Dokocenie - nowy kot kompletnie ignoruje wszystko

Hejka,
No więc tak... dokociłam się. Nowy kotek jest wykastrowany i ma ok. 5 miesięcy. Moja rezydentka ma ok. 7 miesięcy.
Nowy kotek mieszkał w sypialni (bardzo krótko) bo bardzo chciał z niej wyjść... Moja kotka podchodziła do samych drzwi i przez szparę pomrukiwała do niego, on do niej - zero syczenia, warczenia, stroszenia, więc stwierdziliśmy że może są gotowe. Dodam, że nie dało się go zastrzymać. Drapał drzwi bez przerwy chcąc wyjść przez ok. 1-2h. Potem drzemka i od nowa. Anyway - wypuściliśmy. Chwilę się poganiały po domu, nie było bójek, nie było sprzeczek - a dodam że to był zaledwie 3ci dzień kota w domu.
Problem jest taki... Nowy kot kompletnie ignoruje wszystko i mam na myśli WSZYSTKO. Nie reaguje kompletnie na zawołanie, podniesienie głosu, tupnięcie, klaśnięcie - na nic. Nawet nie spojrzy w stronę człowieka, ciężko jest nawiązać kontakt wzrokowy. Jak podejdę i go głaszczę to mruczy. Jak daję mu jedzenie to chodzi koło nóg, łasi się i mruczy. Poza tym kompletnie 0 kontaktu.
Kiedy moja kotka delikatnie go zaczepia - paca go w końcówkę ogona albo w ucho, on zachowuje się jakby jej tam nie było. Myje się dalej, jakby była niewidzialna. Moja próbuje, a potem rezygnuje przez brak reakcji. Nie bardzo wie jak się ma zachować - jak i ja.
TLDR: Nowy kotek i rezydentkę i mnie traktuje jak powietrze, nie sposób zwrócić jego uwagi.
Z moją rezydentką nie było tego problemu, bardzo szybko zaczeła reagować na imię - zawsze patrzy się w naszą stronę, czasem jak ma ochotę to przyjdzie. Zachowanie nowego kota bardzo frustruje rezydentkę i mnie też. Kiedy próbuje wskoczyć np. na kuchenkę, która może być rozgrzana, nie mam żadnego sposobu zwrócenia jego uwagi, żeby np. dobiec na czas, żeby nie zrobił sobie krzywdy. Ani podniesienie głosu, ani mój bieg, ani rzucenie czymś - nic, kompletny ignore. Z rezydentką wszystkie te rzeczy skutkowały ucieczką albo spojrzeniem w moim kierunku co pozwalało mi dotrzeć na czas. Ciężko też nawiązać więź z kotem, który cię ignoruje.
Martwię się, że coś sobie zrobi i nie zdążę zareagować. Martwię się też tym, jak to wpływa na moją rezydentkę. Gdyby się bał, syczał, warczał, chował się - cokolwiek - byłam na to przygotowana. Na totalną olewkę nie jestem i nie mam pojęcia jak z tym pracować.
Kotek nie wydaje się zestresowany, ale bardzo rozkojarzony. Kręci się jakby nie mógł sobie znaleźć miejsca. Czy to możliwe że to przeciążenie nowym miejscem i sytuacją i zacznie reagować? Czy to normalne zachowanie?
No więc tak... dokociłam się. Nowy kotek jest wykastrowany i ma ok. 5 miesięcy. Moja rezydentka ma ok. 7 miesięcy.
Nowy kotek mieszkał w sypialni (bardzo krótko) bo bardzo chciał z niej wyjść... Moja kotka podchodziła do samych drzwi i przez szparę pomrukiwała do niego, on do niej - zero syczenia, warczenia, stroszenia, więc stwierdziliśmy że może są gotowe. Dodam, że nie dało się go zastrzymać. Drapał drzwi bez przerwy chcąc wyjść przez ok. 1-2h. Potem drzemka i od nowa. Anyway - wypuściliśmy. Chwilę się poganiały po domu, nie było bójek, nie było sprzeczek - a dodam że to był zaledwie 3ci dzień kota w domu.
Problem jest taki... Nowy kot kompletnie ignoruje wszystko i mam na myśli WSZYSTKO. Nie reaguje kompletnie na zawołanie, podniesienie głosu, tupnięcie, klaśnięcie - na nic. Nawet nie spojrzy w stronę człowieka, ciężko jest nawiązać kontakt wzrokowy. Jak podejdę i go głaszczę to mruczy. Jak daję mu jedzenie to chodzi koło nóg, łasi się i mruczy. Poza tym kompletnie 0 kontaktu.
Kiedy moja kotka delikatnie go zaczepia - paca go w końcówkę ogona albo w ucho, on zachowuje się jakby jej tam nie było. Myje się dalej, jakby była niewidzialna. Moja próbuje, a potem rezygnuje przez brak reakcji. Nie bardzo wie jak się ma zachować - jak i ja.
TLDR: Nowy kotek i rezydentkę i mnie traktuje jak powietrze, nie sposób zwrócić jego uwagi.
Z moją rezydentką nie było tego problemu, bardzo szybko zaczeła reagować na imię - zawsze patrzy się w naszą stronę, czasem jak ma ochotę to przyjdzie. Zachowanie nowego kota bardzo frustruje rezydentkę i mnie też. Kiedy próbuje wskoczyć np. na kuchenkę, która może być rozgrzana, nie mam żadnego sposobu zwrócenia jego uwagi, żeby np. dobiec na czas, żeby nie zrobił sobie krzywdy. Ani podniesienie głosu, ani mój bieg, ani rzucenie czymś - nic, kompletny ignore. Z rezydentką wszystkie te rzeczy skutkowały ucieczką albo spojrzeniem w moim kierunku co pozwalało mi dotrzeć na czas. Ciężko też nawiązać więź z kotem, który cię ignoruje.
Martwię się, że coś sobie zrobi i nie zdążę zareagować. Martwię się też tym, jak to wpływa na moją rezydentkę. Gdyby się bał, syczał, warczał, chował się - cokolwiek - byłam na to przygotowana. Na totalną olewkę nie jestem i nie mam pojęcia jak z tym pracować.
Kotek nie wydaje się zestresowany, ale bardzo rozkojarzony. Kręci się jakby nie mógł sobie znaleźć miejsca. Czy to możliwe że to przeciążenie nowym miejscem i sytuacją i zacznie reagować? Czy to normalne zachowanie?