Jola, niestety nie udało się jej nic podać, a jest coraz gorzej. W zasadzie przestała jeść, kicha, smarka, charczy i jest kompletnie osowiała. Nie mam innego wyjścia niż zrobić na nią brutalne polowanie dzisiaj. Wiem, że to będzie dla niej straszny stres, ale ona gaśnie w oczach i boję się, że to się źle skończy.
Co sądzicie o tym? Po prostu ręcznie ją wyłowimy w garażu, zapakujemy do kontenera i do weta.
Nie chce już w ogóle wejść do domu, siedzi cały czas na progu garażu, nic jej nie interesuje. Jestem przerażona.