Strona 1 z 3

Dzikusek. Czy to ma sens?

PostNapisane: Sob lis 20, 2021 18:38
przez Marta.ce88
Kochani, przeczytałam kilka wątków na forum,jednak bardzo potrzebuję wsparcia i Waszej opinii.
Rok temu przeprowadziłam się do domu ,który lata był nie zamieszkany przez ludzi, natomiast..jak się okazało na terenie posesji mieszka wolnozyjacy kotek. Dokarmiamy się od wielu miesięcy, kotek zrobił ogromny progres, przychodzi na jedzenie, wita głośnym miauczeniem, na jedzenie wchodzi do garażu, jednak boi się tam być sam i spać.
Uwielbia kiedy się do niego mówi, robi wtedy pozycję chleba:) i mrużąc oczy słucha z ewidentną przyjemnością. Bez problemu zjada w mojej obecności pchając pyszczek do miski podczas nakładania. na tym nasz kontakt się kończy. O dotyku nie ma mowy. Panika i ogromny strach w oczach.
Po dotarciu do tego miejsca socjalizacji- bach. Klatka łapka,kastracja i kotek dochodzi do siebie u mnie w domu. Idzie zima. On pomimo , że od roku ma domek i miejsce do spania..śpi obok niego i nie czuje się bezpiecznie w takiej przestrzeni. Mam ogromny dylemat co zrobić.
Kot jest w domu od 5 dni. Ma swój osobny pokój, kennel, kuwetę i spokój. Załatwia się.(walczymy z lekką biegunką,ale obstawiam stres..) ma apetyt, bardzo dużo śpi w krewetkowej pozycji. Raz dziennie dopomina wyjścia,gdy dotrze do niego , że nie ma możliwości ucieczki. Większość dnia przesypia, jest spokojny,nie agresywny,nadal z błogimi oczami słucha spokojnego głosu.
Wieczorem wychodzi i stopniowo rozgląda się,jednak obstawiam, że bardziej za opcją ucieczki niż ciekawością.
Weterynarz ocenił , że kot nie może mieć więcej niż 2/3 lata, jest stosunkowo młody, jednak życie na wolności już wiele w jego głowie zrobiło.
Myślicie, że walczyć o socjalizację? Dać nam szansę? Byłam pełna motywacji wizualizując fakt, że nam się uda. Dziś mam kryzys " uszczęśliwiania na siłę". Potrzebuję mądrych kociarzy:)

Re: Dzikusek. Czy to ma sens?

PostNapisane: Sob lis 20, 2021 21:15
przez Yocia
Równo rok temu przygarnęłam dorosłą kotkę z działek. Była przyzwyczajona tylko do jednej karmicielki, przed innymi ludźmi uciekała. Karmicielkę tolerowała na podobnej zasadzie co twój kot - mogę jeść obok, ale zero dotyku :) Miała być na tymczas - ładna kotka, z dużą szansą na dom, miała być wyrwana z bezdomności.
Trzy dni przesiedziała w jednym miejscu pod szafą sikając pod siebie. Na szczęście jadła z podsuniętego pod nos talerzyka.
Przez tydzień noc w noc płakała do okna.
Ja w tym czasie przeżyłam psychiczny horror - było mi źle z myślą, że tak skrzywdziłam kota, a przecież teraz nie odwiozę jej z powrotem na działki.
Przez dwa miesiące nasze wspólne mieszkanie wyglądało tak, że kot wychodził tylko w nocy albo gdy się nie ruszałam z miejsca. Po trzech miesiącach dała się pierwszy raz dotknąć i potem już popłynęła z czułościami :) obecnie to kot, który nie odstępuje mnie i partnera na krok i wiecznie ma wywalony brzuch do głaskania.

Re: Dzikusek. Czy to ma sens?

PostNapisane: Sob lis 20, 2021 21:39
przez Stomachari
Jeśli śpi zwinięty w rogalik (a tak rozumiem sformułowanie „w pozycji krewetki”) w zamkniętym kennelu, to moim zdaniem jest naprawdę nieźle :)
Nie widzę w opisie nic, co sugerowałoby mi, że kot się męczy i woli wolność. Chyba że nie doczytałam czegoś.

Re: Dzikusek. Czy to ma sens?

PostNapisane: Sob lis 20, 2021 21:47
przez jolabuk5
Oswoi się, tylko potrzebuje czasu! Dużo czasu.

Re: Dzikusek. Czy to ma sens?

