» Wto lis 02, 2021 8:43
Re: Problemy z zaparciem
Update z obecnej sytuacji. Kocio dostaje wszystko tak jak zalecił weterynarz nadal. Kupy były następująco - w nocy ze środy na czwartek (obstawiam że koło 4 nad ranem), później w sobotę około 17 i od tego czasu nic. Już nawet w godzinach liczę te odstępy i widzę, że są coraz dłuższe mimo podawania leków bez zmian. Ruchu też ma tyle samo a nawet więcej, bo staram się go do tego motywować jeszcze bardziej. Kot na pewno od początku podawania leków jest bardziej aktywny ale to też mam wrażenie się zmniejsza. Zastanawia mnie jeden fakt - po kroplówce i wlewie z parafiny w piątek i niedzielę tydzień temu w niedzielę i poniedziałek była kupa pod rząd. Później już nie byliśmy w lecznicy, bo robił według weterynarza "w miarę" więc uznał, że można to tak zostawić i dawać leki. Przy tych wlewach i kroplówce dostał też jakiś zastrzyk, moja wina, bo nie dopytałam w stresie co to było a niestety wypisów z wizyt nie dostajemy. Może głupoty gadam, bo wiedzy z tej dziedziny nie mam prawie żadnej, ale logicznie mi przychodzi do głowy, że tak porządnie to jemu ta procedura z kroplówką i wlewem pomogła najmocniej. Lek przyjmuje już drugi tydzień a jak widać mimo tego jest znowu coraz gorzej.
W każdym razie, jeśli do 9-10 nie będzie kupki to dzwonimy do weterynarza i będziemy dziś jechać na kroplówkę i parafinę. Od paru dni próbuje znaleźć godnego zaufania weterynarza, który przynajmniej będzie chciał dojść do tego dlaczego tak się dzieje a nie tylko faszerować kota tabletkami i stosować awaryjne procedury. Przyznam szczerze, że się obawiam choć wydaje mi się, że zmiana weta jest tutaj konieczna, bo nie mam ochoty dłużej się wykłócać choćby o badania i diagnozę. To już druga zmiana weta w życiu tego kota, nasz wcześniej wet był dobry, młody gość, musieliśmy zmienić na innego, bo zrobił specjalizację ze zwierząt egzotycznych i już tylko nimi się zajmuje.
Co do wcześniejszych chorób, bo widzę że masz Blue bardzo dużą wiedzę i chylę czoła a może to ma jakieś powiązanie - w 2017 było jeszcze zapalenie pęcherza (szybko wyleczone i do tej pory nie wróciło) a później zakażenie w uchu pałeczką ropy błękitnej. Leczyliśmy chyba z miesiąc, ale się udało, uszy czyszczę i szczególnie na to zwracam uwagę, bo podobno to bardzo lubi wracać ale do tej pory mamy spokój. Wymaz ostatni wiosną, bo już spanikowałam, że chwilę coś się drapał bardziej w uszy. Oczywiście wyszło, że w uchu nic nie ma.
Update. Dzwoniłam do weta, kazali jutro rano dzwonić i przyjechać jeśli kot dziś nie zrobi kupki. Ja jestem prawie pewna, że dziś kupa będzie. Nie próbują zmieniać sposobu leczenia, robić dodatkowych badań mimo moich sugestii, że ten odstęp jest coraz to dłuższy.