mamy mieszkankę garażu, która mieszka u nas od pół roku. Nadal nie da się dotknąć ani do siebie zbliżyć ale to już jej dom. Wraca zawsze, a kiedy kiedyś było zamknięte okienko to ostentacyjnie drapała, żeby się dostać. Od dwóch dni wymiotuje, nie je i charczy tak jakby coś miała w przełyku. Niestety nie da się złapać bo ucieka w takie miejsce w garażu (to jest jeden wielki magazyn wszystkiego co może się przydać facetowi), że nawet jej nie widzę.
Może macie pomysł jak ją złapać? Wiem, że czas nagli, ale ona nadal jest bardzo dzikim kotem i nie da się do siebie zbliżyć. Jestem przerażona bo wiem, że to bardzo źle wygląda i widzę jak cierpi.

Błagam o pomysł i pomoc.