PostNapisane: Sob lis 20, 2021 21:59
przez Marta.ce88
Kochani, poleciały mi łzy wzruszenia po Waszych wpisach. Dziękuję. Mam totalny kryzys , nie chodzi o moje odczucia,ale chcę tylko dla niego jak najlepiej mam też kotkę adopcyjną,totalny tulas, całe szczęście piętro niżej w domu jest u rodziców i mam możliwość ich oddzielać:) i ze względów zdrowotnych i socjalizacyjnych.
Pisząc Wam podziękowania Rudek wyszedł z kennelu i obserwuje mnie z bezpiecznej odległości leżąc w progu pokoju.. macie rację. Czas..czas i nie poddawać się:)
Jeśli ktoś z Was jeszcze może podzielić się historią lub swoimi odczuciami co do mojego wpisu, chłonę wszystko!❤️
Ps. Można tu wrzucać zdjęcia? dopiero ogarniam:)

Re: Dzikusek. Czy to ma sens?

PostNapisane: Sob lis 20, 2021 22:08
przez ewkkrem
Mój Drops był co najmniej 8 lat pod blokiem, Nowaki - 5 lat na cmentarzu. Przyzwyczaiły się. Pięć dni to bardzo krótko.
Musisz wziąć pod uwagę, że jeśli będzie kilka dni w domu to się rozhartuje a idą przymrozki i już kota na dwór nie będzie można wypuścić. Tym bardziej, że nie chce korzystać ze schronień.

To jego "wychodzenie" to raczej chęć poznania terenu niż poszukiwanie wyjścia. Żeby poczuć się bezpiecznie musi poznać domek, kryjówki, codzienne odgłosy itd.

Powodzenia w oswajaniu życzę :D.

Re: Dzikusek. Czy to ma sens?

PostNapisane: Sob lis 20, 2021 22:15
przez jolabuk5
Uważaj, żeby nie wydostał się z domu przypadkowo - nawet bardzo oswojone mruczki, jak trafi im się szansa wyjścia na zewnątrz, to z niej skorzystają. Sprowadzenie potem takiego delikwenta do domu to często całe tygodnie poszukiwań.

Re: Dzikusek. Czy to ma sens?

PostNapisane: Sob lis 20, 2021 22:36
przez nina103
Ma sens, naprawdę ma. Świetnie, że dałaś kociakowi dom, dobrze, że zrobiłaś to przed zimą. Nie poddawaj się, będzie dobrze. Kociak potrzebuje czasu dużo, dużo więcej na przyzwyczajenie się do nowych warunków. Zobaczysz będzie dobrze. Spróbuj może jeszcze Feliwaya do kontaktu lub jakiegoś odpowiednika, nie zapomnij też o jakimś drapaczku. Jeżeli nawet nie na teraz to z pewnością przyda się na później. Życzę dużo cierpliwości.

Re: Dzikusek. Czy to ma sens?

PostNapisane: Sob lis 20, 2021 22:40
przez aania
Ja miałam koteczkę dziką-dziką odłowioną tylko na sterylkę. Do końca życia była płochliwą rozczulającą drobinką, która nas bardzo kocha, ale nieśmiało, na dystans- owszem, przychodziła na kolana, ale musiała sama, bardzo chętnie z nami spała, ale meldowała się w łóżku jak już leżeliśmy,była moim najbardziej wdzięcznym kochającym, cudownym futerkiem. Przeżyła z nami 12 lat Bardzo nam jej brakuje. Daj jej czas, dużo czasu - nie oczekuj, ze przełamie się już, całkowicie, a będziesz mieć mnóstwo radości.

Re: Dzikusek. Czy to ma sens?

PostNapisane: Nie lis 21, 2021 10:43
przez miszelina
Zgarnęłam Astra z działek jako małego kociaka, ale totalnie niedotykalskiego. W mieszkaniu chował się przed człowiekiem przez wiele miesięcy, mogłam go zobaczyć, ale każdy krok w jego stronę powodował ucieczkę za meble. Nie było mowy o dotyku. Zaznaczam: młody kot, ok. 4 miesięcy. Żeby go do weta zawieźć, musiałam dopaść go w jakimś kącie, skąd nie miał ucieczki i tak złapać. Po ok. 2 latach doszło do sytuacji, że mogłam go pogłaskać, jak spał w posłanku. Tak naprawdę to oswoił się po operacji - wetka się śmieje, że "przewietrzenie brzuszka pomogło mu na główkę". Teraz ma 13 lat i najchętniej nie schodziłby mi z kolan, a w nocy z głowy. Ale tylko mnie, innych osób nadal się boi, nawet mój małżon rzadko kiedy może go dotknąć - tylko, kiedy kot śpi lub kiedy ja go trzymam.
Trzymam kciuki, żeby u Ciebie poszło szybciej.

