Podepnę się pod ten wątek, żeby nie mnożyć tematów
A temat dotyczy oczywiście pcheł. Mam dwa koty, niewychodzące. Ale już drugi raz mamy inwazję pcheł (wcześniej w mieszkaniu, teraz w domu). Jest dramat, bo dom jest duży, a do tego są małe dzieci.
Na początku puściliśmy bomby na owady, podłogi (drewniane ze szparami) spryskałam Flee. Koty dostały najpierw Fiprex, który niewiele zmienił, potem Frontline i poszły na izolację do piwnicy (piwnica duża, czysta, z oknami). W tym czasie co drugi dzień odkurzałam podłogi odkurzaczem na zmianę z mopem parowym. Mebli tapicerowanych mamy mało, też je "zrobiłam" mopem parowym. Koty nie mają legowiska, najchętniej śpią na krzesłach. Wyprałam pościele, narzuty, poduszki itp.
Mimo to nawet po 3 tygodniach znajdowałam pojedyncze pchły na podłodze (codziennie przemierzałam podłogi na kolanach w poszukiwaniu robactwa). Teraz wydaje się, że pcheł już nie ma - przynajmniej od kilku dni nie widziałam żywej pchły na podłodze. Więc koty dostały kolejną dawkę Frontline'u i po przeglądzie futra wróciły wczoraj "na pokoje". No i dzisiaj się drapią, a w futrze widziałam pchłę.
Podpowiedzcie, co ja mam jeszcze zrobić? Bo już jestem naprawdę załamana...