Jednak to nie dokocenie jest tu pomysłem, ale pomoc kotce, która nie ma domu, jest chora i według tego, co pisze autorka wątku bardzo źle znosi pobyt w klatce.
Myślę, że warto jej pomóc, choćby po to, żeby znaleźć dom.
Wkleiłam ,popieram
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
madrugada pisze:Mysia pisze:tabo10 pisze:
Po trzecie my na tym forum potrafimy izolować koty z FIV/FELV,inne chore miesiącami np.w małych łazienkach ,bo mamy swoich lub tymczasowo stacjonujących kotów nie jednego jak Ty a kilka,kilkanaście,kilkadziesiąt w niewielkich mieszkaniach. I to jest wykonalne. Wszystko zależy od determinacji opiekuna.
Izolowanie jakiegokolwiek kota miesiącami w małej łazience nie ma nic wspólnego z jego dobrostanem, podobnie jak uszczęśliwianie rezydentów dziesiątkami tymczasów. Więc może nie stawiaj autorce wątku za wzór takiego postępowania.
To, że nowy kot jest trzymany za zamkniętymi drzwiami nie znaczy, że rezydenci nie wiedzą o jego obecności i że nie doznają przewlekłego stresu.
Kownacik0915, myśl przede wszystkim o swoim kocie, bo to jego dobro jest tu najważniejsze. Przeżył w spokoju 9 lat i ma prawo żyć w spokoju drugie tyle, bez obcego kota na swoim terytorium, bo ten nie jest mu w żaden sposób potrzebny do szczęścia.
Myślę dokładnie tak samo.
czitka pisze:madrugada pisze:Mysia pisze:tabo10 pisze:
Po trzecie my na tym forum potrafimy izolować koty z FIV/FELV,inne chore miesiącami np.w małych łazienkach ,bo mamy swoich lub tymczasowo stacjonujących kotów nie jednego jak Ty a kilka,kilkanaście,kilkadziesiąt w niewielkich mieszkaniach. I to jest wykonalne. Wszystko zależy od determinacji opiekuna.
Izolowanie jakiegokolwiek kota miesiącami w małej łazience nie ma nic wspólnego z jego dobrostanem, podobnie jak uszczęśliwianie rezydentów dziesiątkami tymczasów. Więc może nie stawiaj autorce wątku za wzór takiego postępowania.
To, że nowy kot jest trzymany za zamkniętymi drzwiami nie znaczy, że rezydenci nie wiedzą o jego obecności i że nie doznają przewlekłego stresu.
Kownacik0915, myśl przede wszystkim o swoim kocie, bo to jego dobro jest tu najważniejsze. Przeżył w spokoju 9 lat i ma prawo żyć w spokoju drugie tyle, bez obcego kota na swoim terytorium, bo ten nie jest mu w żaden sposób potrzebny do szczęścia.
Myślę dokładnie tak samo.
I ja się podpiszę na przykładzie własnym, niestety. Po pierwsze i najważniejsze- dobro rezydenta. Około trzech lat temu samo się dokociło u mnie, doszły tzw. nie moje koty, czyli Pasio, Bratu i czasami Mami, jak ktoś zna mój watek, to wie o co chodzi. Zgotowałam (samo się zgotowało) bardzo niekomfortową starość moim rezydentkom, nieżyjącej już Balbisi i żyjącej od tego czasu w wielkim dyskomforcie 15-letniej Cosi i 19-letniej Czitusi. Straciły swoją przestrzeń w domu, straciły swój ogród. Boją się pomimo, że nie moje nie zachowują się agresywnie, ale strach został. Właśnie przed chwilą wynosiłam Czitkę do kuwety z legowiska, bo obok przeszedł Bratu i się wycofała. Muszę ją też wynosić do ogrodu w koszyku i przynosić potem do domu. Obie przemykają po mieszkaniu ze strachem w oczkach, żyją w ciągłym stresie i ja też . To bardzo smutny widok .
Może być tak, może być inaczej. Odradzam eksperymenty mimo wszystko.
Natomiast koteczce po prostu należy bardzo, bardzo intensywnie szukać domu i oby się udało !
Kownacik0915 pisze:Kotka przebadana. Nerki, wątroba zdrowe. Ujemne testy fiv u fev. Ma niestety zespół eozynofilowy, który Jej właśnie leczmy (prawdopodobnie uczuliły ją pchły - miała ich trochę bidulka).
ametyst55 pisze:U Natalki wet nie do końca był przekonany czy jest to zespół eozynofilowy więc leczona była sterydami i antybiotykami. Dodatkowo wprowadziłam dietę dla alergików i ograniczyłam spożycie suchej karmy do minimum. Natalka została moją rezydentką
Użytkownicy przeglądający ten dział: DavidBlopy, JustinModia, kasiek1510 i 391 gości