Re: Dzikusek. Czy to ma sens?

PostNapisane: Nie lis 21, 2021 11:13
przez Marta.ce88
Yocia pisze:Równo rok temu przygarnęłam dorosłą kotkę z działek. Była przyzwyczajona tylko do jednej karmicielki, przed innymi ludźmi uciekała. Karmicielkę tolerowała na podobnej zasadzie co twój kot - mogę jeść obok, ale zero dotyku :) Miała być na tymczas - ładna kotka, z dużą szansą na dom, miała być wyrwana z bezdomności.
Trzy dni przesiedziała w jednym miejscu pod szafą sikając pod siebie. Na szczęście jadła z podsuniętego pod nos talerzyka.
Przez tydzień noc w noc płakała do okna.
Ja w tym czasie przeżyłam psychiczny horror - było mi źle z myślą, że tak skrzywdziłam kota, a przecież teraz nie odwiozę jej z powrotem na działki.
Przez dwa miesiące nasze wspólne mieszkanie wyglądało tak, że kot wychodził tylko w nocy albo gdy się nie ruszałam z miejsca. Po trzech miesiącach dała się pierwszy raz dotknąć i potem już popłynęła z czułościami :) obecnie to kot, który nie odstępuje mnie i partnera na krok i wiecznie ma wywalony brzuch do głaskania.


Bardzo Ci dziękuję za tą historię! Dodała mi skrzydeł. Przeogromnie liczę, że nam się również uda. Ja właśnie przeżywam ten emocjonalny horror ,choć jestem o tyle lepszej sytuacji, że kot nawet wychodząc na podwórko nadal ma dostęp do swojego domu, ciepłego kąta i jest u siebie..
Próbujemy!
Powiedz mi proszę jak kwestia kuwety? Mój kocurek w miarę ogarnia i jestem bardzo dumna ! ale niestety ma dwa swoje miejsca w pokoju gdzie również się załatwia..

Re: Dzikusek. Czy to ma sens?

PostNapisane: Nie lis 21, 2021 12:36
przez Marta.ce88
nina103 pisze:Ma sens, naprawdę ma. Świetnie, że dałaś kociakowi dom, dobrze, że zrobiłaś to przed zimą. Nie poddawaj się, będzie dobrze. Kociak potrzebuje czasu dużo, dużo więcej na przyzwyczajenie się do nowych warunków. Zobaczysz będzie dobrze. Spróbuj może jeszcze Feliwaya do kontaktu lub jakiegoś odpowiednika, nie zapomnij też o jakimś drapaczku. Jeżeli nawet nie na teraz to z pewnością przyda się na później. Życzę dużo cierpliwości.


Dziękuję ❤️ mamy włączony felivay ,zarówno rudy dzikusek jak i moja kotka piętro niżej jest wyciszana feromonami. Rudek ma cały pokój dla siebie,drapaku ,zabawki, ogromną kuwetę ( o dziwo jak na kota wolnożyjącego w miarę ogarnia i tylko czasem załatwi się poza ) kryjówki i dużo miejsca. Mam ogromną nadzieję, że wszystko się uda. Wczoraj wieczorem wyszedł z pokoju i w pozycji chleba obserwował mnie przez kilka godzin leżąc na progu mojego pokoju.
Liczę że to dobry znak. :)
Oby tylko zdrowotnie było ok . Marzy mi się ,by został i przyszłościowa socjalizacja z moją kotą się udała..
Dziękuję jeszcze raz!

Re: Dzikusek. Czy to ma sens?

PostNapisane: Nie lis 21, 2021 20:36
przez Yocia
Marta.ce88 pisze:
Yocia pisze:Równo rok temu przygarnęłam dorosłą kotkę z działek. Była przyzwyczajona tylko do jednej karmicielki, przed innymi ludźmi uciekała. Karmicielkę tolerowała na podobnej zasadzie co twój kot - mogę jeść obok, ale zero dotyku :) Miała być na tymczas - ładna kotka, z dużą szansą na dom, miała być wyrwana z bezdomności.
Trzy dni przesiedziała w jednym miejscu pod szafą sikając pod siebie. Na szczęście jadła z podsuniętego pod nos talerzyka.
Przez tydzień noc w noc płakała do okna.
Ja w tym czasie przeżyłam psychiczny horror - było mi źle z myślą, że tak skrzywdziłam kota, a przecież teraz nie odwiozę jej z powrotem na działki.
Przez dwa miesiące nasze wspólne mieszkanie wyglądało tak, że kot wychodził tylko w nocy albo gdy się nie ruszałam z miejsca. Po trzech miesiącach dała się pierwszy raz dotknąć i potem już popłynęła z czułościami :) obecnie to kot, który nie odstępuje mnie i partnera na krok i wiecznie ma wywalony brzuch do głaskania.


