Cześć!
Przeszperałam forum, ale nie znalazłam odpowiedzi na moje pytanie, więc pozwolę sobie je zadać .
Tydzień temu przygarnęłam kota. Jest młody, ale już nie kociątko - ma podobno około 10 miesięcy, mniej więcej na tyle wygląda. Do tej pory mieszkał na wsi, w jakiejś stodole, dokarmiała go moja koleżanka, która ma już cały zwierzyniec i nie mogła go wziąć do domu, więc namówiła mnie .
Kociak jest wspaniały: bardzo lubi głaskanie, je bez wybrzydzania, pije wodę, tylko raz załatwił się na dywanie i raz na łóżku , a potem załapał, o co chodzi z kuwetą i w ogóle. Nie wydaje się zestresowany ani nic, nie miauczy, chodzi swobodnie po mieszkaniu (mieszkam w mieście i planuję, że będzie niewychodzący). Niepokoi mnie to, że jest mało ruchliwy. Przygotowałam się do tego, że ze mną zamieszka, kupiłam dwa drapaki, wędkę, piłki, kocimiętkę, zrobiłam zapas kartonów - i w ogóle go to nie interesuje (poza kocimiętką ). Cały dzień by leżał, jadł i się miział. Czy to normalne? Czy powinnam go jakoś zachęcać do zabawy? I jak? Moje subtelne próby obudzenia w nim instynktu łowcy raczej ignoruje, choć po głaski zawsze do wyciągniętej ręki przychodzi, pozwala się miąchać po brzuszku, więc chyba się nie boi.
W domu rodzinnym na wsi miałam zawsze koty - kotkę, która przeżyła prawie 20 lat i jeszcze kilka innych krócej żyjących - i nie dość, że traciły energię, biegając po podwórku i po drzewach, to nigdy nie odmawiały pogoni za piłeczką czy zabawką na sznurku (nawet ta staruszka, nie mówiąc o młodych kotach). Jestem więc teraz trochę zaniepokojona, chociaż kot nie wygląda na osowiałego, nieszczęśliwego itd. Czy to możliwe, że ma po prostu taki kanapowy charakter?
Z góry dzięki za odpowiedzi i rady .