To co opisujesz to klasyczna sytuacja w której koty są zestresowane permanentnie, nawet jeśli tego nie okazują w sposób jawny. Ten jeden się rzuca w oczy bo się wylizuje, inne reagują na obecną sytuację na swoje indywidualne sposoby. Niestety, nie jest to bezkarne na dłuższą metę i praktycznie zawsze odbija sie na zdrowiu
tyle że często człowiek tego nie wiąże. Mogą pojawić się problemy z pęcherzem (klasyka u zestresowanych kotów) ale i inne przewlekłe stany zapalne, cukrzyca, większe ryzyko nowotworów.
Koty bardzo źle znoszą przewlekły stres i stan ciągłego niepokoju. Tym bardziej że u Twoich jest to coś czego nie mogą odreagować ani przed nim uciec. Nie mogą nawet zjeść w spokoju ani mieć swoich miejsc i możliwości rozluźnienia się w czasie odpoczynku.
Oczywiście że odreagowywanie stresu, samouspokojenie się wylizywaniem może nastąpić z opóźnieniem, to naturalne. Do pewnego czasu kot dawał radę, po prostu był zalany kortyzolem i spięty ale jakoś funkcjonował, jednak przestał sobie radzić i znalazł sposób jak się ratować - lizanie u kotów jest czynnością uspokajającą ale w takim przypadku staje już natrętną. Gdy idziesz do pracy w której panuje toksyczna atmosfera (choć z niej wychodzisz a kot jest stale w domu ze źródłem niepokoju) nie nabawisz się nerwicy z permanentnego stresu od razu. Na jakiś czas sił Ci starczy, potem mur zacznie się sypać.
Czuję że masz dużo ciepłych uczuć wobec nowego kota i choć twierdzisz że to tymczas to nie masz chęci go oddać.
Ale z szacunku do rezydentów masz tak naprawdę dwa sensowne wyjścia.
Albo znaleźć nowy dom tymczasowi (?) - albo skorzystać z porad dobrego behawiorysty co da szansę (acz nie gwarancję) by komfort życia starszych kotów się poprawił do choć akceptowalnego. Bo obecnie - z Twojego opisu wnoszę - jest dość marny.
One sobie żyją, nie mogąc się pobawić bo każda próba jest przerywana i zakończona stresem, spokojnie zjeść, spokojnie poleżeć, cały czas w czujności, gotowości. Nie mogą uciec przed nowym - bo są w jednym mieszkaniu. On zapewne także absorbuje Was na tyle że dla nich czasu jest mało. Choc z kuwety mogą skorzystać spokojnie czy też na szybkiego, w stresie?
No ogólnie jest to dosyć smutny obraz.
Dlatego jeśli oddanie tymczasa (?) nie jest planowane - z całego serca radzę konsultację z dobrym behawiorystą, naprawdę.
Niech on oceni sytuację, na ile jest do poprawienia - i zróbcie co się da by starszym kotom żyło się dobrze i bezpiecznie. Można się wspomóc dodatkowo feromonami, czasem lekami, czasem suplementami, można wprowadzić różne pomysły w życie - np. nowy kot je w osobnym pomieszczeniu lub nawet część dnia w nim spędza. Ale tu już nie wystarczą pojedyncze, losowe pomysły - trzeba by mieć konkretny plan na podstawie tego co zobaczy specjalista i go wdrażać.
Ciągły stres, napięcie i brak poczucia bezpieczeństwa to też cierpienie a u Twoich kotów trwa to rok.