzieńczego" i jak będzie starszy to mu minie. Kotek będzie też kastrowany w przyszłości.
Może jesteście w stanie coś poradzić na naszego ancymona?
Z góry dziękuję za pomoc.
Przeszukiwałem forum i było kilka podobnych przypadków ale mój trochę się różni. Jestem od 3 tygodni właścicielem niebieskiego brytyjczyka krótkowłosego. Kot płci męskiej. Kocurka wzięliśmy z hodowli gdy miał 3,5 miesiąca, obecnie ma 4 miesiące i 1 tydzień. Przed zakupem kota czytałem że brytyjczyki to leniwe i spokojne koty ale z moim tak nie jest. W pierwszym tygodniu był trochę wystraszony i często się chował ale mniej więcej po tygodniu się oswoił i w drugim tygodniu zachowywał się normalnie. Częściej wychodził z ukrycia, chętnie się bawił. Jednak mniej więcej od tygodnia z kociakiem dzieje się coś niepokojącego. Jak wstajemy rano lub wracamy do domu po pracy to kotek jest stęskniony, przychodzi i ociera się o nogi, turla się po podłodze żeby go pogłaskać i trwa to tak z 15-20 minut, potem kot zwykle dostaje jedzenie. Po jedzeniu myje sobie łapki i pyszczek i potem zaczyna się armagedon. Kot biega jak szalony po całym mieszkaniu nie zważając na jakiekolwiek przeszkody. Skacze po krzesłach, łóżkach, szafkach itd. Niby niewinne młodzieńcze szaleństwa ale... Podczas tych szalonych biegów potrafi polować na mnie lub na moją dziewczynę. Wyskakuje z ukrycia i rzuca się na nogi lub jak np leże na łózku to potrafi wskoczyć na nie atakując ręce czy czasem twarz. Często też siada w jakiejś "kryjówce" i wpatruje się we mnie wytrzeszczonymi oczami że aż to jest przerażające po czym wyskakuje i rzuca się do mnie lub robi koci grzbiet, stroszy futro i podskakuje jakby się bał lub chciał atakować. Gdy zaczynam do niego mówić i wyciągam rękę w jego kierunku to ucieka w popłochu i po chwili wraca i znowu powtarza swoje "zastraszanie". Nie syczy przy tym ani nie prycha. Czasami podczas swojego szalonego biegu wydaje dziwne dźwięki, coś w stylu połączenia miauczenia i mruczeniem (takie piskliwe mrrrrr). Syczenie i klaskanie na niego czy głośniejsze zwrócenie mu uwagi nic nie daje. Nie ugryzł nigdy żadnego z nas ale zdarzało się że wbił pazurki w nogę lub rękę. Przed pazurem w twarzy zdążyłem się odchylić. Jak minie mu faza głupoty to staje się zaspany, przymila się do nas i zasypia. Jak się obudzi to horror zaczyna się na nowo i tak bez końca. Na noc zamykamy go w łazience bo każdej nocy nie dawał nam spać. Bawimy się z nim minimum godzine dziennie zabawkami typu wędka, myszka czy piłeczki, ale zauważyłem że już go tak bardzo nie interesują. Ma również drapak z domkiem i podestem ale mimo to jest nadpobudliwy i czasami wręcz agresywny. Oprócz tego co opisałem kotek często gryzie przedmioty typu kartonowe pudełka, buty, materiały pościeli czy ubrań, gazetę. Często też goni swój ogon jak pies. Mieszkamy w małym mieszkaniu 30m2, może to za mało dla niego i dlatego się tak dzieje? Kot nie był nigdy przez nas bity ani zastraszany. Dostaje wszystko czego potrzebuje. Powoli zaczynamy już tracić cierpliwość, a to dopiero 3 tygodnie z nowym pupilem. Mieliśmy inną wizję kota brytyjskiego i kocurek zamiast jak typowy brytyjczyk zachowuje się jak zwykły dachowiec i to do tego nietypowy bo wiele dachowców jest spokojniejszych od naszego małego terminatora. Mam cichą nadzieję że to tylko "choroba wieku młodzieńczego" i jak będzie starszy to mu minie. Kotek będzie też kastrowany w przyszłości.
Może jesteście w stanie coś poradzić na naszego ancymona?

Z góry dziękuję za pomoc.