Bardzo Ci dziękuję za tą historię! Dodała mi skrzydeł. Przeogromnie liczę, że nam się również uda. Ja właśnie przeżywam ten emocjonalny horror ,choć jestem o tyle lepszej sytuacji, że kot nawet wychodząc na podwórko nadal ma dostęp do swojego domu, ciepłego kąta i jest u siebie..
Próbujemy!
Powiedz mi proszę jak kwestia kuwety? Mój kocurek w miarę ogarnia i jestem bardzo dumna ! ale niestety ma dwa swoje miejsca w pokoju gdzie również się załatwia..


Pisząc o załatwianiu się poza kuwetą masz na myśli kał czy mocz?
Jak z tą biegunką aktualnie?
Kot mimo tego, że do tej pory podwórkowy powinien sobie bez problemu radzić z kuwetą. Jaki żwirek wybrałaś?
Czy załatwia się w tych samych miejscach?

Re: Dzikusek. Czy to ma sens?

PostNapisane: Nie lis 21, 2021 20:59
przez Marta.ce88
Yocia pisze:
Marta.ce88 pisze:
Yocia pisze:Równo rok temu przygarnęłam dorosłą kotkę z działek. Była przyzwyczajona tylko do jednej karmicielki, przed innymi ludźmi uciekała. Karmicielkę tolerowała na podobnej zasadzie co twój kot - mogę jeść obok, ale zero dotyku :) Miała być na tymczas - ładna kotka, z dużą szansą na dom, miała być wyrwana z bezdomności.
Trzy dni przesiedziała w jednym miejscu pod szafą sikając pod siebie. Na szczęście jadła z podsuniętego pod nos talerzyka.
Przez tydzień noc w noc płakała do okna.
Ja w tym czasie przeżyłam psychiczny horror - było mi źle z myślą, że tak skrzywdziłam kota, a przecież teraz nie odwiozę jej z powrotem na działki.
Przez dwa miesiące nasze wspólne mieszkanie wyglądało tak, że kot wychodził tylko w nocy albo gdy się nie ruszałam z miejsca. Po trzech miesiącach dała się pierwszy raz dotknąć i potem już popłynęła z czułościami :) obecnie to kot, który nie odstępuje mnie i partnera na krok i wiecznie ma wywalony brzuch do głaskania.


Bardzo Ci dziękuję za tą historię! Dodała mi skrzydeł. Przeogromnie liczę, że nam się również uda. Ja właśnie przeżywam ten emocjonalny horror ,choć jestem o tyle lepszej sytuacji, że kot nawet wychodząc na podwórko nadal ma dostęp do swojego domu, ciepłego kąta i jest u siebie..
Próbujemy!
Powiedz mi proszę jak kwestia kuwety? Mój kocurek w miarę ogarnia i jestem bardzo dumna ! ale niestety ma dwa swoje miejsca w pokoju gdzie również się załatwia..


Pisząc o załatwianiu się poza kuwetą masz na myśli kał czy mocz?
Jak z tą biegunką aktualnie?
Kot mimo tego, że do tej pory podwórkowy powinien sobie bez problemu radzić z kuwetą. Jaki żwirek wybrałaś?
Czy załatwia się w tych samych miejscach?


Biegunka zażegnana. Kot nie był podwórkowy,kot nigdy wcześniej raczej nie był w domu ,dziko wychował się ...nie wiem skąd i jak . Mam żwirek cats best i od x lat przy moich domowych kotach stosując jestem bardzo zadowolona. Dla dzikuska pierwsze dni lekko mieszany z ziemią, załapał bardzo ładnie. O świcie kiedy jest frustracja do okna i brak możliwości wyjścia -jest siku w jednym miejscu( niee każdego dnia). Kupa była poza kuwetą tylko w pierwszej dobie po kastracji , od tego czasu tylko do kuwety.
Postawić w pechowym miejscu drugą kuwetę?

Re: Dzikusek. Czy to ma sens?

PostNapisane: Pon lis 22, 2021 6:07
przez miszelina
Druga kuweta nie zawadzi. Postaw w pechowym miejscu.