Pozwolę sobie napisać jako mama dwójki dzieci (syn 8 lat i córka 2 lata) oraz od 2 tygodni właścicielka małego kociaka - 9 tygodni.
Z synem mieszkaliśmy przez 7 lat u teściowej, która miała średnio 3 koty i psa. Od urodzenia traktował zwierzęta po prostu jako jakiś rodzaj wystroju domu, którym trzeba się zaopiekować, nigdy nie zrobił krzywdy ze wzajemnością.
Jak wynieśliśmy się na swoje to pierwsze co, kupiłam 2 szczury. Dwa dni później urodziłam córkę
Córka od małego była uczona respektu przed zwierzakami i że trzeba się nimi opiekować.
Niedawno drugi szczurek odszedł ze starości. Mi psychicznie jest bardzo źle bez futrzaka w domu. Koleżance, która również ma dzieci starsze, ale jedno z nich szczególnie zajmujące, urodziły się kotki.
Po dyskusjach i wielu namysłach wzięliśmy kociaka. Wiedzieliśmy przede wszystkim, że kociaki były wychowywane wśród dzieci i przyzwyczajone do dziecięcej, niezbyt zawsze delikatnej ręki. To był dla nas najważniejszy aspekt.
Dni z małym, średnio rozumnym dzieckiem (córka) i kocięciem są jazdą bez trzymanki. Po prostu jakbym miała bliźniaczki. Nieustannie pilnuję jednej i drugiej. Żeby córka dała kotu spokój, bo kotek śpi (wtedy odwracam uwagę dziecka). Żeby kot się nie bawił w pokoju córki kiedy ona śpi. Żeby kot nie jadł z talerzyka córki i odwrotnie. Żeby rączki nie chwyciły za mocno, żeby pazurki nie były zbyt blisko twarzy. Kable, kontakty, roślinki zabezpieczane są przed jedną i drugą. Żeby dziecko nie grzebało w kuwecie. Myję rączki i wycieram łapki. Nie wspomnę już o przemeblowaniu mieszkania. Kotek choruje - co 2,3 dni muszę się udać do weterynarza z jedną i drugą. A przy tym jest jeszcze syn i mąż.
Ale ja byłam przygotowana na to, że tak będzie, mąż też, wcale nas to nie dziwi i wymieniamy się w opiece nad naszym stadkiem. Cieszymy się, robimy wszystko żeby każdemu było jak najlepiej. Dzieci czerpią radość z zabawy wędką z kotkiem, kotek za nimi lata jak szalony, śpią wtuleni razem, celebracja czyszczenia kuwety czy zapełniania talerzyka. Kotek chowa się dopiero jak naprawdę ma dość i jest bardzo cierpliwy (moim zdaniem czasem aż za), ale też z zaciekawieniem i bardzo chętnie podchodzi do dzieci, nie stroni od nich.
Decyzja o zaadoptowaniu zwierzaka jest jak o powiększeniu rodziny. Nigdy nie wiemy, jak starszak zareaguje na nowego członka rodziny i tak samo nie możemy przewidzieć jakie rzeczywiście będą relacje między nimi. Możemy tylko dbać o ich wzajemne prawidłowe stosunki.
Koniec końców jeżeli autor chce zaadoptować kota... Czy jest gotowy na następne niemowlę?