Temat brzmi dość groźnie ale właśnie z tym problemem do Was przychodzę. Chodzi o kotkę mojego brata. Została ona zagarnięta z podwórka na początku grudnia. Do tego czasu żyła na podwórku, spała w kotłowni przez nie cały rok, kotka młodziutka. W grudniu została zabrana przez mojego brata i jego dziewczynę to mieszkania i stała się kotkiem niewychodzacym. Po około dwóch tygodniach zaczęła wymiotować glistami. Była bardzo zarobaczone. Jedno, drugie odrobaczenie i chyba po problemie. Niestety po pozbyciu się robaków pojawiła się krew w kupie i krwawienie z odbytu. Nie jest to tak, że krew się leje, po prostu zaczęła zostawiać ślady (kleksy) w miejscach w których siedziała. Wizyta u weta, który po wymaganiu kotki stwierdzil krwotoczne zapalenie jelita, dostała antybiotyk w zastrzyku i tabletki na tydzień bo wypadały akurat święta. Poprawiło się kotce, przestała plamić. Po tygodniu wszystko wróciło, kolejna wizyta u weta który powiedział,że po ostatnich antybiotykach powinno przejść, no nie przeszło. Kotka dostała zastrzyk osłonowy i polecenie odstawienia mokrej karmy i dawanie tylko suchej. nie na kilka dni był spokój. Tydzień temu plamienia znów wróciły. Wizyta tym razem unijnego weta. Kotka okaz zdrowia, temperatura wzorowa, zaopachy z pyszczka i odbytu w normie, apetyt dopisuje, bawi się i zachowuje normalnir. Wet rozkłada ręce, kotka dostała tabletki na owrzodzenia na 10 dni. Podejrzewamy, że owe krwawienie jest po robakach bo było ich na prawdę dużo, ale to tylko nasze podejrzenia.
Próbuje pomóc jakoś bratu i znaleźć jakieś rozwiązanie bo szkoda mi kotki, która ze względu na to,że brudzi przebywa w jednym pokoju.
Czy macie jakieś pomysły co może być przyczyną tego krwawienia? Co ewentualnie można jeszcze sprawdzić, zbadać?