karmienie kota podczas ujemnych temperatur-złapanie dzikuska

Kochani,
Historia od początku.
Jakaś "urocza" panna w zeszłe wakacje porozwieszała ogłoszenia w mojej okolicy, że uciekła jej kotka.
Mimo kilkukrotnego dzwonienia i pisania, że kot siedzi u mnie w ogrodzie nie zjawiła się po kotkę (kot ma dość specyficzny wygląd)- kot był około 100 metrów od wskazanego przez nią bloku.
Dla mnie jasne jest, że wyrzuciła ją z domu bo trzeba było jechać na wakacje a kot zawadzał.
Niestety mała od tego czasu jest coraz bardziej przestraszona, nie mogę jej do teraz złapać. Widać, że życie na zewnątrz ja przeraża.
Latem i jesienią widywałam ją w ciągu dnia w ogrodzie - teraz pojawia się tylko nocą i to też nie codziennie (podejrzewam, że w te największe mrozy znalazła jakąś piwnicę i jest tam zamykana).
Ma zapewniony dostęp do murowanej komórki na narzędzie, gdzie ma ocieplany domek/legowisko (do jesieni tam sypiała, niestety przy próbie złapania przestraszyła się i już tam nie śpi), suchą karmę, wodę, przysmaki i codziennie dostaje mokre jedzenie.
I tu moje pytanie - przy ujemnych temperaturach mokra karma zamarza - macie jakieś patenty aby to spowolnić? Są jakieś ogrzewane miseczki dla kotów?
Serce mi pęka na samą myśl, że ta mała pchełka siedzi w takie zimno gdzieś na zewnątrz (a np. moje koty w tym czasie śpią rozwalone na kaloryferach).
A koteczka jest naprawdę maleńka (ma teraz niespełna 2 lata i waży mniej niż 2kg - w domu mam kotkę z wagą 2,3kg i jest od niej sporo większa) dla zobrazowania jej wielkości dodam, że przechodzi przez szczebelki w płocie, którym zabezpieczone jest wejście do komórki (a rozstaw szczebelków ma 6 cm).
Koteczka po złapaniu zamieszka u mnie.
Rozważam zakup fotopułapki (z powiadomieniem MMS) aby obserwować ją wewnątrz komórki i reagować jak się pojawi. Możecie polecić jakiś model?
Macie jakieś rady? Sytuacja zaczyna mnie przytłaczać psychicznie.
Historia od początku.
Jakaś "urocza" panna w zeszłe wakacje porozwieszała ogłoszenia w mojej okolicy, że uciekła jej kotka.
Mimo kilkukrotnego dzwonienia i pisania, że kot siedzi u mnie w ogrodzie nie zjawiła się po kotkę (kot ma dość specyficzny wygląd)- kot był około 100 metrów od wskazanego przez nią bloku.
Dla mnie jasne jest, że wyrzuciła ją z domu bo trzeba było jechać na wakacje a kot zawadzał.
Niestety mała od tego czasu jest coraz bardziej przestraszona, nie mogę jej do teraz złapać. Widać, że życie na zewnątrz ja przeraża.
Latem i jesienią widywałam ją w ciągu dnia w ogrodzie - teraz pojawia się tylko nocą i to też nie codziennie (podejrzewam, że w te największe mrozy znalazła jakąś piwnicę i jest tam zamykana).
Ma zapewniony dostęp do murowanej komórki na narzędzie, gdzie ma ocieplany domek/legowisko (do jesieni tam sypiała, niestety przy próbie złapania przestraszyła się i już tam nie śpi), suchą karmę, wodę, przysmaki i codziennie dostaje mokre jedzenie.
I tu moje pytanie - przy ujemnych temperaturach mokra karma zamarza - macie jakieś patenty aby to spowolnić? Są jakieś ogrzewane miseczki dla kotów?
Serce mi pęka na samą myśl, że ta mała pchełka siedzi w takie zimno gdzieś na zewnątrz (a np. moje koty w tym czasie śpią rozwalone na kaloryferach).
A koteczka jest naprawdę maleńka (ma teraz niespełna 2 lata i waży mniej niż 2kg - w domu mam kotkę z wagą 2,3kg i jest od niej sporo większa) dla zobrazowania jej wielkości dodam, że przechodzi przez szczebelki w płocie, którym zabezpieczone jest wejście do komórki (a rozstaw szczebelków ma 6 cm).
Koteczka po złapaniu zamieszka u mnie.
Rozważam zakup fotopułapki (z powiadomieniem MMS) aby obserwować ją wewnątrz komórki i reagować jak się pojawi. Możecie polecić jakiś model?
Macie jakieś rady? Sytuacja zaczyna mnie przytłaczać psychicznie.